Kontynuacja sieciowego FPS-a, w której zabawa jest nastawiona na kooperację. Tylko wyjątkowy optymista mógłby mieć nadzieję, że taki tytuł nada się dla pojedynczego gracza i będzie w stanie zapewnić mu kilkanaście godzin rozgrywki na wysokim poziomie. Skoro jednak tryb zabawy w pojedynkę, offline, został udostępniony, więc twórcy wzięli pod uwagę, że i tacy fani wirtualnych napadów znajdą się wśród nabywców ich dzieła. Kilka godzin testowania funkcjonowania crime.net dla samotników daje niestety wyłącznie negatywne wnioski...
Współpraca z AI w PayDay 2 nie istnieje. Nikt o zdrowych zmysłach nie powinien liczyć, że kierowani przez sztuczną inteligencję towarzysze będą w stanie choć w połowie zastąpić innych graczy. Samotnik, który zaczyna swoją zabawę z produkcją Overkill Software, ma jednak prawo wierzyć, że autorzy choć trochę popracowali nad AI kompanów, by przynajmniej częściowo zastąpili oni żywych wspólników. Niestety, szybko wychodzi na jaw, że towarzyszący nam podczas napadów przestępcy nadają się wyłącznie do strzelania i ewentualnego ratowania nas, gdy przyjmiemy na klatkę piersiową zbyt dużą liczbę pocisków. Przenoszenie toreb z łupem, uciszanie zakładników czy ostrzeganie o strażnikach wykracza już poza ich kompetencje lub możliwości. Czemu autorzy nie zaimplementowali prostego systemu kilku komend dla współpracowników, które pozwoliłyby samotnikowi realizować jakiekolwiek plany taktyczne podczas zadań? Zapewne zabrakło czasu, pieniędzy i chęci.
Przez to niestety znika jakikolwiek wymiar taktyczny gry. Zleceniodawcy w PayDay 2 oferują mnóstwo ciekawych zadań. Napad na sklep jubilerski, na lokalny bank, na popularny klub. Każdą z misji można przejść na wiele sposobów, działając po cichu lub głośno, opierając się na argumentach siłowych lub pomysłowym wykorzystaniu gadżetów. To wszystko jednak znika, gdy misji podejmuje się samotnik. Wspomniani w akapicie wyżej głupi kompani nie pozwalają opracowywać wymyślnych taktyk i dzielić się rolami. W efekcie działa się albo „na pałę”, zmieniając PayDay 2 w przeciętną strzelaninę, albo po cichu. Ta druga opcja wymaga ogromnych pokładów cierpliwości i samozaparcia i ma raczej niewiele wspólnego z typowo rozumianą rozrywką. Trzydzieści minut wypełnione ciągłym wyczekiwaniem, wyglądaniem, obserwowaniem i skradaniem się po tych samych miejscach nie jest zbyt zabawne.
Mało satysfakcji daje też przez to wszystko rozwój postaci. Tylko gracz z wyjątkowym samozaparciem będzie w stanie, bawiąc się samemu, czerpać radość ze zbierania pieniędzy i nabijania poziomów danego bohatera. Rozwój przestępcy z czasem staje się zbyt czasochłonny, a ograniczenia w zabawie samemu sprawiają, że przechodzenie tych samych misji w bardzo podobny sposób zaczyna nużyć. PayDay 2 przypomina wówczas kiepskiego MMORPG-a, w którym przez godziny grinduje się, zabijając te same słabe potworki.
W efekcie, bawiąc się samemu w PayDay 2, zamieniasz świetny tytuł w głupią strzelankę To bardzo dobra gra, która jednak traci ogrom swoich atutów, gdy bawi się nią jedna osoba. Odpada wówczas planowanie skoków, a działanie po cichu w pojedynkę jest często niemożliwe lub zdecydowanie za bardzo czasochłonne (a tym samym frustrujące). Na domiar złego rozgrywka łatwo zmienia się w mało efektowną, zręcznościową wymianę ognia. PayDay 2 nie sprawia wówczas satysfakcji. Zaczyna tylko drażnić, bo gracz świadomy jest zmarnowanego potencjału i ogromu przechodzących mu koło nosa możliwości.
Samotnicy powinni więc PayDay 2 omijać lub znaleźć grupę znajomych, by wspólnie z nimi odkryć pokłady miodu drzemiące w tej grze. Napady jednak o wiele przyjemniej wykonywać w zgranej i dobrze rozumiejącej się paczce. A i szansa na sukces w ich przypadku jest o wiele większa.