Trolling czyli sztuka wkurzania ludzi - Antares - 2 sierpnia 2014

Trolling, czyli sztuka wkurzania ludzi

Znacie je. Trafiacie na nie codziennie w sieci. Nigdy nie wiecie, kiedy możecie paść ich ofiarą, angażując się w agresywną, niepotrzebną dyskusję. Być może, pod wpływem impulsu czasem sami przeistaczacie się w jednego z nich. Trolle internetowe – skąd się wzięły i jak z nimi walczyć?

Taki brzydki, kwadratowy obrazek wstawiłem specjalnie :>

Podczas gdy jawna agresja na ulicy pojawia się stosunkowo rzadko i jest niezaprzeczalnie traktowana jako coś negatywnego i patologicznego, w internecie panują zupełnie inne zasady. Z chamstwem i nieprzyjemnościami w sieci spotykamy się praktycznie na co dzień, a ich źródłem potrafią być ludzie w najróżniejszym wieku, obu płci i z różnym wykształceniem. W niniejszym tekście postaram się przybliżyć socjologiczny aspekt tego zjawiska, jak również historię jego powstania.

Co ciekawe, etymologia pojęcia trollingu jest inna, niż podpowiada wyobraźnia. Trolle, jako mało inteligentne, brzydkie i agresywne stwory z mitologii nordyckiej, naturalnie kojarzą się ze stereotypowym, złośliwym internautą, przesiadującym całymi dniami przed komputerem w ciemnym pokoju lub w przysłowiowej piwnicy. Zamiast maczugi, w dłoniach dzierży klawiaturę i mysz, lecz cechuje się on równą złośliwością i brakiem pomysłu na życie.

Tak naprawdę, słowo „trolling” pochodzi jednak z języka angielskiego i oznacza konkretną czynność. Pochodzi ono bowiem z określenia „trolling for fish”, co oznacza łowienie ryb na błystkę. Jest to rodzaj przynęty na ryby drapieżne, której zadaniem jest drażnienie zwierzęcia do momentu, gdy zdecyduje się ono zaatakować przynętę. W żargonie wędkarzy, błystka nazywaną również blachą, lub w zależności od konstrukcji obrotówką lub wahadłówką.

Anatomia trolla internetowego

Jak to możliwe, że łowienie ryb ma coś wspólnego z agresją w globalnej sieci? Znany nam dziś trolling internetowy powstał w latach 90., w grupach dyskusyjnych Usenet, w których zaawansowani użytkownicy umawiali się na wspólne uprzykrzanie życia nowym członkom społeczności. Gdy ofiara zaczynała się irytować, wysyłano jej wiadomość o z akronimem YHBT, czyli „You have been trolled”. Jak widać, ze złośliwych żartów uprawianych przez zamkniętą społeczność, zjawisko to rozprzestrzeniło się na cały internet i dziś postrzegane jest jako coś wielce negatywnego, lecz niestety powszechnego.

W Polsce, trollowanie pojawiło się również w latach 90. lecz jego narodziny powiązane są z popularną platformą komunikacyjną IRC, pozwalającą ludziom na dyskutowanie w obrębie tematycznych kanałów i wymienianie się plikami. Ponieważ na IRCu panowała zazwyczaj sprawna moderacja, platforma ta służyła raczej jako baza wypadowa na zorganizowane, złośliwe ataki internautów np. na fora dyskusyjne lub czaty, a nie jako miejsce gdzie dochodziło do prawdziwego trollingu.

Zjawisko trollowania rozwijało się przez lata, wraz z rozwojem i zmianą samego internetu. Związane są z tym mechanizmy, określane jako WEB 2.0. Korzystamy z nich codziennie, a są to blogi, mikroblogi, portale społecznościowe, platformy podobne do YouTube, czy encyklopedie typu Wiki. Podczas gdy w latach 90. internet dość mocno rozgraniczał twórców i odbiorców treści, dziś obie te grupy są mocno, naturalnie wymieszane. A to tworzy idealne miejsce do popisu dla trolli.

Należy jednak mieć na uwadze, że nawet najgorszy troll internetowy nie musi być chamem i prymitywem w realnym świecie. Amerykańska profesor Judith Donath pochylająca się nad problemem zachowania w internecie, w swojej pracy pt. „Identity and Deception in the Virtual Community”, podkreśla w niej, że okazja czyni złodzieja. Wynika to z faktu, że wydaje nam się, że w sieci jesteśmy anonimowi. A to prowadzi do swoistego sprawdzania, na ile możemy sobie pozwolić, co w konsekwencji przekłada się na eskalację agresywnych zachowań. Działa tu również psychologia tłumu, np. gdy ktoś znany nie boi się publicznie wyrażać swoich opinii, dużej grupie ludzi dużo łatwiej jest zmieszać go z błotem, niż pojedynczo.

Jak zatem z trollami walczyć? Niestety, magia, miecze i topory zniknęły z naszej codzienności tak dawno, jak zniknęły z niej prawdziwe, nordyckie trolle. Dziś, pozostaje nam więc przede wszystkim dobre, wczesne rozpoznanie takiego osobnika. Podręcznikowy przypadek internetowego trolla rozpoznamy po ignorowaniu zasad panujących w danej sieciowej społeczności megalomanii i konfabulacji na temat swojej osoby, nieumiejętności przyznania się do błędu, atakowaniu słownie konkretnych osób, przesadnym wytykaniu rozmówcom nieznajomości zasad gramatyki i ortografii, czy wreszcie  regularnym oświadczaniu o zamiarze zakończenia dyskusji i odejściu z forum, czy nawet zarzucaniu innym internautom, że trollują.

Gdy już rozpoznamy trolla, najlepiej go po prostu ignorować. Trollowanie opiera się na potrzebie reakcji, dlatego jeśli w jakikolwiek sposób spróbujemy wygrać z delikwentem w dyskusji (a wiadomo, że taka pokusa jest olbrzymia) tak naprawdę sprawiamy mu swoistą przyjemność. Nazywa się to od zawsze „karmieniem trolla” i jeśli chcemy pozbyć się niechcianego osobnika z danej społeczności, wystarczy tego po prostu nie robić. Głodny troll po pewnym czasie zmieni miejsce żerowania. Jeśli jednak będziemy mu dostarczać bodźce, jego agresywne zachowania mogą się nasilać.

Na koniec, dodam jeszcze, że mianem trollingu określa się także niegroźne, internetowe dowcipy. Dlatego należy rozróżniać obie formy zjawiska. Chyba każdy internauta zna piosenkę Ricka Astleya pt. "Never Gonna Give You Up", związaną z trollowaniem, polegającym na podstawianie jej na YouTube w miejsce potencjalnie bardzo interesujących materiałów. Tak spreparowany filmik najczęściej podpisany był hasłem „You have been rickrolled”, co nawiązuje do etymologii trollingu i akronimu YHBT.

Internet daje nam olbrzymie możliwości, lecz należy z niego korzystać z głową. Memy, żarty i delikatny trolling stały się jego nierozerwalną częścią i nadają kolor jego zróżnicowanej społeczności. Należy jednak unikać jednostek agresywnych, bo tylko w taki sposób możemy odebrać im motywację do działania.

Antares
2 sierpnia 2014 - 11:01