Jak co roku na wiosnę żegnamy sporo telewizyjnych produkcji, które powrócą (lub nie) dopiero jesienią. Na szczęście wiosna to również okres, w którym pojawia się wiele innych, wartych uwagi seriali. Oto kilka z nich, na których na pewno się nie zawiedziecie.
Gra o tron
O aktualnie najpopularniejszej produkcji HBO chyba wiele nie trzeba pisać. "Gra o tron" po raz czwarty powraca do telewizji i jak zwykle podbija serca milionów widzów na całym świecie. Za nami już ponad połowa czwartego, bardzo bogatego w ciekawe wydarzenia, sezonu. Mieliśmy kilka nieoczekiwanych śmierci, aferę z gwałtem w tle oraz sporo ciekawych potyczek. Jednak do tej pory największe wrażenie zrobiła na mnie scena procesu Tyriona oraz jego finalne przemówienie, ale coś mi mówi, że wkrótce twórcy zaszokuję mnie czymś zupełnie nowym.
24 godziny
Przyznam się szczerze, że na "dziewiąty" sezon "24h" oczekiwałem bardziej, niż na nową "Grę o tron". Głównie dlatego, że serial powrócił na antenę po czteroletniej nieobecności, a poprzednie sezony wspominam naprawdę dobrze. Mimo, że Jack Bauer zrobił sobie długi urlop, to jego nowe przygody na tym nie ucierpiały. Serial jest dokładnie taki, jak kiedyś: pełen akcji, nieoczekiwanych zwrotów i bardzo dobrych zakończeń, które sprawiają, że jeszcze bardziej wyczekujemy kolejnego odcinka. Ciekawie wypadła decyzja o przeniesieniu akcji do Londynu, bo przecież główny bohater zawsze zapobiegał atakom terrorystycznym w Stanach Zjednoczonych (Los Angeles, Nowy Jork). Do plusów należy również zaliczyć powrót starych bohaterów takich jak Audrey Raines, James Heller i Chloe O'Brian. Co więcej, w obsadzie znalazła się również Michelle Fairley, czyli Catelyn Stark z "Gry o tron". Szkoda tylko, że lekko zmieniła się formuła serialu i nowy sezon będzie liczyć sobie jedynie 12 odcinków.
Fargo
O tym serialu pisałem na kilka tygodni przed jego premierą. "Fargo" to serial, który inspiruje się filmem braci Coen o tym samym tytule. Telewizyjna wersja ich dzieła posiada wszystkie mocne strony oryginału: klimat, czarny humor, świetnie poprowadzona historia oraz nieoczekiwane zwroty akcji. Do tego dochodzi naprawdę dobra obsada, w której znajdziemy Martina Freemana ("Hobbit", "Sherlock"), Billy'ego Thorntona ("Blizny przeszłości", "Zły Mikołaj") oraz Boba Odenkirka ("Breaking Bad"). Jeżeli podobał Wam się film, to z pewnością przypadnie Wam do gustu jego telewizyjna wersja. Jeśli jednak nie mieliście do czynienia z produkcją braci Coen z 1996 roku, to radzę zapoznać się z nią przed sięgnięciem po serial. Autorzy zamieścili w nim wiele nawiązań do oryginału, które fajnie się wyłapuje.
A Wy po jakie seriale ostatnio najchętniej sięgacie? Piszcie w komentarzach. Bez spojlerów oczywiście! :)
Zapraszam do śledzenia mojego profilu na Facebooku.