Recenzja Kota + foto unboxing - DrSlaughter - 1 kwietnia 2015

Recenzja Kota + foto unboxing

Panuje opinia, że szanujące się gospodarstwo domowe powinno być wyposażone w szereg kluczowych dla ludzkiego przeżycia urządzeń i instalacji. Chodzi głównie o takie rzeczy jak lodówka, piekarnik, dostęp do czystej wody, dobrze funkcjonujące urządzenia sanitarne i ogrzewanie. Prawda jednak wygląda inaczej, drodzy Państwo. To wszystko mit. Jest tylko jeden rzecz, która zasługuje na miano naprawdę niezbędnej. Coś, co powinna mieć w swoim domu każda porządna rodzina – Kot domowy.

Powszechnie wiadomo, że te szlachetne, empatyczne i rozrywkowe stworzenia uznawane były za obiekt kultu w starożytnym Egipcie, jednak szacuje się, że okres ich wkładu w rozwój ludzkości rozpoczął się już 9500 lat temu, w epoce neolitu. Obecnie w praktycznie każdym zamieszkanym miejscu na świecie, ludzie dobrowolnie oddają się Kotom jako dożywotni niewolnicy, w zamian otrzymując niepowtarzalne doświadczenie duchowe. Jak to możliwe, że żyją jeszcze osoby, które nie decydują się na taki fantastyczny układ, jest dla nas niezrozumiałe. Na szczęście dzisiaj, dzięki nowoczesnym technologiom, można zmienić ten stan rzeczy. Teraz każdy może zostać podwładnym Kota, nie wychodząc nawet z mieszkania; wszystko dzięki niezwykle nowatorskiej akcji adopcyjnej (w sensie – Kot przygarnie Ciebie w twoim domu).

Dzięki anielskiej cierpliwości kociej rasy panów, możliwe stało się rozszerzanie ich strefy wpływów poprzez wysyłanie ich w praktycznych opakowaniach. Na razie akcja jest oczywiście w fazie testów, więc paczki rozesłane zostały tylko do zamkniętej grupy wybranych ochotników, jednak jeśli skuteczność okaże się zadowalająca – co właśnie teraz będziemy sprawdzać – już niedługo każdy człowiek na świecie znajdzie pod swoimi drzwiami upragnionego Kota. Kurierzy zostaną też specjalnie przeszkoleni, aby upewnić się, że proces adopcji przejdzie płynnie i bezproblemowo. Na tych panów nie zadziałają żadne wymówki, lub zaświadczenia od lekarza o alergii – nie można pozwolić aby ktokolwiek kontynuował swoją egzystencję bez światłego przewodnictwa Kota.

Przejdźmy jednak do konkretów. Egzemplarz do recenzji przywędrował do naszej siedziby w praktycznym, eleganckim pudełku – oczywiście kartonowym. Rozpakowywanie wiązało się oczywiście z wielką tremą. Chcieliśmy wywrzeć na Kocie jak najlepsze pierwsze wrażenie, upewniliśmy się więc, że jest gotowy na kontakt, przez jeden ze specjalnych otworów w pudełku. Następnie konieczne było złożenie ofiary, w postaci suchej karmy z wątróbką. Kiedy Kot został już obłaskawiony, można było bardzo ostrożnie otworzyć wieko pudełka. W końcu mogliśmy obejrzeć go w całej jego kociej okazałości. Ku naszej uciesze, w trakcie przesyłki nie doszło do żadnych widocznych uszkodzeń. Trafił nam się osobnik maści białej, o niebieskich oczach. Wymieniliśmy krótkie spojrzenia i daliśmy mu czas na zbadanie terenu. Nie wykazał on jednak do tego chęci, zamiast tego opuścił powoli pudełko i położył się obok niego, prawdopodobnie po to, by zneutralizować zbierającą się na podłodze negatywną energię.

Na szczęście Kot nie pogardził nowym środowiskiem, ale też nie wykazywał stuprocentowego zaufania. Po chwili rozpoczął własne testy. Położył się na grzbiecie, odsłaniając brzuch i czekał na naszą reakcję. Wiedzieliśmy jednak, że to pułapka i Kot tylko czyha, aż napatoczy się jakaś naiwna dłoń do zmasakrowania. Po dłuższej chwili zrozumiał, że ma do czynienia z profesjonalistami i rozpoczął proces mruczenia. To był znak, że możemy przystąpić do oględzin technicznych. Na początek zmierzyliśmy głośność mruczenia – otrzymaliśmy wynik trzydziestu dwóch decybeli – w normie, nieco powyżej średniej. Ostrożnie zbadaliśmy także ostrość pazurów, stan kłów, długość wąsów i stopień szorstkości języka. Wszystko prezentowało stan idealny, długo nie musieliśmy też czekać, aż Kot zaprezentuje działanie funkcji samoczyszczenia. Tym, co nas jednak nieco zaniepokoiło był fakt, że Kot nie reaguje na nasze zawołania. Po kilku nieudanych próbach zwrócenia jego uwagi, zaczęliśmy symulować różne głośne dźwięki otoczenia. Skuteczność tego testu nie była jednak stuprocentowa i nie udało nam się ostatecznie potwierdzić, czy Kot ma problem ze słuchem, czy może po prostu z premedytacją ignoruje fakt, że staramy się go przywołać; prawdopodobnie to drugie.

Po krótkim czasie Kot zaczął się na dobre rozgaszczać. Wprowadził także kilka własnych poprawek w dekoracjach domu. Uznał na przykład, że doniczka z drzewkiem stojąca na parapecie, będzie lepiej wyglądała w pozycji poziomej na podłodze, a firanki i meble należy nadszarpnąć, aby odpowiadały aktualnej modzie. Kiedy przysiadł przy oknie, cieszyliśmy  oczy roztaczaną przez niego aurą majestatyczności i szukaliśmy panicznie wałka do ubrań, żeby zebrać czepiającą się wszystkiego, długą, białą sierść.

Z wielką satysfakcją możemy wreszcie ogłosić, że nasz test, mimo kilku nieuniknionych wyzwań, zakończył się stuprocentowym sukcesem. Przysłany do nas Kot był modelowym przedstawicielem gatunku i z dumą pozwoliliśmy mu osiąść w naszych skromnych progach. Teraz pozostaje jedynie czekać i obserwować, aż ta szlachetna inicjatywa ruszy wreszcie pełną parą i każdy człowiek będzie mógł radować się wsparciem kociego przewodnika. Do tego czasu, wszystkim ludziom pozbawionym zaszczytu życia w towarzystwie Kota, życzymy cierpliwości i silnej woli w tym niesamowicie trudnym okresie, jakim jest oczekiwanie na własnego czworonogiego protektora.

DrSlaughter
1 kwietnia 2015 - 03:42