Top Gear – dlaczego to kończy się tak szybko? - Qualltin - 26 marca 2014

Top Gear – dlaczego to kończy się tak szybko?

Czy są wśród nas fani motoryzacji? Zgaduję, że tak, bo samymi grami żyć nie można. W sumie to mógłbym przyznać, że od gier zaczęła się u mnie niejako „zajawka” związana z samochodami użytkowymi, a całości dzieła dopełnił od lat emitowany w wielu krajach świata program Top Gear. Wydaje mi się, że nie ma lepszego programu motoryzacyjnego, który można by oglądać, ale ostatnimi czasy coraz gorzej się czuję w związku z czasem trwania całego show. Wyjaśnijmy to dokładniej.

Top Gear nieprzerwanie gości w ramówkach wielu popularnych stacji światowych od 2002 roku, gdzie po dłuższej przerwie powrócił za sprawą tej niesamowicie charyzmatycznej trójki lekko starszawych już z mojej perspektywy panów – Jeremiego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszej ekipy prowadzącej program o dość mocno rozległym charakterze, bowiem Top Gear to nie tylko motoryzacja, najnowsze samochody i gadanie o wszelkiego rodzaju aspektach z nimi związanymi. Nie wiem, czy od początku było to zaplanowane, czy też raczej wyniknęło to samo z siebie w toku kolejnych odcinków, ale Top Gear to także program mocno rozrywkowy. Jeśli ktoś szuka idealnego połączenia samochodowego światka i dobrego (i na szczęście nie takiego typowego, angielskiego) humoru, to znalazł właśnie swój cel.

Przez tę trójkę oraz przez zarządzające całością grono reżyserów i producentów przyzwyczajeni zostaliśmy do porządnej dawki rozrywki i przyjemności motoryzacyjnej dawkowanej sowicie w każdym z kilkudziesięciu odcinków na sezon. Z tygodnia na tydzień (zgaduję) miliony czekają na kolejny epizod przygód (bo to bardziej przygody, a nie tylko same informacje) starszawej grupy, która w sobie ma niejednokrotnie więcej wigoru niż moje czy Wasze pokolenie. Coś jednak w polityce, w podejściu do widzów i realizacji tego programu się zmieniło.

Nie jesteście w stanie wyobrazić sobie mojej reakcji na informację, że „Burma special” był ostatnim z odcinków w ramach serii 21. Najgorsze w tym było to, że uświadomił mnie mój znajomy, bowiem oglądając ostatni z odcinków nawet nie poczułem, że to mogłoby zwiastować koniec serii. Jasne, wiem, że „specjale” zazwyczaj dany etap kończyły i zamykały, jednak to wszystko za szybko w tym wypadku zniknęło. Zgaduję, że nikt nie jest w stanie wyjaśnić Nam dlaczego tak właśnie się dzieje. Rozumiem, że przygotowanie tego wszystkiego zajmuje z pewnością wiele czasu, ale jako widz, typowy malkontent, rządny rozrywki, oczekuję pewnej ciągłości i zdecydowanie większej ilości w ramach danego sezonu.

W całej tej sprawie związanej z programem Top Gear brakuje mi pewnej schematyzacji. Każda seria jest w pewnym sensie zagadką, bo nie wiemy do końca ile dokładnie odcinków na dany etap zaplanowano, a co gorsza – zawsze jest to niemiłe zaskoczenie. Chciałbym, żeby kolejne serie obfitowały w zdecydowanie większą liczbę odcinków, bo jest to jedyny element, do którego mogę się przyczepić, gdyż wszystko inne jest w zdecydowanym porządku – dostaję to, czego oczekiwać mogę po tego typu programie motoryzacyjno-rozrywkowym. Raczony jestem pięknem architektury samochodowej, a całości dopełnia przyjazny, lekko wulgarny humor, za którym można zatęsknić w przerwie pomiędzy sezonami. Pomarudziłem, bo kiedyś trzeba, ale jednocześnie, mam nadzieję, zainteresowałem tym programem osoby, które z jakiegoś względu na niego nie trafiły. Warto, jeśli tylko macie w sobie tę odrobinę pasji motoryzacyjnej. Co do długości epizodów - macie podobne odczucia?

Qualltin
26 marca 2014 - 14:17