''Czarownica'' - recenzja premierowa - Jędrzej Bukowski - 30 maja 2014

''Czarownica'' - recenzja premierowa

Już dzisiaj do kin wchodzi "Czarownica" z główną rolą Angeliny Jolie. Czy jej nazwisko jest w stanie jeszcze spowodować, by tłumy waliły do kin? Zapraszam do premierowej recenzji.


Realizacja "Czarownicy" nie dziwi. Przyzwoite wyniki w box office filmowych baśni w postaci "Królewny Śnieżki i łowcy" czy też "Jacka. Pogromcy olbrzymów" powodują, że kolejne studio (tym razem Disney) postanowiło postawić na "pewniaka". I dobrze, gdyż film z główną rolą Angeliny Jolie to kawał mięsistego fantasy.


Nie będę oszukiwał - spodziewałem się, że "Czarownica" będzie mdłym blockbusterem z przesytem efektów CGI. Tymczasem jest nieszablonowo, intrygująco i bardzo na czasie!


Całość to sprytna zabawa z klasyczną historią znaną ze "Śpiącej Królewny" z pewnymi dość istotnymi zmianami, które nadają całej historii nowego sensu. Z biegem czasu kolejne zwroty akcji być może nie zaskakują aż tak bardzo, ale wszelkie rozwiązania są naprawdę satysfakcjonujące. A w związku z tym, że bądź co bądź, do czynienia mamy z mięsistym fantasy, pojawia się smok! Te są ostatnio na czasie, więc nie może zabraknąć jednego również tutaj. Krasnoludy z "Hobbita" zaś mogłyby się uczyć od ludzkich rycerzy, jak walczyć z gadem...


©Disney


Trochę się obawiałem oglądania Angeliny Jolie w głównej roli, jednak jak widać - bezpodstawnie. Charakteryzatorzy wykonali kawał dobrej roboty, ale odczułem też wrażenie, że to rola stworzona dla tej aktorki. Już w 2007 roku w lekko zapomnianej produkcji "Beowulf", znakomicie odgrywała postać dostojnej matki Grendela. A teraz jest jeszcze bardziej majestatycznie! Warto również wspomnieć o postaci Stefana, która odgrywa Sharlto Copley znany "Dystryktu 9" czy też "Elizjum". Aktor ten z pozornie prostej roli, wyciąga naprawdę wiele. Chyba najbladziej w tym zestawie wypada sama królewna Aurora, czyli Elle Fanning,  - zbyt konwencjonalnie jak na tą nieschematyczną filmową baśń.


Atmosfera filmu jest równomierna - mamy tutaj zarówno elementy mroczne jak i przesadnie kolorowe. Ale pamiętajmy, że to film familijny i ostateczna wymowa jest w miarę pozytywna. Co ważne - morał nie jest tutaj zbytnio nachalny.


"Czarownica" to zaskakująco przyjemny letni blockbuster, który stara się zerwać z klasyczną wymową baśni. Sprowadzenie tej znanej historii na nowe tory zdecydowanie zyskuje i pokazuje, że miłość bywa kapryśna.





Obserwuj mnie na FacebookuTwiterze


Jędrzej Bukowski
30 maja 2014 - 16:19