W jednym z wywiadów Dan Vavra, kierujący pracami nad Kingdom Come: Deliverance zapewnił, że ich gra będzie wyjątkowa. Jeśli są wśród nas osoby, które lubią oglądać serial Wikingowie, czytać książki historyczne, a swój czas przeznaczają na przejmowanie władzy w grach z serii Total War, to jeśli wierzyć zapewnieniom producenta, Kingdom Come: Deliverance będzie grą ich marzeń. Wprawdzie do premiery samej gry jeszcze bardzo daleko, jednak zaglądając w odpowiednie miejsca w sieci można natknąć się na parę ciekawych informacji, które poszerzają pogląd na grę, a które postarałem się po krótce przedstawić tutaj.
Trzeba przyznać, że twórcy tej zapowiadającej się świetnie gry potrafią w odpowiedni sposób dawkować informacje, które trafiają do sieci, a którymi żywią się takie osoby jak ja, czy prawdopodobnie także Wy. Portale informacyjne, które zajmują się grami, silnie naciskają na studio Warhorse, próbując jednocześnie ciągnąć za język każdą z osób, która może być w posiadaniu jakichkolwiek przydatnych, a przede wszystkim także ciekawych informacji. W efekcie po sieci rozsiane są wszelkiej maści wywiady, materiały wideo czy nowe screenshooty bądź opisy. Ciężko jest jednak ich mnogość ogarnąć, a tylko odpowiednie ich zebranie pozwoli na zbudowanie prawidłowego obrazu gry, co do której tak wiele osób wyraziło swoje poparcie na Kickstarterze, gra bowiem przekroczyła już 1,1 miliona funtów. Początkowo zakładany próg 300 tysięcy funtów zniknął gdzieś w oddali wyścigu o pieniądze, a wychodzący z pomysłem programiści zgrabnie wykorzystali wzmożone zainteresowanie ich pomysłem, śrubując pieniężny wynik odpowiednimi celami:
400 tysięcy – muzyka w grze będzie faktycznie graną w średniowieczu muzyką odtworzoną na podstawie antycznych śpiewników,
500 tysięcy – soundtrack do cutscenek będzie nagrywany przez orkiestrę symfoniczną,
600 tysięcy – dodanie grywalnej kobiecej postaci,
700 tysięcy – motion capture wysokiej jakości,
800 tysięcy – akademia walki w grze oraz szkolenie,
900 tysięcy – tryb turnieju,
1 milion – psi towarzysz.
Przy kwocie 1,2 miliona funtów obiecywano zatrudnienie profesjonalnych aktorów do nagrania dialogów oraz wykonania sesji motion capture, jednak cel ten nie został już osiągnięty. Niemniej jednak przekroczenie wyznaczonego pierwotnie progu 300 tysięcy prawie czterokrotnie to nie lada wyczyn.
Dużo czasu natomiast poświęcano rozważaniom na temat wielkości świata, który oddany zostanie graczom w finalnej wersji gry. Okazuje się, że będzie to około 9 kilometrów kwadratowych. Tak często i gęsto przyrównywana do Obliviona bądź Skyrima gra okaże się być jedynie namiastką swoich pierwowzorów pod względem wielkości mapy? Nic bardziej mylnego. Jeden z pracowników studia Warhorse zapytany o tę kwestię śpieszył z wyjaśnieniami. Przeprowadzili oni bowiem swoje własne badania mające na celu zbadać tę kwestię – nie mogli zrozumieć skąd w przypadku gier od Bethesdy tak duże wartości. W Oblivionie postanowili więc bohaterem przejść z północy na południe. Bieg ten zajął około 7 minut. W Kingdom Come: Deliverance czas ten pozwoli pokonać mniej więcej 1,5 kilometra. Jak się okazuje, bezwzględne wartości nie są tutaj wymowne, różnica bowiem może wynikać z innej skali bądź tempa, jakim porusza się bohater każdej z gier.
Kolejną z kwestii, którą wytłumaczył jeden z pracowników studia jest system reputacji. Okazuje się, że będąca w fazie przygotowania gra będzie miała zaimplementowany bardzo zaawansowany system SI. Strażnicy poruszać będą się własnymi ścieżkami widząc tylko to, co będzie w zasięgu ich wzroku. Nie obędzie się także bez obowiązkowych przerw, które mogą stać się idealną okazją do minięcia gwardzistów. Jeśli będziemy niecierpliwi, możemy narozrabiać w wiosce zmuszając ich do zajęcia się sprawą. Zauważenie podczas popełniania przestępstw będzie wiązać się z atakiem i zamknięciem w celi. Wspominano też o innego typu karach, jednak póki co nic więcej mi nie wiadomo.
Jesteśmy już także w stanie rozwiać wątpliwości co do przyszłości samej gry. Wszak nie brakuje pośród zainteresowanych osób, które chciałyby Kingdom Come: Deliverance zobaczyć w formie MMO, tak bardzo popularnej ostatnimi czasy formy realizacji rozgrywki. Kierujący projektem Dan Vavra zapewnił, że jego gra nie pójdzie w tę stronę. Projektowany od początku dla pojedynczego gracza tytuł ma pozostać wierny swoim planom. Studio nie widzi sensu w tworzeniu kolejnej gry, w której jedynym zajęciem jest bieganie, walczenie i zbieranie sprzętu. Wypełniony NPC świat gry nie byłby zbyt dobrym materiałem do realizowania MMO. O bohaterach niezależnych można wspomnieć tyle, że każdy z nich będzie żył własnym życiem. Ot, dla przykładu, jeśli na liście jego zadań jest akurat wejście do pubu, a ten z jakiegoś względu będzie już pełny, NPC daruje sobie łyk piwa i zajmie się np. wędkowaniem.
O pewnych faktach, które znane są praktycznie od samego początku można by nie wspominać, jednak dla przypomnienia można napomknąć, że Kingdom Come: Deliverance będzie grą ściśle trzymającą się granic realizmu okresu, który ma zamiar odtworzyć. Gra ma stać się machiną, która zabierze każdego gracza 500 lat wstecz, do czasu lśniących zbroi, utytłanych w błocie wieśniaków i wiecznych wojen. Dzieło studia Warhorse zapowiada się wyśmienicie. Oby pokładane w tytule nadzieje zostały zaspokojone.
Opracowano na podstawie: 1, 2, 3