Co rusz w sieci pojawiają się kolejne newsy, których treść wyłącznie podkreśla potęgę nadchodzącego Wiedźmina 3. Nie jesteśmy zasypywani byle drobnostkami. Redzi co jakiś czas podrzucają konkretny materiał zdradzający szczegóły pewnego elementu ich produkcji. Wszystko to utwierdza w przekonaniu, że nie tylko będzie to najlepsza produkcja growa spod polskich rąk, ale i jedna z czołowych gier w historii branży. Problem w tym, że idealnych gier zwyczajnie nie ma i nie jestem pewien co podważy tą tezę w przypadku produkcji CD Projekt RED.
Do premiery jeszcze naprawdę sporo czasu, a my wiemy już zadowalająco dużo na temat nowego wcielenia Geralta i otaczającego go świata. W rzeczywistości jednak treść, z jaką zaznajomiliśmy się do tej pory jest i tak dopiero częścią w stosunku do całkowitego pakietu przygotowanego na 24 lutego. Będzie dużo, różnorodnie i syto. Tak bynajmniej zapewniają nas „media”. I w rzeczy samej, to z czym przychodzi nam się zaznajamiać wręcz wymusza efekt podziwu i szacunku kierowanego w stronę rodzimego studia. To niesamowite, że mimo -bądź co bądź- kiepskiej sprzedaży drugiej części serii, Redzi wręcz spotęgowali swoje ambicje i zapał do pracy.
Efekty tego widać w każdym kolejnym materiale rozgrywki. Co zresztą jest samo w sobie niesamowite, bo dowodzi to pewnej skromności studia. Wszelkie zapewnienia, obietnice, czy nawet zbyt wcześnie wypowiadane fakty z gry, nie dosyć że znajdują swoje potwierdzenie w praktyce, to jeszcze prezentują się ze strony znacznie lepszej, niż opisane w przesadnych, słodkich słówkach.
Wszystko to dowodzi, że możemy w pełni ufać twórcom, a to rzecz bardzo cenna wśród gier wysokobudżetowych i w ogóle. W wyniku ciągle zaskakujących faktów i wszystko potwierdzających gameplay’ów, ciężko autentycznie myśleć o znaczącej wadzie tej produkcji. Nie mamy powodu, by być negatywnie nastawieni, nie mamy powodu, by nie wierzyć, że całość będzie tak niesamowita, jak rysują to słowa i materiały publikowane przez studio. Z drugiej strony, gdyby jednak każdy tytuł był tak fantastyczny, jak zapewniają to jego twórcy, życie wyglądałoby zupełnie inaczej :). Trapi mnie to i męczy, bo uwzględniając te dwa sprzeczne fakty, powinno się osiągnąć jakiś kompromis.
Ostatnio podsumowałem sobie, co szczególnie będzie mi imponować w nowym Wiedźminie. Okazało się, że wszelkie kiepsko zrealizowane elementy i mało dopracowane pewne segmenty części drugiej, zostały tym razem priorytetowo wzięte pod uwagę i niewyobrażalnie spotęgowane. Otwarty świat, który w „dwójce” właściwie był zamknięty i ograniczony do granic możliwości, w tym wypadku stał się największą i najistotniejsza zaletą nadchodzącej części. Mnóstwo interakcji, dopracowanie na każdym szczeblu, poczucie autentyczności. Kontakt z postaciami, ich reakcje na nasze zachowanie. Różnorodność świata – odmienne rejony po których możemy płynnie się przemieszczać, środki transportu, o jakich do tej pory w wielu tego typu produkcjach możemy pomarzyć, istnienie pór dnia i konsekwencje ich występowania. To wszystko wręcz miażdży nasze wyobrażenia. I wybaczcie czasami nieadekwatne epitety, ale emocje nie pozwalają mi wynaleźć innych.
I wspomniałbym o jeszcze bardziej dopracowanej walce, która ma swoich zwolenników i przeciwników, ale ma też swój styl, którego nie powinniśmy podważać tylko ze względów osobistych preferencji. Jednym się podoba typowo „the-elder-scrollsowy” system walki, inni wręcz zakochali się w bardziej dynamicznym i efektownym stylu z Wiedźmina 2, który i tak miał w sobie pewne niedogodności i luki, które już dawno wypełnili twórcy i nafaszerowali jeszcze większym dopracowaniem.
Moją największą obawą przez dłuższy czas po publikacji pierwszych fragmentów rozgrywki, wywiadach z twórcami i jeszcze większą porcją materiałów z rozgrywki, było to, że nadal wszystko sprawiało wrażenie kumulacji misji i nieustannego biegania z punktu A do punktu B, zostawiając gdzieś po drodze środowisko i to co mogłoby na nas czekać. Bo o ile bogactwo i interakcje w miastach cieszyły, tak bezcelowe łażenie po łąkach czy lasach nadal nie bardzo wydawało się mieć sens. Okazuje się jednak, że i ten element został mocno wzięty pod uwagę. Polowania na unikalne bestie to przecież coś genialnego, czego wcześniej nie było. Idealnie komponuje się z samym Wiedźminem, jego niezależnością i wręcz zachęca nas do poszukiwań. Do tego zapewniani jesteśmy o zdarzeniach losowych, niezwiązanych z żadną misją oraz o wszelkich lokacjach rozsianych po niezależnych terenach, które skrywają jakąś historię bądź zagadkę.
I w zasadzie mam pustkę w głowie. Wylałem z siebie co myślę i nadal się zastanawiam, co tu może nie wypalić. Moje myśli jednak wyjeżdżają na czołówę i znów nie wiem. Czy nie spełni swojej roli scenariusz względem poprzedniej odsłony? Czy dialogi nie wzbudzą już takiego podziwu? Czy optymalizacja będzie na tyle średnia, że gra pójdzie tylko na PCtowych ultra-maszynach? Coś na pewno nie wypali, ale co? A może po prostu pewne bardzo dobrze dopracowane elementy z poprzedniej odsłony nie pozwolą już nam tak zachwycać się ich jakością w trójce? A może tak ogromne wrażenia z prezentacji wywołały tak niewyobrażalne oczekiwania, że nawet mały niedopracowany szczegół będzie w naszej opinii negatywem.
I wreszcie pytanie do Was. Czego najbardziej obawiacie się w trzecim Wiedźminie? Co was niepokoi bądź który system was odraża? Będę serdecznie wdzięczny i postaram się ustosunkować.