Tragedia lotu IR655 - Amerykanie też strzelali do cywilnych samolotów - DM - 24 lipca 2014

Tragedia lotu IR655 - Amerykanie też strzelali do cywilnych samolotów

Cały świat, w tym Stany Zjednoczone grożą i potępiają Rosję w świetle niedawnych, druzgocących wydarzeń nad Ukrainą. Przypadki zestrzelenia cywilnych maszyn nie są jednak niczym nowym, w każdym dziesięcioleciu zdarzyło się ich co najmniej kilka. Warto wspomnieć, że równie tragiczny co ostatnio "incydent", ma na swoim sumieniu amerykańska US NAVY. 3 lipca 1988 roku, niszczyciel USS Vincennes zestrzelił pasażerskiego Airbusa A300. Zginęło 290 osób. Oto kulisy tej historii.

USS Vincennes źródło: http://en.wikipedia.org

W latach 80-tych trwała wojna iracko-irańska. Od 1984 roku zdarzały się ataki na neutralne statki handlowe w rejonie zatoki Perskiej, ich rejsy zabezpieczała więc amerykańska flota wojenna. W ciągu kilku lat doszło do paru ataków na okręty US Navy: w 1987 zaatakowano fregatę USS Stark, inna fregata wpadła na irańską minę, doszło też do paru wymian ognia z flotą Iranu i zatopiono jeden wrogi okręt.

Ekrany systemu AEGIS na USS Vincennes źródło: http://en.wikipedia.org

29 maja 1988 roku, amerykański okręt klasy Ticonderoga - USS Vincennes przybył do Zatoki Perskiej na nagłe wezwanie. Brak obecności samolotów AWACS powodował, że południowy rejon zatoki był kompletnie poza kontrolą floty. Vincennes - wyposażony w najnowszy system AEGIS do wykrywania celów i kierowania ogniem, z powodzeniem mógł wypełnić tą lukę.
Samolot Airbus A300 linii Iran Air wystartował z lotniska Bandar Abbas o 10:17 z 290 osobami na pokładzie. Celem półgodzinnego lotu był Dubaj. Airbus leciał na wysokości ponad czterech kilometrów, w standardowym korytarzu powietrznym do lotniska w Emiratach. Transponder wysyłał prawidłowy kod, charakterystyczny dla rejsów liniowych.
W tym czasie USS Vincennes wracał z misji eskortowej. Jeden z jego helikopterów został ostrzelany, okręt ścigał też nawodne  jednostki irańskie.
O 10:24, po wykryciu wznoszącego się samolotu z bazy Bandar i wielokrotnych próbach nawiązania kontaktu - odpalono dwa pociski SM-2MR. Jeden z nich trafił w Airbusa, który eksplodował w powietrzu. Zginęło 290 osób, w tym 66 dzieci. Ofiary pochodziły z Iranu, Pakistanu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Włoch, Jugosławii i Indii.

F-14 w barwach irańskich sił powietrznych źródło: www.aerospaceweb.org

Amerykanie utrzymywali, że atak był wynikiem pomyłki, wypadkiem w czasie wojny, a załoga okrętu reagowała prawidłowo. Airbusa wzięto na radarze za irański myśliwiec F-14 Tomcat, podchodzący do ataku.

Iran był jednym użytkownikiem oprócz Stanów Zjednoczonych charakterystycznych, znanych z przeboju "Top Gun" myśliwców F-14. W czasie panowania ostatniego Szacha Iranu, kraj ten ściśle współpracował z USA i ówczesny prezydent Nixon chętnie zaproponował Iranowi skorzystanie z najnowszych technologii wojskowych USA. Wynikiem był zakup 80 Tomcatów i 700 rakiet dalekiego zasięgu Phoenix. F-14 z Phoenixami na pokładzie miały przechwytywać najszybsze myśliwce dalekiego zasięgu - Migi-25.

Lotnisko w Bandar służyło jako baza tych maszyn, okręt próbował kilkukrotnie nawiązać połączenie z samolotem, ale na militarnych częstotliwościach, których Airbus nie mógł odebrać, i na cywilnych awaryjnych, które mogły odnosić się do każdego samolotu. Nie kontaktowano się natomiast na falach cywilnej kontroli ruchu lotniczego. Ta wersja nie jest zbyt wiarygodna, gdyż Amerykanie powinni dobrze zdawać sobie sprawę z tego, że F-14 nie są przystosowane do ataków na cele nawodne, samolot się wznosił - a w przypadku podchodzenia do ataku, powinien obniżać lot. Zapisy z systemu AEGIS również pokazywały lot wznoszący i sygnał z transpondera w cywilnym trybie II, a nie militarnym III. Wyniki śledztwa przeprowadzonego przez USA zostały opublikowane tylko w małych częściach, niepełne - raz w 1988 roku i raz w 1993.

Kapitan William Rogers

W filmie dla National Geographic, dowódca okrętu, kapitan William Rogers potwierdzał, że działał w samoobronie, chroniąc swój okręt i załogę, a sygnał, który odbierano z samolotu nie można było jednoznacznie odczytać jako "cywilny" czy "swój". Trzy lata po wypadku, amerykański admirał przyznał w wywiadzie dla telewizji, że USS Vincennes przebywał na irańskich wodach terytorialnych, kiedy odpalał pociski. Kilkoro innych oficerów US Navy ujawniło też, że Rogers słynął z agresywności i nadpobudliwości. To właśnie przez to zmienił bez pozwolenia kurs i ruszył w pościg za irańskimi łodziami, czego rezultatem było wpłynięcie na irańskie wody.  


W 2000 roku, w wywiadzie dla BBC, przedstawiciel rządu USA stwierdził, że zestrzelenie mogło być wynikiem złego stanu psychicznego niektórych członków załogi, działających w ogromnym stresie i tzw. "wypełnienia scenariusza". Polega to na tym, że marynarze wykonują podręcznikowo wszystkie czynności przewidziane przez scenariusz i ćwiczone wielokrotnie podczas treningów - ignorując podświadomie wszelkie sygnały różniące się od scenariusza treningu.

Okolicznościowy znaczek irańskiej poczty

Rząd USA oficjalnie wyraził żal z powodu śmierci tak dużej ilości cywilów, ale nigdy oficjalnie nie przeprosił za incydent. W 1996 roku, w ramach ugody wypłacono Iranowi 132 miliony dolarów, co zakończyło spory z tym krajem związane z incydentem i sprawę w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości. Iran do końca nie przyjął tłumaczeń, że była to pomyłka, uznając zestrzelenie IR655 za zbrodnię międzynarodową i celowy akt przemocy. Rozważano, że USA przystąpiło do wojny po stronie Iraku i specjalnie zaatakowało samolot. Biorąc pod uwagę, że system AEGIS jest zdolny do jednoczesnego śledzenia i atakowania sporej ilości celów, oskarżano też marynarzy, że chcieli po prostu wypróbować sobie wprowadzony dopiero do służby system. Nawet gdyby samolot był irańskim F-14, to był w swojej przestrzeni powietrznej i tor lotu nie wskazywał w żadnej kwestii, że podchodzi on do ataku.

Szczątki lotu 103 z Lockerbie



Pięć miesięcy później - amerykański Boeing 747 linii PAN AM, lot 103 - eksplodował nad szkockim miasteczkiem Lockerbie, pochłaniając 270 ofiar. Choć odpowiedzialność za zamach wziął na siebie libijski dyktator Kadafi, to służby wywiadowcze USA i Wielkiej Brytanii podejrzewają, że duże wsparcie w przygotowaniu zamachu było właśnie z Iranu. Zniszczenie amerykańskiego Jumbo Jeta było (wśród kilku innych powodów) zemstą za zestrzelenie Airbusa.

DM
24 lipca 2014 - 18:42