Ponad 7,1 miliarda dolarów zarobiły w kinach na świecie wszystkie wypuszczone do tej pory filmy z Marvel Cinematic Universe (MCU). To potwornie dużo pieniędzy, o których studio Marvel jeszcze kilkanaście lat temu mogło najwyżej pomarzyć (a w myśleniu o rzeczach niestworzonych są przecież nieźli). Na świecie właśnie debiutuje druga część Avengersów, która do naszych kin zawita 7 maja. Czas Ultrona bez wątpienia odpowiednio podkręci finansowe statystyki firmy. Ale jak doszło do tego, że MCU powstało i okazało się tak ogromnym sukcesem?
Marvel Cinematic Universe to pierwsza tak szeroko zakrojona we współczesnych mediach idea rozległego uniwersum, w którym współistnieje wielu różnych bohaterów przeżywających różne przygody. Filmem, który zaczął MCU był Iron Man z 2008 roku. Z kolei filmem, którym obecne wcielenie Marvel Studios wystartowało na międzynarodowym kinowym rynku był Blade z 1998 roku. A jeszcze wcześniej twór zwący się Marvel Entertainment Group wielokrotnie próbował tworzyć i zlecać tworzenie produkcji na bazie posiadanych przez sobie historii o superbohaterach. I z tego punktu wystartujmy.
Nie zamierzam dogłębnie analizować historii firmy, pozwolę sobie jedynie na podkreślenie kilku ciekawostek, zanim przejdę do narodzin Marvel Cinematic Universe. W czasie gdy DC Comics liczyło dolary wygenerowane dzięki filmom z Supermanem (chodzi tu o dwie pierwsze części, bo Superman III i IV raczej nie powinny znaleźć sie w niczyim portfolio na sztandarowym miejscu), a jeszcze wcześniej dzięki Batmanowi z 1966 i Wonder Woman z 1975 roku, Marvel próbował swych sił na małym ekranie - powstawały plastikowe filmy telewizyjne, seriale i lepsze lub gorsze animacje. Przy okazji warto odnotować, że pierwszym kinowym filmem z marvelowskim bohaterem był (używający pistoletu zamiast tarczy!) Captain America z 1944 roku, zaś kolejna firmowa wyprawa do kina to dla Marvela (uznany za jeden z gorszych filmów w historii) Kaczor Howard w 1986... Czyli 42 lata później!
DC pędzi dalej dzięki Batmanom Tima Burtona, zaś Marvel w 1990 roku proponuje kolejne wcielenie Kapitana Ameryki z synem słynnego J.D. Salingera w tytułowej roli - produkcja nigdy nie trafiła do kin w USA i ostatecznie z dwuletnim opóźnieniem wylądowała na kasetach VHS i w telewizji kablowej (ocena "świeżości" na poziomie 9% na Rotten Tomatoes mówi dużo). Mniej więcej w tym samym została stworzona ekranizacja Fantastycznej czwórki, która kosztowała 1 milion dolarów (czyli 1/40 kwoty, jaką Robert Downey Jr. podobno dostanie za występ w zapowiedzianym jakiś czas temu filmie Captain America: Civil War) i ostatecznie nigdy nie została oficjalnie wypuszczona na rynek, choć ta sama ekipa producencka po 12 latach zdołała zaprezentować światu nowe wcielenie komiksu w postaci filmu z Chrisem Evansem i Jessiką Albą.
Dalsza droga do oszałamiającego sukcesu nie była łatwa - Marvel zbankrutował zimą 1996 roku, a następnie sprzedał licencje na produkowanie filmów o swoich herosach wielu różnym zainteresowanym i bogatym firmom. Stąd zamieszanie: Spider-Man mieszka w Sony, a X-Meni i Fantastyczna czwórka są częścią wytwórni Fox... Ten ruch pozwolił firmie stawiać coraz pewniejsze kroki na filmowym poletku, ale zdecydowana większość zysków, które przynosiły licencjonowane produkcje, do Marvela nigdy nie trafiła (taki Blade zarobił w USA ponad 70 milionów dolarów przy czterdziestomilionowym budżecie, z czego Marvel Studios podobno dostało zaledwie 25 tysięcy $).
Dopiero w 2003 roku pojawił się konkretny plan na tworzenie i finansowanie komiksowych filmów wewnątrz odrodzonego studia filmowego z czerwonym logo. Dwa lata później szefowie Marvela dogadali się z potężnym graczem na Wall Street, firmą Merrill Lynch, która zaoferowała filmowcom grubo ponad 500 milionów dolarów wypłacanych przez kolejne 7 lat. Cel: tworzenie filmów i dzielenie się zyskami - a jeśli zysków nie będzie, to rekiny finansjery staną się nowymi właścicielami praw do Thora i kolegów. Pierwszą produkcją stworzoną za pożyczone pieniądze został Iron Man.
Wypuszczony do kin w maju 2008 roku film z Robertem Downeyem Juniorem stał się ogromnym hitem - budżet 140 milionów dolarów (+ kupa kasy na reklamę) przyniosło 585 milionów dolarów z kin na całym świecie. Wielka w tym zasługa Kevina Feige'a, wówczas świeżo upieczonego szefa Marvel Studios. Facet, który zaczynał jako jeden z producentów przy pierwszym filmie o X-Menach (miał zaledwie 27 lat i tak ogromną wiedzę o komiksach z uniwersum Marvela, że ze stażysty, a następnie asystenta pani producentki Lauren Shuler Donner sam stał się producentem) szybko stał się członkiem w zasadzie wszystkich ekip tworzących filmy na marvelowskich licencjach, a w 2007 roku został szefem wszystkich szefów w Marvel Studios.
Obecność tego pana, który przekuł swoją miłość do komiksów na uzasadnione jakością robienie nieprzyzwoitych pieniędzy, wystrzeliła studio do finansowej stratosfery. To właśnie on zorientował się, że Marvel nadal posiada prawa do najważniejszych członków Avengers, co zaowocowało planem stworzenia Marvel Cinema Universe, które szybko oficjalnie zostało nazwane Marvel Cinematic Universe. Scena umieszczona po napisach końcowych w Iron Manie jasno dała do zrozumienia, że oto zaczyna się dziać to, na co wielu fanów komiksów miało nadzieję od lat. Marvel szykuje się do stworzenia filmu o Mścicielach. Po Iron Manie do kin trafił The Incredible Hulk z Edwardem Nortonem, którego nie najlepsza kondycja na box office (150 milionów budżetu i mniej niż 300 milionów dolarów zarobionych w kinach na świecie) skasowała pomysł o stworzeniu bezpośredniej kontynuacji, a sam Hulk pojawił się po raz drugi (trzeci) dopiero w 2012 roku, w Marvel's Avengers.
Faza pierwsza uniwersum to w sumie 6 produkcji - 4 zaprezentowały nowych herosów (Iron Man, Hulk, Thor i Kapitan Ameryka), jedna była sequelem (Iron Man 2), a wiadoma produkcja zebrała to wszystko do kupy. Większość zarobiła naprawdę sporo - rekordzistą jest tutaj kontynuacja Iron Mana (623 miliony w kinach, choć przy 200 milionach budżetu jednak nie przebił "jedynki"), ale i tak wszystko zbladło w obliczu premiery Avengers w maju 2012 roku. 220 milionów dolarów budżetu połączone z nakręcaną od 4 lat sprężyną ekscytacji wygenerowało kosmiczne półtora miliarda dolarów, które w kasach zostawili widzowie. Po tak ogromnym sukcesie Kevin Feige mógł robić, co mu się żywnie podoba. Na szczęście jego miłość do komiksów i kasy nie wygasła. Właśnie trwająca faza druga uniwersum bije kolejne rekordy. Iron Man 3 jako drugi film z MCU przekroczył miliard dolarów zarobiony w kinach (1 215 000 000 przy dwustumilionowym budżecie to obłędny wynik), z kolei Thor: Mroczny świat i zaskakująco dobry Zimowy żołnierz swobodnie wylądowały w okolicach budzących szacunek 700 milionów dolarów. Nawet zupełny świeżak w postaci Strażników galaktyki, na których mało kto postawiłby wypłatę u bukmachera, okazał się być kolejną finansową (i jakościową) petardą. Talent do robienia czegoś wyjątkowego z czegoś niepozornego jest w Marvelu ogromny.
Ile tryliardów pieniędzy zarobi Czas Ultrona? Dowiemy się po kilku tygodniach od premiery, ale zapewne będzie trzeba dodać kolejny miliard do wspomnianych na początku tekstu 7,1 mld dolarów. W sierpniu na kinowe ekrany wejdzie kolejny niepozorny heros w postaci Ant-Mana. Ostatni zwiastun dał nadzieję na kolejną niespodziankę w stylu Strażników, nawet jeśli Edgar Wright ostatecznie nie reżyseruje tej produkcji. Przy okazji warto wspomnieć, że to właśnie wkład Wrighta na bardzo wczesnym etapie prac dużo zmienił w raczkującym MCU. Jego pomysł na Ant-Mana znalazł się w Marvelu już w 2006 roku, co spowodowało takie ruchy i modyfikacje, by bohater ten dobrze wpasował się w długoterminowy plan firmy. Plan, który sprawdza się wyśmienicie. Marvel Cinematic Universe jest obecnie drugą najbardziej dochodową filmową serią na świecie (zaraz po Harrym Potterze i tuż przed Jamesem Bondem) i numerem 1 w USA. To jak... widzimy się w kolejce po bilety?
Źródła: jedno, drugie i trzecie. I Wikipedia.