Telewizyjne reklamy gier nie są dla samego produktu tak skuteczne, jak w przypadku wielu innych mediów. Ot tak świeży user nie kupi chociażby Titanfalla, bo zobaczył w TV. Decyzja kupna śmiem twierdzić w największej mierze zależy od szeregu newsów przeczytanych w internecie, zapowiedzi czy chociażby publikowanych przez producenta materiałów wideo z rozgrywki. Ale to dla bardziej wtajemniczonych, w większym stopniu utożsamiających się z gamingiem. Jak zachęcić do kupna casuali i ludzi mających nieco inne zainteresowania?
Jak wspomniałem, standardowa reklama telewizyjna nie zawsze działa jak należy. Co prawda bez wątpienia oswaja użytkowników z marką, acz to dopiero pierwszy etap wpływu reklamy na konsumenta. Często na tym etapie się kończy. Nie da się ukryć, że ten podział na znawców i kompletnych amatorów branży, jest zauważalny. Stąd też reklamy są tak naprawdę dla tej drugiej grupy. Gracze wiedzą już przed premierą w której produkcji drzemie potencjał, która będzie odpowiadała jego kryteriom, a która będzie zwyczajnym gniotem.
Toteż wszelkie spoty docierają do jak najszerszych grup społecznych – bez względu na chęci, zainteresowania, wykonywany zawód. W tym przypadku również istnieje pewien podział. Inne skutki mają reklamy produktów sprawdzonych, inne nowych marek. Fifa, Call of Duty czy Battlefield są tytułami, których kolejne odsłony nie potrzebują silnej kampanii promocyjnej. W ich przypadku istotą jest pojawić się w każdym medium, by zawiadomić nieświadomych „Kolejny Battlefield jest już dostępny w sprzedaży”. Ludzie wiedzą, że obecna/poprzednia odsłona prezentuje wysoką jakość i nie mają wątpliwości przy późniejszej decyzji.
W przypadku chociażby Watch_Dogs czy nieco wcześniej Titanfalla, sytuacja była trochę inna. To akurat przykłady, które nie zaliczą klapy ze względów marketingowych. Titanfall podbija oczekiwane wyniki sprzedaży będąc do tej pory na czołówce najlepiej sprzedających się tytułów w sieciach sklepów na świecie, a Watch_Dogs to tytuł o którym trąbi się od roku. Obie produkcje bronią się swoją unikalną specyfiką, ale trzeba przyznać, że trudniej jest osiągnąć sukces na reklamowaniu nowej marki, niż doskonale znanej.
Watch_Dogs doczeka się u nas reklamy telewizyjnej(acz w telewizji jej jeszcze nie widziałem), ale sądzę, że to właśnie takie reklamy, jak ta poniżej – mają niesamowicie wielki wpływ i są najbardziej skuteczne.
To świeżo opublikowany materiał, na którego początku widnieje komunikat jakoby biorące udział w tej wkręcie osoby, były zupełnie przypadkowymi klientami sklepu. Można w to wierzyć, można nie. Ja nie mam zdania, bo też pewności brak. Niemniej jeżeli komunikat jest prawdą, wyszło to naprawdę genialnie.
Imponujący jest już sam pomysł. Nie wieje tu absurdem, cała idea jest cholernie ciekawa i przyjemna. Od pierwszych chwil chce się to oglądać. Świetny aktor zza lady będący niby właścicielem sklepu, który swoim akcentem i życzliwością wręcz podkręca atrakcyjność materiału do granic możliwości.
Naprawia telefon instalując jednocześnie gratisową aplikację umożliwiającą hakowanie wszelkich systemów elektronicznych. I to na serio. Klient patrzy, wytrzeszcza oczy, a każde kolejne wciśnięcie przycisku powoduje coraz to bardziej kolosalne skutki. Końcówka zaakcentowana wielkim „WTF?!” oraz skromnym komunikatem oświadczającym, że więcej takich doświadczeń przyjdzie ci sprawdzić podczas grania w Watch_Dogs. Genialne.
Niesamowite doświadczenie dla uczestników wkręty – jeżeli faktycznie nimi byli, jak i dla oglądających ten materiał. Pierwsi pochwalą się rodzinie, znajomym, no i sami na pewno zainteresują się produkcją, a drudzy biorący pasywny udział – w jakiś sposób utożsamią się z wkręconymi przechodniami i wykonają pokłony przed niesamowitą realizacją. Działa to więc w dwie strony.
Oczywiście to duże koszty i sporo pracy, ale dla takiego giganta, jakim jest Ubisoft, to raczej nie problem. Świetna, motywująca, epicka akcja promocyjna. Pragnąłbym częściej doświadczać właśnie takich materiałów promocyjnych.