Recenzja gry Super Mario Maker - bądź jak Miyamoto! - Pita - 15 września 2015

Recenzja gry Super Mario Maker - bądź jak Miyamoto!

Pita ocenia: Super Mario Maker
90

Pierwsze Mario to jedna z moich ulubionych gier. Bardzo szanuję również trzecią odsłonę serii, uwielbiam World i mam w nosie serię New Super Mario. Mario Maker to oczywiście gra-edytor, który wykorzystuje assety z wyżej wymienionych produkcji, dodaje własne możliwości i ciekawe tryby rozgrywki.

Super Mario Maker to kolejny dowód na to, że droga Nintendo jest drogą dla gier właściwą.

Najważniejsze jest jednak to, że opiera się na tym, na czym każda gra Nintendo – wykorzystaniu podstawowej osi rozgrywki na milion sposobów. Lata mijają, ale to Mario ma najfajniejsze skakanie jakie było, jest i będzie. I dzięki temu, chociaż Mario Maker nie jest tak rozbudowane jak Little Big Planet (żeby równać do gier podobnych) to jego oś rozgrywki znacznie góruje nad produktem Sony.

„Nie lubię budować leveli”. Tutaj polubisz! „Little Big Planet jest nudne”. Mario nigdy nie było nudne!

Co zagrało?


Możemy budować etapy zagadki, gdzie fizyka gra najważniejszą rolę. Możemy odtwarzać znane etapy. Możemy robić labirynty i prawdziwe etapy godne Miyamoto. I tak dalej i tak dalej – gra jest cudowna. Stawianie wrogów na siebie, obserwowanie jak pływają ukochane goombasy, zabawy z mostami i kombinowanie z nowymi dla gry elementami jest przezabawne. To pierwsza liga platformerów, przy której nie idzie się nudzić.

Bo z jednej strony to wciąż stare, dobre Mario – genialne w swojej prostocie i głębi. Z drugiej – edytor, który unifikuje cztery gry, wrzuca do uniwersum masę nowości i pozwala pobawić się w budowniczego (co Nintendo już kultywowało choćby w serii Mario vs Donkey Kong).

I wielką zasługę ma w tym banalny w obsłudze edytor, gdzie wszystko działa zgodnie z zasadą drag&drop. Dzięki padletowi możemy bardzo szybko budować elementy, a pewne rozwiązania interfejsowe są zabawą samą w sobie – np. powiększanie wrogów grzybkiem już w edytorze. Gra zresztą zachwyca pod względem UX-a, stosuje sprytne elementy retencji, a Nintendo po prostu umie robić interfejs, który wygląda i obsługuje się nowocześnie. Żadnych opóźnień, żadnych lagów, żadnych niepotrzebnych przestojów.  

Oprócz próbnych map, ściągania map oraz edytora mamy kilka trybów, z których najważniejsze dają nam ograniczoną liczbę żyć na daną ilość wylosowanych etapów. Fajna sprawa.

Jeżeli chodzi natomiast o nowości w rozgrywce to mamy przede wszystkim trzy – hełmy/kapelusze, które chronią główkę Mario. Drugim jest Mystery Mushroom, współpracujący z Amiibo. Grzybek ransformuje Mario w jedną z innych postaci Nintendo, czasami o specjalnych cechach! Trzecią są pewne zmiany w zachowaniach wrogów, fizyce, czy właściwościach obiektów po to, żeby gry były ze sobą spójne - ot choćby pływające goomba.

I tyle i aż tyle. Pierwsze Super Mario to jedna z moich najukochańszych gier, produkt, który od razu postawił dla mnie wysoko poprzeczkę dla całego medium, a teraz mam go w wersji rozbudowanej, z edytorem, ze wspaniale wystylizowaną oprawą! Popatrzcie na dodatkowe cienie, spójrzcie na delikatne efekty cząsteczkowe – ta gra rozumie doskonale jak połączyć stare piksele z obecnymi trendami do minimalizmu i nieprzemęczania oczu użytkownika! Poskaczcie bo to najlepsze skakanie! Budujcie, bo tak możecie zbudować cały świat!

Prawie cały świat.

Co nie zagrało?


Mam nieodparte przeczucia, że Nintendo nie udostępniło kilku elementów, żeby zostawić je na sequel lub DLC. Co intrygujące to zastosowano tutaj system retencji, kojarzy przede wszystkim z grami na telefony. Wynikiem jest jednak moim zdaniem dosyć męczący dla niektórych system, nie do końca pasujący do jakby nie patrzeć "dużej" produkcji.



Nie ukrywam, że chciałbym również elementy z gier Gunpeia Yokoia, Doneky Konga 95, czy Yoshi's Island - nawet bez specjalnych fizyk, po prostu jako assety graficzne oraz nowych wrogów. Dziwi również pominięcie kilku ważnych dla uniwersum postaci.

Wreszcie dwie zbrodnie, które są największymi problemami gry. Po pierwsze, Nintendo nie umożliwiło tworzenia całych kampanii i map świata. Po drugie, etapy dołączone bazowo do gry są bardzo nierówne i ogólnie wypadają gorzej niż pierwsza, czy trzecia odsłona serii. Problemem dla wielu graczy może być też brak jakiejś większej motywacji do przechodzenia, a szczerze liczyłem na odtworzenie klasycznych kampanii, albo ich zmiksowanie w jeden, ciekawy produkt, dużą galerię i więcej zabaw z fizyką.

Oczywiście – kampaniami zajmą się gracze... robiąc je jako pojedyńcze levele, bo jak pisałem, nie ma możliwości złożenia ich w całe kampanie. Ała.

Miyamoto Simulator 2015

Czy trzeba budować? Nie. Czy powinno się? Tak!

Jako gra dla ludzi, którzy nie mają ochoty bawić się edytorem... Mario Maker odrobinę zawodzi, ale zarazem - podobnie jak jego poprzednicy - jest tytułem na lata dobrej zabawy. Bo będziesz tutaj skakać i budować, przechodzić oraz ściągać mapy, wracać do czasów świetności dwuwymiarowego Mario.  To zabawa dla czystej zabawy.

To właśnie przez takie tytuły zacząłem grać.

Mój Twitter

Pita
15 września 2015 - 15:43