...że nie odkryłem tej płyty jesienią zeszłego roku, gdy pojawiła się na rynku. Gdyby tak się stało, to Zelig na pewno wylądowałby wysoko w moim muzycznym podsumowaniu poprzednich 12 miesięcy, bo jest zaskakująco dobrym, ciekawym i wymagającym wielu odsłuchów materiałem, mimo faktu, że trwa tylko 32 minuty. Krzysztof Zalewski dojrzewał długo, ale w końcu mu się udało, a jego artystyczny wyziew wart jest Waszej uwagi, co postaram się poniżej udowodnić.
Pamiętacie Zalewskiego? Oglądaliście Polsat ponad dziesięć lat temu, gdy wygrał drugą edycję Idola? Ja oglądałem, a gdy ten lubiący swoje długie włosy i skórzaną kurtkę chłopak (mój rówieśnik) w końcu wydał debiutancką płytę w dużej wytwórni (Zalef - Pistolet), ucieszyłem się. Ale zainteresowanie spadło niemal do zera, przetrawiłem singlowe kawałki i jakoś wyszło, że imć Zalewski zniknął z mego radaru. I tak na dobrą sprawę zniknął też z innych radarów na ładnych kilka lat. Co prawda grał i śpiewał sporo, ale na nowo zaistniał w mej świadomości jako nowy członek Heya - grał na klawiszach na koncertach promujących album Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!. Zalewski to jednak dużo więcej, niż koncertowy muzyk, a zacieśnienie więzi z Kasią Nosowską i jej kompanami wyszło mu na bardzo dobre.
Album Zelig pojawił się w listopadzie 2013 roku i z miejsca zebrał masę pozytywnych recenzji. Ja dołączam swój kwiatek do tego bukietu z opóźnieniem, ale muzyka przecież tak szybko się nie starzeje (szczególnie, gdy jest dobra - a ta jest!). Tytuł wydawnictwa powinien kojarzyć się z filmem Allena, w którym bohater dostosowywał swoje oblicze do osób, z którymi właśnie przebywał. Muzyczne oblicze Zalewskiego na tej płycie też się zmienia, ale nie ma tu żadnych zgrzytów. Wszystko pozostaje spójne i przemyślane, choć szaleństwa i lekkiej psychozy tu nie brakuje.
Zaczynamy od singlowego Jaśniej - fantastyczny rytm, fajny tekst, uroczy chórek na koniec i jedno, jedyne przekleństwo na płycie (ale za to jak użyte!). Potem dostajemy Gatunek, który lekko kojarzy mi się (początkowy rytm + gitara) z She Wants To Move NERD z zacną, instrumentalną końcówką. Numer trzy zwalnia tempo - Spaść jest bardzo ładną i niebanalną anty-piosenką o miłości (którą po raz pierwszy usłyszałem w Dzień Dobry TVN, o czym zupełnie zapomniałem). A zostało jeszcze 7 zupełnie innych w klimacie utworów (nastrojowy, seksowny rytm spuentowany gitarowym solo w Ósemko, prosty, wesoły, anglojęzyczny, zacnie zaśpiewany Folyn, albo bajkowy, bardzo "nosowski" Zimowy). 10 odsłon Zalewskiego to szybka, szalona wyprawa przez jego różne artystyczne oblicza, która ma w zasadzie tylko jedną wadę - chciałby się dłużej i więcej!
Krzysztof Zalewski jest zdolny. Aż za bardzo. Dobre teksty, świetny wokal (poza melodyjnym zaśpiewem dużo tu krzyku i falseciku), doskonale obchodzi się z instrumentami (a grać umie nie tylko na gitarze i klawiszach), a dzięki producenckiemu talentowi Marcina Borsa całość brzmi bardzo smacznie i bez wstydu może stanąć obok ostatnich Heyów czy Nosowskiej. Jeśli szukacie świeżego, niebanalnego, wywodzącego się z rocka albumu, to... tak jest! Właśnie znaleźliście! Zelig Zalewskiego jest naprawdę dobrą propozycją. A dobrem trzeba się dzielić. Skoro Krzysztof może, to ja też!