Zanim nastała II Wojna Światowa, pierwszą nazywano Wielką Wojną. Była dla jej współczesnych czymś zupełnie potwornym, abstrakcyjnym i dzikim. Nastanie kolejnego, światowego konfliktu w 1939 roku zmieniło koleje świata i po raz kolejny zepchnęło go w lata izolacji i Zimnej Wojny. Co, gdyby któraś z tych wojen zakończyła się inaczej?
Na to pytanie niejednokrotnie próbowali odpowiedzieć historycy i politycy, ale i też pisarze czy filmowcy. Swoje wizje przedstawili także twórcy gier. Jak dalece są one rzeczowe, a w jakim stopniu fantastyczne w pewnych przypadkach można rozstrzygnąć od razu. Inne jednak są na tyle frapujące, że zmuszają do myślenia, co by było, gdyby... Nie chodzi tu o historie pokroju Necrovision czy Hellboya, dodające elementy ponadnaruralne i rozwiniętą technikę do niezmiennych realiów, a te, które zmieniają rzeczywistość.
Alternatywne rzeczywistości i alternatywne wydarzenia tworzące inne linie czasowe to temat niezmiernie popularny kulturze i popkulturze. Kiedy jedni nie zmieniają głównych ram historycznych wydarzeń, a dodają do nich niesamowite i nieziemskie składniki, drudzy wywracają wszystko do góry nogami, tworząc nowy porządek świata, który zazwyczaj jest straszniejszy od tego prawdziwego. Jest swoistą przestrogą.
Kilka tytułów wartych jest nadmienienia, nie zawsze ze względu na dobry gameplay, ale na pomysł stworzenia innego świata. Istotną cechą łączącą wiele tych tytułów jest to, że otoczka innego świata to zazwyczaj dekoracja do kolejnej rewolucji. Czy słusznej, nie zawsze jestesmy w stanie rozstrzygnąć. Można się zastanowić, czym jest sama wojna w grze. Atrakcyjną otoczką dla samej gry, czy czasami twórcy starają się wyrazić coś więcej. Może to być przestroga lub sposób rozliczenia się z przeszłością. Czym w takim razie jest alternatywna wizja danego konfliktu, częstokroć o wiele bardziej przerażająca, niż sama rzeczywistość? Czy to kolejne ostrzeżenie, że nasz los mógłby być gorszy, czy złapanie spokojnego oddechu, że tak nie jest?
Sama rewolucja mocno wpisana jest w nasze losy. Zmiana władzy, która posunęła się za daleko. Dążenie do lepszego jutra, czy po prostu zmiana losów danej grupy etnicznej czy wyznaniowej. Nie każdy taki ruch jest słuszny, nie zawsze jest podyktowane prawdziwym interesem większości.
Rewolucja w świecie alternatywnym to chęć pewnego rozliczenia się ze współczesnością i zaprowadzenia upragnionego lub znanego nam porządku. Ustanowienia go tam, wirtualnie lepszym, jeśli nie jesteśmy w stanie uczynić lepszym tego, którego doświadczamy w rzeczywistości. Zawsze można powiedzieć, że gra czy książka to tylko gra i tylko książka. To w takim razie, dlaczego wybierana jest taka, a nie inna otoczka fabularna? Na pewno nieraz jest w tym coś więcej niż tylko atrakcyjna oprawa.
Przez wielu I Wojna Światowa nazywana jest dzikim konfliktem, w którym mocarstwa co rusz przesuwały granice tego, jak daleko można się posunąć celem nie tylko pokonania, ale i czystej eksterminacji przeciwnika. Co mogłoby się stać, gdyby Wielka Wojna nie zakończyłaby się w 1919 roku, a trwała o wiele dłużej, stara się ukazać Iron Storm. Pokazuje świat roku 1964 z zupełnie innym podziałem granic świat i stron konfliktu. Nie ma tam żadnego nawiązania do przebiegu, jak i sposobu prowadzenia działań wojennych podczas II Wojny Światowej. Jest mocno przewartościowany i dalej posunięty w mechanizmach z Wielkiej Wojny. Jak może wyglądać świat od 50 lat pogrążony w wojnie, gdzie cały rozwój techniki ukierunkowany jest na potrzeby militarne? Tak naprawdę nie ma tam cywili, każdy jest w mniejszym lub większym stopni wciągnięty w machinę wojenną. Pragnąc żyć normalnie, chce zakończenia konfliktu, ale tylko na swoich warunkach. Druga strona mówi to samo, nie ma szans na łatwy pokój.
Wolfenstein New World Order, jest nową odsłoną wiekowego i bardzo znanego cyklu, który od zawsze do teatru działań wojennych dodawał elementy techniki wykraczającej poza znane w tamtych czasach odkrycia i wiele elementów paranormalnych. Jednak zawsze trzymał się stałych ram II Wojny Światowej, a wszelkie działania wykraczające poza nie zamykał w teczkach i magazynach z napisem ściśle tajne. Wolfenstein: The New Order poszedł o wiele dalej, pozwalając nazistom wygrać wojnę i praktycznie przejąć władzę nad światem, wykorzystując do tego niejedną Wunderwaffe. Tego typu alternatywnych historii można znaleźć bardzo wiele jak chociażby w Vatherland, Człowieku z Wysokiego Zamku czy Brunatnej Rapsodii. Tutaj taże koncept świata opiera się na Wszechrzeszy, która luźno opiera się na realiach historycznych, a i w wielu aspektach jest dość mocno złagodzona, szczególnie w kwestii innych narodów i Lebensraum. Nie zmienia to faktu, że świat roku 1960 przedstawiony w tej grze jest przerażający nie mniej niż poprzedzający go w naszych czasach okres stalinizmu w ZSRR. Dla nas Polaków gra jest szczególnie trudna w odbiorze, gdzie akcenty polskie są dość mocne, a porównywanie ich z socjalizmem tamtego okresu nie jest łatwe. Fragmenty wspomnień głównego bohatera, czytana prasa i fragmenty opisujące resztę świata tworzą ponurą rzeczywistość, a zmiana jej na lepszą jest głównym motorem gry. Tylko, czy ma to być tylko fajna rozgrywka, czy też ponowne rozliczenie się ze światem? Przywrócenie mu właściwego, wedle nas porządku, pozwala zastanowić się, pod jakimi względami jest lepszy, a pod iloma identyczny z tym, którym walczymy.
Valkyria Chronicles to czysto japońskie podejście do tematyki Wojny Światowej, rozgrywającej się w roku 1935, gdzie w ramach konfrontacji w alternatywnej Europie zostajemy wtłoczeni w koleje globalnego konfliktu. Gra ma swoją stylistykę przesyconą japońskim podejściem zarówno do bohaterów, jak i designu łączącego machiny z I i II Wojny Światowej. Pozwala to na nieco oderwane o rzeczywistości spojrzenie na tamten okres, trochę odrealniony, ale nie pozbawiony niełatwych refleksji, co mając na względzie japońskie prowadzenie fabuły w grach, czasami przerysowane, czasami infantylne i sztampowe nie pozwala do końca zachować powagi. Jednak potrafi porządnie, emocjonalnie sponiewierać.
Tutaj cały los naszej kompani spoczywa w naszych rękach, gdzie musimy zadbać o dobre dobranie postaci, a także o ich wzajemne relacje. Musimy zadbać zarówno o strategię, jak i taktykę, a także walczyć z wrogiem bezpośrednio, co pozwala doświadczyć działań wojennych na każdym, niełatwym poziomie. Można powiedzieć, że wymaga pewnej odpowiedzialności.
Inne gry poruszające podobną tematykę to seria Hearts of Iron, gdzie to praktycznie my tworzymy arenę działań wojennych i tworzymy historię i realia konfliktów. Waga tych tytułów położona jest w innym miejscu, mocno idąc w strategię, politykę i ekonomię, a nie czyste emocje. W przypadku War Front: Punkt Zwrotny historia przypomina te z alternatywnym podejściem do dominacji świata poprzez wykorzystanie nowoczesnej technologii, co przekłada się na sam gameplay i fantastyczne maszyny oraz klimat. Interesujące, ale nic więcej. Command & Conquer: Red Alert to pomieszanie z poplątaniem w serii napędzającej konflikt Aliantów z Sowietami ze stojącą za nimi maszyną czasu. Pozornie zabawna historia w konfrontacji z Zimną Wojną przestaje jednak taką być.
Przykładów można przytoczyć o wiele więcej w literaturze czy filmie, co nie zmienia faktu, że mamy to szczęście, że mimo mniejszych konfliktów zbrojnych różnych zakątkach świata, żaden z nich obecnie nie eskalował globalnie. Mówi się teraz o wielu trwających konfliktach, na Ukrainie, na Dalekim Wschodzie, szczególnie w kontekście spornych wysp i wód terytorialnych, rzadziej wspomina się o nieustannie zaognionym Bliskim Wschodzie czy Ameryce Południowej. Tak samo, jak o Afryce mówi się jedynie przy większych tragediach. Świat tak naprawdę nieustannie pogrążony jest w konfliktach zbrojnych.
Ile filmów, książek i gier jest w rzeczywistości nie tylko rozrywką, a zakamuflowanymi obawami o historię i współczesność, możemy jedynie zgadywać. Podobnie jak to, ile z nich to wyraz zmian, jakie chciałoby się wprowadzić na świecie, ale brakuje siły lub woli działania, Mamy to szczęście, że żyjemy w miarę spokojnych czasach i stabilnym regionie, dlatego też wojnę w grze video uznajemy za dobrą rozrywkę, i niech taką pozostanie. Niech alternatywne scenariusze pozostaną przestrogą na przyszłość, gdzie rewolucja zawsze okupiona jest wysoką ceną. Lepiej zadbać o to, żeby nie trzeba było jej płacić.
Śledź mnie na Twitterze!