Włóczęga czerwonej włóczki - recenzja gry Unravel - DM - 11 lutego 2016

Włóczęga czerwonej włóczki - recenzja gry Unravel

DM ocenia: Unravel
85

Szwedzi mają niewątpliwie talent do tworzenia gier komputerowych. Do wojennej zawieruchy na polach bitew, napadów na banki, przeróżnych wyścigów samochodowych czy symulatora szalonej kozy, dołącza teraz przepiękna wizualnie platformówka z niezwykłą maskotką, stworzoną z kłębka czerwonej włóczki. Yarny - bo tak się właśnie nazywa - zabiera nas w niezwykłą podróż po zakamarkach Skandynawii, pełną emocji, nostalgii oraz tych lepszych i gorszych chwil, jakie są w życiu każdej rodziny.

Gdyby porównywać gry komputerowe do innych mediów, GTA V byłoby pewnie gangsterskim filmem akcji, Firewatch ze swoimi świetnymi dialogami i niewidocznymi bohaterami - książką, a czym byłoby Unravel? Chyba wierszem, dłuższym poematem w zasadzie lub może… piosenką? Przygody sympatycznej maskotki to przepięknie, ale dość oszczędnie przedstawione poszukiwania zagubionych, zapomnianych uczuć, relacji pomiędzy bliskimi, wspomnień połączonych zwykle z konkretnymi miejscami i czasem.

Pierwszą maskotkę Yarny stworzył Martin Sahlin ze studia Coldwood, podczas campingu ze swoją rodziną w północnej Szwecji. Następnie zabrał ją do lasu, układał w różnych miejscach i robił makro fotografie, które stały się inspiracją dla lokacji zawartych w grze.

Bardzo dosłownie przekonują nas o tym rozmazane fotografie, których to śladem wyrusza Yarny, by przywrócić ich obraz oraz życiowe mądrości wypisane w rodzinnym albumie. W mniej oczywisty sposób istotny jest też sam główny bohater. Włóczka, z której jest zrobiony wydaje się symbolizować nić, więzi łączące nas z ukochanymi - czasem zbyt cienkie lub zbyt kruche, by trwały odpowiednio długo. W Unravel nie znajdziemy więc niesamowitej fabuły z zaskakującym zakończeniem, a sentymentalną podróż przez rodzinne radości i troski.

W tej wycieczce towarzyszy nam wspomniany Yarny - jeden z ciekawszych i bardzo oryginalnych bohaterów gier komputerowych. Jest świetnie wykonany i animowany, a pomimo braku głosu czy mimiki twarzy, jego emocje są niezwykle łatwe do odgadnięcia, czym włóczkowa lalka z miejsca zjednuje sobie naszą sympatię. Kibicujemy mu, gdy zmaga się z okrutną naturą czy złośliwymi zwierzakami, wzruszamy, gdy cieszy się z kolejnego odnalezionego wspomnienia lub niczym dwuletnie dziecko - po prostu śledzi wzrokiem zwykłego motyla, jakby to było najcudowniejsze zjawisko na świecie.

Stworzenie własnego Yarny nie jest trudne. Twórcy zamieścili szczegółową instrukcję i zachęcają do nadsyłania zdjęć przygód maskotki z każdego zakątka świata!
Kliknij, by zobaczyć, czy dasz radę!

Nietrudno jednak podzielać zachwyt Yarnyego, gdyż oprawa graficzna Unravel stoi na rewelacyjnym poziomie. Twórcy w niesamowity sposób połączyli tutaj dwie różne rzeczy - baśń i realizm. Wszystko wygląda swojsko i autentycznie, ale jest w tym jakaś surrealistyczna bajkowość. Szwedzkie krajobrazy oglądamy oczami niewielkiego Yarnego, dlatego na pierwszy plan wysuwają się najmniejsze detale i szczegóły.

Wiemy, że jest gdzieś tam jakiś szeroki świat i wspaniałe krajobrazy, ale my koncentrujemy się na kępach trawy, kapeluszach grzybów, gałązkach, kamieniach, jabłkach. Pomaga nam w tym świetna praca głębi ostrości, zamazując wszystko to, co w danej chwili nieistotne. Yarny wędruje w okolicy rodzinnego domu, w górach, w lesie, na wybrzeżu, po złomowisku samochodów, o różnych porach roku, różnej pogodzie, i nie ma etapu, który nie wyglądałby po prostu wspaniale. Sporą rolę w budowaniu klimatu odgrywają zwierzęta, spotykane na każdym kroku. Czasem neutralne, jak ptaki czy ogromny łoś, czasem niebezpieczne - kraby, karaluchy oraz szczególnie zapadający w pamięć wściekły suseł lub świstak, broniący dostępu do pewnej łódki.

No właśnie - Yarny, pomimo tego, że jest z włóczki, może stracić życie, zabity przez wkurzonego świstaka lub po prostu utonąć. Można doszukiwać się w tym pewnej symboliki, ale bardziej zauważalnym efektem jest po prostu wydłużenie czasu rozgrywki. Unravel to platformówka urozmaicona różnymi zdolnościami Yarneygo, możliwymi do wykonania dzięki "włóczkowatości" naszego bohatera. Z przędzy zbudujemy sprężysty most, katapultujący nas do wysokich miejsc, rozhuśtamy się niczym Tarzan na lianie czy przeciągniemy obiekt w wybranym kierunku. Wszystkie te czynności często kumulują się na jednej planszy, by poprawnie wykonane w asyście nieźle działającej fizyki, umożliwić dalszą drogę.

Poziom zagadek, choć rośnie z każdym etapem, nie jest szczególnie wysoki i szybko wpadniemy na właściwe rozwiązanie. Sytuacje utrudniają nam głównie dwie rzeczy - jedna ciekawa i bardzo fajna, druga trochę chybiona. Yarny składa się ze skończonej ilości przędzy i idąc naprzód - pruje (ang. unravel!) swoje ciało. Jeśli zbytnio przekombinujemy naszą drogę po zakamarkach poziomu, okaże się, że wyraźnie chudszy stworek po prostu się „skończył” przed kolejnym zapasem włóczki i nie ma jak iść dalej - trzeba „się zwinąć” i spróbować inaczej. To rozwiązanie zmusza nas czasem do kombinowania, zwłaszcza przy docieraniu do opcjonalnych znajdziek. O wiele gorzej wypadają jednak te sekwencje, gdzie przejście danego poziomu jest zależne od żmudnej metody prób i błędów, poprzez niewidoczne od razu na ekranie miejsca do skoku czy raz mniej, raz bardziej natychmiastowe tonięcie naszego bohatera (niezbyt wygodne sterowanie klawiaturą również nie pomaga w takich przypadkach).

Unravel jako platformówka potrafi czasem zdenerwować ale dzieje się to w takim otoczeniu, że szybko wybaczamy grze te małe wady. Przyczepić mógłbym się jeszcze do oprawy dźwiękowej. Muzyka jest kwestią gustu i choć mi osobiście przez większość czasu nie wpadła ona w ucho, to w zasadzie bardzo pasuje do klimatu gry i skandynawskich scenerii. Wrażenie robiła głównie w momentach grozy, jak wspomniany atak susła. Dużo gorzej wypadły za to same efekty dźwiękowe - zbyt mało wyraźne i ubogie. Są momenty, kiedy odkrywając momenty z fotografii, przydałyby się jakieś echa tamtych chwil, olbrzymi łoś powinien swoimi krokami czy parsknięciem wręcz zagłuszyć na chwilę świat Yarnego, rowerek dziecięcy odezwać charakterystycznym dzwonkiem, tymczasem w grze panuje w takich sytuacjach cisza. Są oczywiście różne dźwięki, ale wyraźnie nie idą one w parze z oprawą graficzną.

Unravel powinien spodobać się każdemu, kto docenił mroczne Limbo. To bardzo podobna mechanika grania, ale w kompletnie innej scenerii, która swoim urokiem zawstydza niejedną grę wysokobudżetową. Szwedzki indyk może pochwalić się też dobrze dobraną długością rozgrywki - ani za krótką, ani za długą - i rozsądną ceną. Nie jest wydarzeniem na rynku gier, nie jest kandydatem do gry roku, ale na pewno jest jednym z ciekawszych doznań estetycznych i emocjonalnych w elektronicznej rozrywce. Zamiast kolejnego ratowania świata i zużywania ton pocisków, czasem dobrze jest wyciszyć się i spojrzeć z trochę innej perspektywy na to, co w życiu najważniejsze.

Zalety:

  • Przepiękny graficznie, szczegółowy
    mikro-świat gry 
  • Bardzo nastrojowa i klimatyczna 
  • Różnorodne wykorzystanie włóczki w pokonywaniu etapów

Wady:

  • zagadki nie stanowią wyzwania
  • zły projekt niektórych poziomów                                               
  • ubogie efekty dźwiękowe
DM
11 lutego 2016 - 01:14