Dwudziestolecie serii Need for Speed przypadło na 31 sierpnia 2014 roku. Electronic Arts mniej lub bardziej świadomie ominęło tę datę i dopiero teraz mówi o okrągłej rocznicy (niech im będzie - pierwszy pecetowy NFS pojawił się latem 1995 roku), która zostanie podkreślona premierą nowiutkiej odsłony serii. Need for Speed, bez numerków i podtytułów, będzie oficjalnym restartem marki i pojawi się jesienią. Na tegorocznych targach E3 poznamy pierwsze konkrety dotyczącej tego odcinka jednej z najsłynniejszych wyścigowych sag. Czy rzeczywistość dorówna fantazjom (moim)?
Co wiemy na temat tegorocznego odcinka Need for Speed? Gra jest tworzona od dwóch lat przez studio Ghost Games (po premierze NFS Rivals zasilonej przez większość pracowników Criterion Games) i podobno ma być powrotem do korzeni. Brzmi to świetnie, ale najwyraźniej dla szefów Electronic Arts "korzenie" serii to początek XXI wieku i słynny, uwielbiany przez wielu, NFS Underground.
Po pierwsze, akcja ma się dziać głównie w nocy i na terenie przede wszystkim miejskim. Zgodnie z informacjami dryfującymi po Internecie, Ventura Bay to metropolia wzorowana na tych znajdujących się na zachodnim wybrzeżu USA, która zaoferuje graczom dostęp do m.in. centrum, portu i kanionów. Po drugie - tuning ma powrócić w wielkim stylu. Dostosowywanie aut pod własne gusta ma być rozbudowane jak nigdy - chodzi o majstrowanie tak wizualne, jak i mechaniczne. Po trzecie - takie stuningowane samochody będą rywalizować w pięciu różnych trybach gry - Tempo, Styl, Budowa, Ekipa i Poza prawem (co niektóre z nich oznaczają można się już domyślić), a całość będzie spięta jakąś tam pretekstową fabułą. No i super, niech im będzie. Po kilku odsłonach "ataku nfs-owych klonów" oklejanie wozów naklejkami, doczepianie im spoilerów i podziwianie wszystkiego w nocy (neony, deszcz, rozbłyski, jadowite kolory, mniam!) to miła odmiana i bez wątpienia powrót do tego, na co liczyło wielu graczy.
Mając wszystko powyższe na uwadze, mam wielką nadzieję, że Need for Speed na powrót stanie się NFSem, a nie którąś z kolei kalką Burnouta lub rozwodnionym Most Wanted z 2005 roku. Niech ten klimat nielegalnych wyścigów będzie mroczny, zapewniający dreszcz emocji, wciągający - zostawmy gdzieś daleko z tyłu kartonowe postacie bogatych buraków, ograniczmy do minimum przerywniki filmowe i skrypty. Tu ma chodzić tylko i wyłącznie o ściganie się. Jeśli już musi być otwarty świat, to uprzejmie poproszę o wytyczanie w ramach całej mapy ciekawych tras z alternatywnymi drogami. I niech będzie różnorodnie! Bo na pewno będzie ładnie - pokazane dotychczas zrzuty ekranowe i fragment zwiastuna dają nadzieję na coś ślicznego i wcale nie tak strasznie plastikowego.
Ale miało być o fantazji... Panowie z EA, drodzy deweloperzy! Powrót do korzeni to zupełnie inny Need for Speed, niż się to Wam wydaje. To przyprawiający o zawrót głowy garaż pełen najciekawszych sportowych samochodów z całego świata. To informacje i galerie przedstawiające każdy z pojazdów. To rewelacyjne, różnorodne (obowiązkowo: klimaty zimowe, leśne, tropikalne, miejskie, wiejskie, industrialne) trasy, które nie są częścią otwartego świata. To etapy, rozdziały, kolejne stadia samochodowej podróży, z których wszystko odblokowywane jest stopniowo, w miarę postępów w mistrzostwach/kampanii. I nie każcie nikomu dodatkowo płacić za ułatwienia albo najlepsze samochody. Gra ma być kompletna od samego początku.
Wiem, że powyższe marzenie jest pewnie w obecnych czasach absurdalne. Bo tego typu gier wyścigowych już się nie robi, a szkoda. Ale gdyby tak twórcy zechcieli dać nam NFSa z kilkoma takimi wozami...
...które wypuszczone byłyby na trasy inspirowane tymi klasycznymi miejscówkami...
...i gdyby ogólny klimat gry dało się porównać z niedoścignionym Porsche Unleashed (osobna kariera dla wyścigowca i dodatkowy tryb fabularny - please!) to byłbym wniebowzięty. Mówiąc krótko: gdyby nadchodzący NFS był wypełniony po brzegi prawdziwymi super-samochodami w urokliwych lokacjach, czyli tak jak bogowie wirtualnego ścigania przykazali, bez bezsensownych dodatków i plastikowej otoczki, byłoby najlepiej.
Oczywiście tak się nie stanie, ale jeśli tylko prezentacja Need for Speed na E3 2015 nie będzie wypełniona nieprzyjemnymi niespodziankami (ta o konieczności posiadania ciągłego połączenia z netem już jest znana i nikomu się nie podoba), to takie nowe otwarcie dla jednej z najbardziej zasłużonych wyścigowych serii gier przywitam z uśmiechem - po raz pierwszy od kilku lat.