Policjanci czy żołnierze - przebierańcy? Rozterki Battlefield Hardline - DM - 11 marca 2015

Policjanci czy żołnierze - przebierańcy? Rozterki Battlefield Hardline

Te miny najlepiej podusmowują zimowe testy wersji beta

Na początku roku wymieniałem Battlefield Hardline, jako jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie gier. Niedawne testy drugiej wersji beta przyniosły jednak głównie wątpliwości i rozczarowania. Twórcy przesunęli specjalnie premierę, dopracowują grę od dłuższego czasu, ale  to, co do tej pory udostępniono nam w trybie wieloosobowym - nie jest tak dobre jak klasyczny Battlefield i brak tam trochę klimatu „cops-criminals”. Co „nie gra” w grze Battlefield Hardline?


Starcia pomiędzy policją, a przestępcami wyglądają inaczej niż potyczki oddziałów wojska. Prowadzone są na krótkich dystansach, przy pomocy dość ograniczonego arsenału, a powodem jest zwykle chęć ucieczki bandytów - nie ma walk o utrzymanie czy odzyskanie jakiegoś terenu. Mieliśmy już przypadki klimatycznego wykorzystania tej tematyki -  w nadal rewelacyjnym SWAT 4, czy nawet w PayDay 2. Zamiast przysiąść i stworzyć wszystko podporządkowane tym regułom - deweloperzy z Visceral Games za bardzo trzymają się swojego pierwowzoru. Za dużo jest tu „pola bitwy”, a za mało „miejsca zbrodni”. Korzenie Battlefielda widać nie tylko w trochę przerobionym (z poprzednch części) wyglądzie map Dust Bowl czy Downtown, ale głównie w samej rozgrywce. W walkach gliniarze-bandyci znajdziemy: spadochrony, wyrzutnie rakiet, granatniki, karabiny wsparcia M249, i co najlepsze - broń montowaną na śmigłowcach czy pojazdach, jak np. minigun na SUVach (niczym HUMVEE), czy karabin Browninga w helikopterach. To z pewnością pozytywnie wpływa na dynamikę strzelanin i klimat radosnej demolki wszystkiego dookoła, ale ze starciami policji z przestępcami ma niewiele wspólnego.

M240 zdecydowanie nie pasuje do klimatu gry

Pozostawienie śmigłowców tylko jako środka transportu plus umożliwienie strzelania z nich z broni osobistej, po wychyleniu się - tak jak to zrobiono z samochodami, dałoby lepszy efekt i lepszą imersję - podobnie jak usunięcie spadochronów. Twórcy testowali różne rozwiązania, ale rozgrywka bez militarnych gadżetów ponoć „nie dawała frajdy” - dlatego zdecydowano się pozostawić wojskowe zabawki. Co jest fajne dla jednych, dla innych nie musi - można było przecież niskim kosztem wprowadzić i tak już obecny tryb „hardcore” - pozbawiony tych udogodnień i pozwolić graczom ocenić „co daje frajdę”. Pozostałością Battlefield'owych korzeni jest też tryb Conquest, który nie ma kompletnie żadnego uzasadnienia w świecie policji i bandytów - mamy to samo co z żołnierzami, ale bez czołgów i odrzutowców, czyli bez połowy „frajdy”.

Sporym rozczarowaniem okazał się tryb „Hot Wire”. Widowiskowe pościgi między policją, a przestępcami to przecież największa wizytówka tego typu starć - obowiązkowy punkt każdego filmu akcji - tymczasem w Hardline dostaliśmy… karuzelę! Mała grupa próbuje na niej pojeździć, a inni rzucają w nich kamieniami. Większość osób na serwerze wybierała samodzielne hasanie po mapie i polowanie na samochody z bazooki lub ostrzeliwanie ich z działka helikoptera (normalka podczas policyjnych pościgów…?). Nieliczni decydowali się na siadanie „za kółkiem”, ale defensywna jazda dookoła mapy nie jest zbyt zajmująca. Trybu nie ratuje powrót do patentu z Battlefield Vietnam - muzyka z radia, ani zróżnicowanie pojazdów. Całość nie trzyma się kupy i nie została do końca przemyślana. Rozumiem ograniczenia techniczne - być może nie było możliwości zrobienia odpowiednio „długiej mapy”, bez niewidzialnych ścian po bokach - ale jeśli już zdecydowano się na samochody na tak małej powierzchni - można było wymusić przebywanie graczy w pojazdach!  Wyobraźmy sobie brak możliwości wysiadki i kilkanaście radiowozów ścigających kilka wozów przestępców przez ileś minut - ostrzeliwanie się tylko z pistoletów i karabinków, taranowanie aut, zderzanie. Klimat, dynamika, frajda - byłyby chyba dużo większe. Podczas grania w „Hot Wire” to właśnie te momenty wspominam najlepiej - gdy dwa wrogie samochody z pełną załogą zbliżały się do siebie. Niestety nagle ktoś z boku odpalał RPG i zabawa się kończyła. Być może ktoś z Visceral miał podobny pomysł, ale na przeszkodzie stanęła fatalna fizyka kolizji pojazdów?

Trochę większe nadzieje budzi tryb „Heist”, napady mają swój potencjał, udostępniona mapa „Bank Job” jako jedyna wyglądała znośnie i świeżo, nie kojarzyła się z szybką edycją zawartości BF3 i BF4. Wnętrze banku jest bogate w detale, nieźle się „niszczy” pod gradem kul, dobrze wygląda też jego otoczenie. Sporadyczne chwile wymiany ognia na ulicy, kucając za pozostawionymi tam radiowozami były naprawdę świetne i klimatyczne, od razu przywoływały na myśl kultową scenę z filmu „Gorączka”. Kłopot z tym trybem polega na tym, że jest on dobry, kiedy zaczynamy go od początku i najlepiej ze znajomą drużyną, komunikującą się głosowo. Gdy wpadniemy na serwer w środku rozgrywki, w gromadę samotnie hasających graczy - w oczy rzuca się ogromny chaos! Bank jest dość skomplikowanym miejscem i nauczenie się większości zakamarków mapy zajmie trochę czasu, po drugie gracz „atakowany” jest ciągłymi komunikatami interfejsu „paczka upuszczona”, „przejmij paczkę”, „chroń kuriera”, „zatrzymaj kuriera” - wszystko dzieje się w różnych miejscach i trochę za szybko. Efekt był taki, że większość grających traktowała to bardziej jako kolejny „Team Death Match”, zostawiając uganianie się za workami z pieniędzmi i kurierami jako zadanie „przy okazji”. Być może z czasem sytuacja ulegnie poprawie i tryb się przyjmie, na razie jest nieźle do momentu otwarcia sejfu. Osobiście bardziej pasowałaby mi tu rozgrywka w stylu „Misji Bojowej” z Medal of Honor 2010, gdzie mapa posiadała kilka kluczowych miejsc, a walki koncentrowały się kolejno tylko w jednym na raz.

Znany z Battlefield 4 tryb „Commander” w Hardline powraca jako „Haker” i ma te same wady. Haker jednym kliknięciem może sprawić, że wszelkie nasze wysiłki bycia „niewidzialnym”, używanie tłumika itp. - przestaną mieć sens - i tak będziemy widoczni. Na szczęście bycie hakerem jest nudne i nie sądzę, by ktoś spędzał nad jego mapą wiele czasu. Autorzy nie ubarwili w żaden sposób tego trybu, choćby jakimś fajnym „radio-chatterem” z policyjnymi lub gangsterskimi odzywkami.

Tryb "Rescue" - as w rękawie BF: Hardline?

Czy to wszystko oznacza, że Battlefield Hardline jest już spisane na straty? Oczywiście nie! Dopiero po premierze przekonamy się jak działają dwa najbardziej oczekiwane przeze mnie tryby: „Rescue” - czyli uwalnianie zakładników, i „Crosshair” - ochrona VIPa. W obu przypadkach nie będzie możliwości odradzania się, gdy zginiemy! - będziemy musieli czekać do końca rozgrywki. Scenariusze te są często wykorzystywane przy ćwiczeniach prawdziwych oddziałów specjalnych policji czy wojska (w przeciwieństwie do TDM czy Conquest) - zapowiadają się więc doświadczenia znane dotąd głównie z trudnych i wymagających strzelanin taktycznych i największe zmiany w multiplayerze serii Battlefield. Dobrą zmianą jest też system zdobywania gotówki i „kupowanie” wybranych gadżetów i elementów broni. Koniec ze żmudnym odblokowywaniem niechcianego złomu - teraz po prostu kupimy od razu to co chcemy. Plusem Hardline może też być kampania dla pojedynczego gracza, choć jak pokazuje najnowszy zwiastun - zdecydowanie w oryginalnej wersji - nie z polskim dubbingiem, który zapowiada się niezbyt dobrze. Jaki będzie efekt końcowy? Czy fabuła nas wciągnie, a nowe tryby gry wieloosobowej okażą się przebojem? Zobaczymy już za kilka dni…!

DM
11 marca 2015 - 00:10