Deus Ex wiecznie żywy. Rocznica cyberpunkowego mieszańca - Pita - 23 czerwca 2015

Deus Ex wiecznie żywy. Rocznica cyberpunkowego mieszańca

Deus Ex był pierwszym tytułem, który skłonił mnie do ulepszenia swojego peceta. Wcześniej nie miałem takiej potrzeby - to co chciałem mój złom odpalał, a nieliczne kieszonkowe inwestowałem wtedy w konsole oraz gry na nie.

Deus to zmienił.

 

Byłem wtedy dzieckiem i nie zachwyciły mnie ani intrygujące paralele, ani bogate dialogi, ale po prostu klimat w połączeniu z widokiem FPP. Zachwycił mnie tamten świat. Jestem strasznym psem na cyberpunk, a na domiar dobrego ogromnym fanem FPP. W mojej dziecięcej głowie Deus Ex jawił się wtedy jako połączenie klimatu ukochanego Final Fantasy VII z widokiem, który uwielbiałem w Doomie.

Prawda okazała się jednak jeszcze ciekawsza.


Immersja to takie brzydkie słowo

Perspektywa pierwszej osoby fascynuje mnie szczególnie mocno w grach, które nie opierają swojego całego środka ciężkości na strzelaniu. Widok z oczu pozwala mi się wczuć w taki świat, skłania mnie do eksploracji i pełnego poznawania architektury, pozwala mi się wczuć w całość przygody, stać się jednością z bohaterem. Nawet w Vagrant Story odpalałem widok FPP, który pauzował rozgrywkę, po to żeby oglądać pomieszczenia z oczu bohatera.

 

Dla wczucia, poza przypomnieniem sobie o świetnych ścieżkach dźwiękowych z Deus Ex, czy Human Revolution, posłuchajmy odrobinę więcej rzeczy, od których niebo mieni się barwą przepływających danych.

 

 

Po prostu FPP jest dla nas naturalne. Deus Ex jest tytułem, który wywołuje we mnie chęć zobaczenia wszystkiego oczami wlepionymi w monitor. Immersję, poczucie jedności z bohaterem, potrzebę zachwycania się tym strasznym światem, kompletnie nie nadającym się do zachwytów. Czułem się podobnie przy grach takich jak Far Cry 2, pierwszym i trzecim STALKERze, Thiefach, System Shock, czy nawet Eldritchu. Z gier mniej znanych u nas, którym rzadziej buduje się pomniki - przede wszystkim przy Shadow Tower, King’s Field lub (pomijane w takich przypadkach!) Metroid Prime.

 

Możliwość podziwiania światu z perspektywy pierwszej osoby to absolutna rewelacja.

 

Ale o co z tym wszystkim chodzi?

 

Z boku Deus Ex jest mieszanką gatunkowa osadzoną w FPP. Gra pozwala na strzelanie, skradanie się, hakowanie, rozmawianie, dzielnie reagując na nasze działania. Jako skradanka jest zarazem bardzo nieliniowa oraz pokraczna. Jako shooter różnorodna oraz nieoszlifowana. Jako RPG - stawiająca na inteligencję oraz upór gracza.

Deus Ex nawiązuje świadomie do kultury klasy B, kina, książek, teorii spiskowych nie zawsze do końca biorąc się na poważnie. Z drugiej strony jest techno-thrillerem z ogromem inspiracjami - zarówno narracyjnymi jak i wizualnymi - ze strony Ghost in the Shell, Robocopa, Akiry, czy Blade Runnera. Łączenie wschodu z zachodem znane było zresztą w grach Ion Storm, bo przecież nieco mniej kultowy Anachronox powstawał w oparciu o Chrono Triggera.

Efektem jest mieszanka wybuchowa, o ogromnych aspiracjach. Jeżeli Alan Wake był tytułem mniejszym, niż suma jego poszczególnych elementów, tak Deus Ex wypada lepiej jako całość. Bo przecież wrogowie tutaj są ślepi (ale śmiercionośni!).

Bo przecież fabuła łączy w sobie najdziwniejsze teorie spiskowe stawiając w opozycji traktaty o ludzkości w dobie cyfryzacji życia (i dlatego jest growa w najlepszym słowa znaczeniu!).

Bo wreszcie są gry w których lepiej się skrada i w których lepiej się strzela (jednak jest tak niewiele w których dobre są oba typy rozgrywki!).

Gdy świat w Human Revolution, pomimo wydźwięku fabuły, jest miejscem dosyć wzniosłym, to pierwszy Deus Ex to świat upadku. Brudny, co teraz dodatkowo lepiej podkreśla dosyć już prosta oprawa graficzna, niebezpieczny. Wymagający myślenia. Tutaj postęp jest ukryty, dostępny dla nielicznych. Tutaj podziały klasowe są widoczne, a zarazem tutaj nie krytykuje się w banalny sposób ani rządu, ani kapitalizmu. Tutaj się żyje, umiera, wczytuje save i sprawdza inną ścieżkę.

O taki cyberpunk gry instalowałem.

 

Lata lecą, ludzie instalują

 

Ghost in the Shell opowiada o ludziach zmieniających w maszyny, Blade Runner o maszynach stających się ludźmi”. Deus Ex natomiast mówi o tym, że jesteś człowiekiem dopóki jeszcze zachowujesz się jak człowiek. W końcu mowa o świecie, gdzie łatwiej wyleczyć ciało niż umysł.

 

A wracając do gier - Deus to dla mnie zachodni Metal Gear, Metal Gear to dla mnie wschodni Deus. Podczas gdy Metal Gear Solid jest traktatem antywojennym, który mówi że wojna jest nieunikniona ukazując ją z oczu żołnierza, to Deus Ex szuka przyczyn w strukturze społeczeństwa w oczach agenta-policjanta. Zresztą podobieństw między Metal Gearem a pierwszym Deus Exem jest wiele. Dlatego postuluję - jeżeli lubisz jedną z serii, a drugą omijałeś to daj jej kolejną szansę. Bo jak obie mówią - rzeczy nie zawsze są takimi jakimi się wydają. Trust no one. Question Everything ;).

 

Deus Ex pojawił się również na PlayStation 2. Wersja konsolowa nie posiada bardzo przyjemnego trybu multiplayer (gdzie bawimy się również w rozwój postaci), posiada natomiast lekko zmieniony OST, lepszą grafikę, delikatnie zmienione etapy. Co ciekawe grać można zarówno na padzie jak i na myszy z klawiaturą. Tytuł wyszedł jakiś czas temu na PSN, więc można go sprawdzić także na PlayStation 3 – co polecam. Ta gra smakuje bardzo dobrze na wszystkim.

 

W kontekście Deus Exa wypada to szczególnie intrygująca bo gra świetnie balansuje, żeby - za przeproszeniem - nie być ani zbyt prawicowa, ani zbyt lewacka. Tak, prezentuje paranoje inwigilacji świata po 11 września chociaż pojawiła się PRZED 11 września, tak potępia dziki kapitalizm, ale zarazem pokazuje problemy usilnego uszczęśliwiania ludzi, czy napięcia spowodowane brakiem nadzoru. Gra świetnie przewidziała pewne ruchy polityczne – i pozostaje tylko mieć nadzieje, że nie przewidziała reszty zmian na świecie z rosnącą przepaścią w komforcie życia na czele.

Ale tak naprawdę moim ulubionym elementem tej gry jest rozgrywka, a raczej jej część odpowiedzialna za… obserwowanie gracza, co w kontekście poruszanej tematyki jest niesamowicie słodkie. Deus Ex wciąż robie wrażenie gry, która dokładnie graczowi się przygląda.

Niepostrzeżenie zapyta dlaczego byłem w damskiej ubikacji. Ktoś mnie pochwali, a ktoś zgani za to, że zabijam. Dostanę za wtykanie nosa w nie swoje sprawy. Wreszcie zacznę pytać sam siebie - jak żyć, jak grać?! Czy brat pochwali moje działania? Co powie na to szef? Jak zareaguje patrol policji?! Czy strzelać w te szczury? Czy zhackuje drzwi, czy zabiję strażnika? Zabiję go, czy obezwładnię go? A może po prostu z nim pogadam?

Bo właśnie. Rozmowy. W Deus Ex statystyki w nich nie pomagają. Pomaga za to robienie sobie notatek...

 

Robocop 2015

 

Pomimo szkieletu rozgrywki pokracznego już w momencie premiery, to w Deus Ex wciąż bardzo dobrze się gra. Gra jest lżejsza, według mnie ciekawsza niż Human Revolution, posiada wspaniałe mody, interesującą wersję konsolową. Jest intrygująca z historycznego punktu widzenia. Deus Ex to rzecz, która skłania do robienia masy save’ów, eksperymentowania celem sprawdzania co możemy zmienić.

 

Co w dobie gier z jednym profilem zapisu, w dobie gier silnie wskazujących nam MORALNIE godny wybór (który oczywiście prawie zawsze musi się wiązać z nagrodą power-gamingową!) i w dobie gier reprezentujących piękne połączenie człowieka z maszyną dobrze wraca się do tej brudniejszej, groteskowej wersji przyszłości. Tam gdzie Human Revolution jest pomarańczowy, niemalże złoty i nierealny, tam pierwsza odsłona jest szara, brudna, deszczowa oraz wydająca się już zbliżać.

 

Jak już pisałem. Deus Ex był pierwszym tytułem, który skłonił mnie do ulepszenia swojego peceta. Ale też był pierwszym tytułem, który spowodował we mnie to delikatnie przerażenie, tą panikę dotyczącą poczucia własnej małości.

Poczucie tego, że żyję w bardzo ciekawych czasach.

„When due process fails us, we really do live in a world of terror.”

 

Pita
23 czerwca 2015 - 16:30