Takie rzeczy tylko u Rockstara - pecetowe GTA V - Piras - 17 września 2014

Takie rzeczy tylko u Rockstara - pecetowe GTA V

Zeszły weekend bez dwóch zdań zdominowało Grand Theft Auto V. Twórcy podzielili się z nami najistotniejszymi informacjami dotyczącymi premiery, nową, current-genową zawartością, porcją screenów, a nawet materiałem wideo. Podsumowując wszystkie nowiny, można śmiało stwierdzić, że stosunek Rockstar Games do użytkowników PC stacza się po równi pochyłej, a same działania firmy są bezprecedensowe i bardziej irytujące niż kiedykolwiek.

Zanim współczesne konsole na dobre zadomowiły się u graczy z całego świata, wszyscy spekulowali, zastanawiali się i oczekiwali wzmianki samych twórców na temat wersji przeznaczonej na komputery osobiste. Co prawda nikt wcześniej oficjalnie nie deklarował, że takowa wersja na 100% się pojawi, ale wszelkie wypowiedzi twórców właśnie to sugerowały. GTA zawsze gościło na PCtach, Rockstar zapewniał „będzie dobrze”, a i ostatnio odkryto konkretne dowody świadczące, o pracy nad taką konwersją już od 2012 roku. I gdy recenzje konsolowego GTA V wyrastały jak grzyby po deszczu(pora adekwatna), gdy nastała i ustała zima, my nadal czekaliśmy. Mówiono coś o letnim terminie, ale nic z tego. Przeczekaliśmy wiosnę i lato aby dowiedzieć się, że upragniona edycja została zrzucona na drugi plan i wyparta przez konsole nowej generacji, a jej premiera nastąpi w przyszłym roku.

Widać tutaj typowo komercyjny ruch. Premiera pod koniec listopada zwiastuje nie tylko świetną sprzedaż samego produktu, ale i podwyższenie statystyk sprzedażowych nowych konsol, bo edycje „z GTA V” pojawią się bez wątpienia pod choinkami wielu graczy i nie-graczy ogarniętych świąteczną atmosferą. To świetna okazja dla Microsoftu i Sony, a najlepsza dla samego Rockstar Games.

O czym ma świadczyć zapowiedziana na 27 stycznia data premiery wersji PC? Przede wszystkim o tym, że producent nie tylko nie ma do tej konkretnej grupy odbiorców szacunku, ale i ma ich kompletnie w poważaniu. Druga połowa stycznia to termin nijaki, poświąteczny, biedny. Termin, który sprawia wrażenie wybranego jedynie uwzględniając jedno kryterium „ byle w przyszłym roku”. To dzień, w którym debiutuje rodzime Dying Light, a 3 noce później najnowsze Saint’s Row: Gat out of Hell. Na luty z kolei już wielu odkłada pieniądze, by odebrać zamówioną kolekcjonerkę Wiedźmina 3. Czy europejscy gracze, wśród których użytkujący do grania komputery osobiste stanowią największy procent w skali światowej, będą zadowoleni z takiego natłoku? Niekoniecznie. Wpłynie to na sprzedaż w pewnym stopniu na pewno. Rozumiem, że nie jest to żadne wytłumaczenie, ale już widzę te pretensjonalne opinie Rockstara oskarżające PCtowców o bezczelne piractwo. Jeżeli jednak producent nie podchodzi do graczy poważnie, czego konkretnie oczekuje?

Tłumaczenie się standardową gadką, że platforma ta wymaga większej pracy i czasu, to chyba najbardziej prawdopodobna przyśpiewka, jaka mogła paść z ust twórców. To, że premiera wersji PC nastąpi dwa miesiące później, w żadnym wypadku nie wpłynie na lepsze dopracowanie, nie ma nawet na co liczyć. Mym skromnym zdaniem GTA V na komputery będzie gotowe wraz z edycją next-genową. Data to tylko zabieg. Kto wie, być może Rockstar liczy na rekord w postaci tytułu Game of The Year – 3 lata z rzędu, tą samą produkcją.

Chciałbym mieć nadzieję, że tyle czekając, uzyskam produkt świetnie zoptymalizowany, dopracowany i dostosowany do tej coraz częściej pomijanej platformy, ale wspominając GTA IV raczej nie myślę liczyć na pozytywne zaskoczenie.

Dodatkowo nabuzował mnie ujawniony przez Rockstar trailer promujący właśnie „next-genowe” GTA V. To zupełnie inny styl, nie adekwatny do tematyki i wręcz wyciągnięty z kosmosu. Jakby tak się jednak zastanowić, to raczej nie z kosmosu, a z Saint’s Row. Mówi się, że należy uczyć się od najlepszych, ale czy na pewno Rockstar potrzebował materiału, który prezentuje się, jakoby Volition Studio wręcz maczało w nim palce? Cały trailer jest absurdalny, przesadzony i zupełnie odbity od rzeczywistości. Nie podoba mi się jak cholera, co stanowi kompletny wyjątek, po do tej pory wszelkie materiały wideo tej produkcji przeglądałem z zaciekawieniem i doceniałem ich profesjonalizm.

Rockstar gdzieś się pogubił, ale nadal świadomie ma w poważaniu ma grupę graczy –zapewne dotychczasowych fanów- używających PC jako wiodącej platformy do grania. Ciężko z tego powodu się obrazić i nie kupić gorąco wyczekiwanego tytułu, ale pewien niesmak pozostaje. Czy jakość wersji komputerowej nie wywoła burzy w internecie i rozczarowania? Wszystko w swoim czasie. Jestem jednak pewien, że na dłuższą metę Rockstar traci na swoich działaniach bardziej, niż „straciłby” wypuszczając multiplatformowe GTA V w zeszłym roku.

Piras
17 września 2014 - 20:35