BadassDigest twierdzi, że zna ogólną fabułę, a właściwie jej początek do powstającego właśnie epizodu siódmego Gwiezdnych Wojen. Nie wiadomo, czy piszący to dziennikarz nie wyssał wszystkiego z palca, ale że akurat trwa Comic Con na którym różne rzeczy zapewne można się oficjalnie i nie - dowiedzieć, warto choć spojrzeć.
Uwaga, jeżeli (choć baaaardzo nie sądzę) się to okaże prawdziwą fabułą nowej części Star Wars, to możesz sobie zepsuć zabawę. Jeśli więc jesteś spoilerofobem, odejdź stąd. Pamiętaj jednak, że to co tutaj mamy to zaledwie samo zawiązanie akcji.
A więc zaczynamy. Według danych (lub zmyśleń) Badass Digest, po standardowych dla tej serii przesuwających się napisach, na ekranie zostaje pusta kosmiczna przestrzeń, przez którą po chwili przesuwa się... odcięta ręka trzymająca miecz świetlny.
Przyznam, że to mi się spodobało.
Ręka zostaje przyciągnięta przez grawitację pobliskiej planety. Zostaje tam odnaleziona przez parę naszych bohaterów. Grani są oni przez Daisy Ridley i Johna Boyegę, ich imiona są jeszcze nieznane. Są to ludzie, którzy szukają nowych perspektyw lub szukają zmiany w swoim życiu. Rozpoznają miecz świetlny jako artefakt Jedi i postanawiają go zwrócić jego właścicielowi.
To rozpoczyna ich przygodę.
Spotykają Hana Solo i Chewbaccę, którzy rozpoznają miecz (a zapewne i rękę) jako należące do Luke'a Skywalkera. Wspominają że nie widzieli się z nim od trzydziestu lat. Nie znam na tyle dobrze expanded universe, aby wiedzieć czy to jakaś nowość.
A tymczasem, na jakiejś lodowej planecie złe siły przygotowują broń zdolną niszczyć całe układy planetarne. Co przypomina mi znaną z powieści superbroń Sun Crusher.
No i to, tak właściwie, wszystko. Co o tym sądzicie? Dla mnie jest to powtórzenie fabuły z Nowej Nadziei (tylko zamiast ręki jest tam robot). Oczywiście, to tylko sam początek fabuły (ekspozycja, a pewnie tylko część), więc pewnie całe "mięsko" będzie później.