'Zelig' Krzysztofa Zalewskiego. Ja bardzo przepraszam... - fsm - 21 maja 2014

"Zelig" Krzysztofa Zalewskiego. Ja bardzo przepraszam...

...że nie odkryłem tej płyty jesienią zeszłego roku, gdy pojawiła się na rynku. Gdyby tak się stało, to Zelig na pewno wylądowałby wysoko w moim muzycznym podsumowaniu poprzednich 12 miesięcy, bo jest zaskakująco dobrym, ciekawym i wymagającym wielu odsłuchów materiałem, mimo faktu, że trwa tylko 32 minuty. Krzysztof Zalewski dojrzewał długo, ale w końcu mu się udało, a jego artystyczny wyziew wart jest Waszej uwagi, co postaram się poniżej udowodnić.

Pamiętacie Zalewskiego? Oglądaliście Polsat ponad dziesięć lat temu, gdy wygrał drugą edycję Idola? Ja oglądałem, a gdy ten lubiący swoje długie włosy i skórzaną kurtkę chłopak (mój rówieśnik) w końcu wydał debiutancką płytę w dużej wytwórni (ZalefPistolet), ucieszyłem się. Ale zainteresowanie spadło niemal do zera, przetrawiłem singlowe kawałki i jakoś wyszło, że imć Zalewski zniknął z mego radaru. I tak na dobrą sprawę zniknął też z innych radarów na ładnych kilka lat. Co prawda grał i śpiewał sporo, ale na nowo zaistniał w mej świadomości jako nowy członek Heya - grał na klawiszach na koncertach promujących album Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!. Zalewski to jednak dużo więcej, niż koncertowy muzyk, a zacieśnienie więzi z Kasią Nosowską i jej kompanami wyszło mu na bardzo dobre.

Album Zelig pojawił się w listopadzie 2013 roku i z miejsca zebrał masę pozytywnych recenzji. Ja dołączam swój kwiatek do tego bukietu z opóźnieniem, ale muzyka przecież tak szybko się nie starzeje (szczególnie, gdy jest dobra - a ta jest!). Tytuł wydawnictwa powinien kojarzyć się z filmem Allena, w którym bohater dostosowywał swoje oblicze do osób, z którymi właśnie przebywał. Muzyczne oblicze Zalewskiego na tej płycie też się zmienia, ale nie ma tu żadnych zgrzytów. Wszystko pozostaje spójne i przemyślane, choć szaleństwa i lekkiej psychozy tu nie brakuje.

Zaczynamy od singlowego Jaśniej - fantastyczny rytm, fajny tekst, uroczy chórek na koniec i jedno, jedyne przekleństwo na płycie (ale za to jak użyte!). Potem dostajemy Gatunek, który lekko kojarzy mi się (początkowy rytm + gitara) z She Wants To Move NERD z zacną, instrumentalną końcówką. Numer trzy zwalnia tempo - Spaść jest bardzo ładną i niebanalną anty-piosenką o miłości (którą po raz pierwszy usłyszałem w Dzień Dobry TVN, o czym zupełnie zapomniałem). A zostało jeszcze 7 zupełnie innych w klimacie utworów (nastrojowy, seksowny rytm spuentowany gitarowym solo w Ósemko, prosty, wesoły, anglojęzyczny, zacnie zaśpiewany Folyn, albo bajkowy, bardzo "nosowski" Zimowy). 10 odsłon Zalewskiego to szybka, szalona wyprawa przez jego różne artystyczne oblicza, która ma w zasadzie tylko jedną wadę - chciałby się dłużej i więcej!

Krzysztof Zalewski jest zdolny. Aż za bardzo. Dobre teksty, świetny wokal (poza melodyjnym zaśpiewem dużo tu krzyku i falseciku), doskonale obchodzi się z instrumentami (a grać umie nie tylko na gitarze i klawiszach), a dzięki producenckiemu talentowi Marcina Borsa całość brzmi bardzo smacznie i bez wstydu może stanąć obok ostatnich Heyów czy Nosowskiej. Jeśli szukacie świeżego, niebanalnego, wywodzącego się z rocka albumu, to... tak jest! Właśnie znaleźliście! Zelig Zalewskiego jest naprawdę dobrą propozycją. A dobrem trzeba się dzielić. Skoro Krzysztof może, to ja też!

fsm
21 maja 2014 - 19:54