Kiedyś cyberpunk dzisiaj rzeczywistość. Przed premierą 'Transcendencji' - Jędrzej Bukowski - 8 maja 2014

Kiedyś cyberpunk, dzisiaj rzeczywistość. Przed premierą "Transcendencji"

Już w piątek do kin wchodzi "Transcendencja" - intrygujący film science fiction w reżyserii Wally'ego Pfistera (operator i współpracownik Christophera Nolana) z główną rolą Johnny'ego Deppa, który trafia w dość niecodzienny sposób do cyberprzestrzeni. Wirtualna rzeczywistość od lat dostarcza twórcom kolejnych doznań i pomysłów.

 

W roku 1984 wydana została powieść "Neuromancer", którą okrzyknięto "biblią" nowego nurtu zwanego "cyberpunk". Właśnie tam po raz pierwszy padł termin "cyberprzestrzeń", czyli określenie wirtualnej rzeczywistości, w której znajdowali się główni bohaterowie. Jest to o tyle ważne wydarzenie, że autor rozwinął tam wizjonerskie koncepcje związane z czymś co znamy dzisiaj pod pojęciem Internetu. Sam Gibson pisał tak:

 

"To jest cyberprzestrzeń. Konsensualna halucynacja, doświadczana każdego dnia przez miliardy uprawnionych użytkowników we wszystkich krajach. Graficzne odwzorowanie danych pobieranych z banków wszystkich komputerów świata. Niewyobrażalna złożoność..."

 

Zaś głównymi bohaterami, którzy poruszali się po tej rzeczywistości byli hakerzy określani mianem "kowboi cyberprzestrzeni" - młodzi i zdolni, uzależnieni od sieci, którzy kradli ważne dane dla wielkich korporacji i działali na własny rachunek – freelancerzy i hackerzy w jednym.

 

Gibson wyobrażał sobie cyberprzestrzeń jako formę materialną, w której każdy użytkownik posiada swojego awatara, zaś "surfowanie" po sieci wygląda niezwykle barwnie i efektownie. Wizja ta, w nieco okrojony sposób, została zaprezentowana w filmie "Johnny Mnemonic", który został oparty na opowiadaniu Gibsona o tym samym tytule. Główną rolę zagrał Keanu Reeves.



 

W tej samej estetyce przedstawiono "pojedynki" w kultowych "Hakerach" z Angeliną Jolie, tyle że akcja rozgrywała się współcześnie:



 

Co ciekawe, cztery lata później Keanu Reeves wziął udział w znacznie większej produkcji zatytułowanej "Matrix" gdzie, jak wiemy, cyberprzestrzeń została przedstawiona jako miejsce, które bardzo ciężko odróżnić od normalnej rzeczywistości.



 

Już dzisiaj wiemy, że gibsonowska estetyka cyberprzestrzeni jawiła się zdecydowanie bardziej efektownie niż wygląda to aktualnie, jednak można zaryzykować stwierdzenie, iż współczesne gry (w szczególności MMORPG) internetowe stanowią w pełnym stopniu odpowiednik tego, co zostało zaprezentowane w "Neuromancerze" oraz innych powieściach i opowiadaniach z gatunku cyberpunk - każdy z graczy łączy się z serwerem danej gry, na którym znajduje się uprzednio stworzona postać będąca naszym awatarem.

 

Podobnie jak bohaterowie u Gibsona, gracze sieciowi dość często są mocno uzależnieni od rozgrywki toczonej w czasie rzeczywistym i swoich wirtualnych postaci, zaś przedmioty oraz wirtualne pieniądze posiadają ogromną wartość w prawdziwym świecie. Z kolei znajomości zawarte podczas gry niejednokrotnie są tutaj ważniejsze niż sama rozgrywka. W dzisiejszych czasach coraz częstsze są przypadki graczy, którzy poznali się online, a kilka lat później weszli w związek małżeński. Gry sieciowe stały się również częścią popkultury i sportu - rozgrywane wielkie turnieje w gry komputerowe (Intel Extreme Masters 2014 w Katowicach zebrał kilkadziesiąt tysięcy widzów w Spodku i miliony przed ekranami monitorów) dziwią już tylko pokolenie, które nie ma styczności z komputerem i internetem.

 

Wizja gibsonowskiej cyberprzestrzeni została nieco obdarta z efektowności przez wszelkie media społecznościowe dostępne zarówno na komputerach stacjonarnych jak i przede wszystkim – urządzeniach mobilnych. Pamiętajmy jednak, że technologia wchodzi w nasze życie bardzo szybko i sprawnie. Można zaryzykować stwierdzenie, że to już kwestia czasu gdy będziemy posiadali implant łączący Internet bezpośrednio z naszym systemem nerwowym. A wtedy znów będziemy o krok od tego, co przepowiadali twócy powieści science fiction w latach '80.

 

A co się stanie, gdy nastąpi awaria systemu? W ciekawy sposób taką rzeczywistość komentują twórcy serialu internetowego "H+", który w całości legalnie można obejrzeć na Youtubie:


 


 

Wally Pfister w swojej wizji przedstawia głównego bohatera, który staje się kodem zero jedynkowm. Czy to krok w stronę nieśmiertelności czy też może... krok w tył? A może to celowy zabieg przerysowania mający bardziej się kojarzącyć z oldschoolowym "Tronem", niż aktualnym i ciepło przyjętym filmem Spike'a Jonzego zatytułowanym "Ona"?

 

"Transcendencja" z Johnnym Deppem od piątku w kinach.


 


 



 

Obserwuj mnie na FacebookuTwiterze


Jędrzej Bukowski
8 maja 2014 - 11:55