Pierwsza odsłona przygód Ratcheta i Clanka trafiła na PlayStation 2 w 2001 roku. Przez czternaście lat, które minęły od debiutu sympatycznych bohaterów, związana z nimi seria rozrosła się do gigantycznych rozmiarów. Jako fan marki, który do tej pory dość niewprawnie trzymał rękę na pulsie, mam więc w tym momencie spore zaległości.
Nawet nie wiem kiedy na rynku wylądowało tyle kontynuacji i spin-offów należących do tego uniwersum. Zakładając, że większość z nich jest tak rozbudowana jak dwie pierwsze, ukończone już przeze mnie produkcje, mogę się szykować na ponad sto godzin zabawy. To co najmniej kilka dni grania non-stop, w trakcie których zwiedzać będę mógł różnorodne światy i ekosystemy, stawiać czoła najróżniejszym wyzwaniom zręcznościowym, ale też testować refleks w efektownych strzelaninach z udziałem wymyślnych broni.
Pierwsza część była dla mnie w 2001 roku pokazem mocy PlayStation 2, obłędnie wyglądającą platformówką, którą ktoś przyprawił świetnie zrealizowanymi elementami strzelankowymi. Wszystko było w niej na właściwym miejscu, od ciekawej historii, przez wszechobecny humor, po spore rozbudowanie i długość. Kontynuacja nie powstała tylko w myśl hasła „więcej, lepiej, efektowniej”, ale dodała mnóstwo nowych pomysłów, którymi zresztą zachwycałem się jak małe dziecko w tym tekście. Teraz zabieram się za trójkę i pewnie znowu wpadnę w wir przygody na kilkanaście godzin. A co potem? Jeszcze więcej dobrego!
Na PlayStation 2 ukazała się jeszcze czwarta odsłona serii, Ratchet: Gladiator, mocniej stawiająca na demolkę. Mniej łamigłówek i elementów platformowych, a zdecydowanie więcej strzelania przypomina mi trochę skok Ratcheta w kierunku sieciowych strzelanek w stylu Quake 3: Arena. Pamiętając, że lata temu doskonale bawiłem się w kampanii dla pojedynczego gracza w Unreal Tournament 3, już zacieram ręce. Dalej jest cała seria Future, w ramach której ukazało się kilka tytułów na PlayStation 3. Jeszcze lepsza oprawa audiowizualna, nowe pomysły i utrzymana na dotychczasowym wysokim poziomie mechanika to elementy, które zapewniły Tools of Destruction, A Crack in Time, Into the Nexus czy mini-przygodzie Quest for Booty przyzwoite oceny mediów i pozytywne reakcje fanów. A są jeszcze wydana w oryginale na PSP Ratchet & Clank: Size Matters, spin-off Secret Agent Clank z mechanicznym kompanem lombaxa w roli głównej, stawiająca na zabawę wieloosobową, bardzo familijna All 4 One (4 za jednego) i przerabiająca na własną modłę uwielbiane przez wielu założenia tower defense Full Frontal Assault. Przytłaczająca ilość dobrych tytułów do ogrania.
A już na początku 2016 roku pracownicy Insomniac Games prawdopodobnie udowodnią, że dla ówczesnych konsol nie jest problemem generowanie grafiki na poziomie tej z filmów Pixara. Remake pierwszej części zapowiada się wprost znakomicie i chyba każdy, kto przed laty zachwycił się wyglądem mapy Metropolis na PS2, teraz zrobi to ponownie, ale już na PS4. Ja nie mogę się doczekać. W ramach rozbudzania apetytu rozpoczynam tymczasem przygodę w Ratchet & Clank: Up Your Arsenal! Zobaczymy czy zasłużenie jest ona uznawana za jedną z najlepszych gier w bibliotece „czarnulki”.