Czasy, kiedy fan komiksów o superbohaterach skazany był niemal wyłącznie na sprowadzanie tytułów poświęconych jego ulubionym postaciom zza granicy, a premiera każdego przetłumaczonego tytułu Marvela czy DC była niemałym świętem, bezpowrotnie minęły. Wielka Kolekcja Komiksów Marvela przetarła szlak dla ery prawdziwego dobrobytu, a komiksów teraz wychodzi w naszym kraju tyle, że większym problemem jest zmieszczenie się w budżecie zakupowym niż znalezienie czegoś dla siebie. Wygląda na to, że rok 2016 wcale nie będzie mniej urodzajny od swego poprzednika – zwłaszcza dla fanów Marvela. Wydawnictwo Egmont, które w zeszłym roku sprowadziło na nasz rynek sporo tytułów w ramach linii wydawniczej Marvel Now, o której rozpisywałem się w maju , zapowiedziało kolejny rzut tytułów, jakie w najbliższych miesiącach dołączą do kontynuacji zeszłorocznych debiutantów. Jest na co czekać!
Deadpool: Martwi Prezydenci
Scenariusz: Gerry Duggan i Brian Posehn Rysunki: Tony Moore Data premiery: Luty 2016 |
Choć wydaje się, że Deadpool stanowi doskonały materiał na komiks i nie da się tej postaci zepsuć, to fani wyszczekanego najemnika dobrze wiedzą, że prawda jest zgoła odmienna. Znalezienie naprawdę porządnego czytadła z tym antybohaterem to nie lada sztuka, większość scenarzystów nie potrafi stworzyć komiksu o nim zawierającego w sobie coś więcej niż kilka naprawdę żenujących żartów. Na szczęście Martwi Prezydenci to jeden z wyjątków potwierdzających regułę – pełen humoru może nie najwyższych lotów, ale potrafiącego rozbawić także osoby nieco bardziej dojrzałe, nawiązań do popkultury i z całkiem interesującą fabułą. Tym razem Wade zostaje zatrudniony przez S.H.I.E.L.D. do rozwiązania problemu, z którym żaden inny superbohater nie może się zmierzyć – nie dlatego, że byłoby to zbyt trudne, a ze względu na to, że byłoby to PRowe samobójstwo. Oto bowiem ktoś przywrócił do życia dawno zmarłych byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych, którzy teraz sieją zniszczenie na terenie całego kontynentu. Deadpool pokaże im, jak załatwiać sprawy pokojowo i dyplomatycznie. Tyle że nie zrobi tego pokojowo ani dyplomatycznie.
Thunderbolts
Scenariusz: Daniel Way Rysunki: Steve Dillon Data premiery: 2016 |
Jeśli ktoś pukał się w czoło czytając w poprzednim akapicie, że niby Deadpoola łatwo jest napisać źle, niedowiarka zachęcam do zakupu tego komiksu – jest to zdecydowanie najgorszy tytuł całego opisywanego w tym artykule rzutu. Najnowsza inkarnacja zespołu Thunderbolts, znanego z tego, że w jej skład wchodzili dawni kryminaliści starający się odpokutować swoje zbrodnie poprzez heroiczne uczynki, nie ma w zasadzie nic wspólnego z poprzednimi inkarnacjami grupy – i jest to najmniejszy z problemów tego komiksu. Potencjał połączenia w jedną formację bardzo interesującej zgrai, w składzie której znajdziemy oprócz wspomnianego Deadpoola także Punishera, Elektrę, Venoma i Czerwonego Hulka (nie pytajcie, to skomplikowane. W każdym razie, to nie jest Bruce Banner tylko inny Hulk), został całkowicie zmarnowany na rzecz bardzo głupiej, niewciągającej i pozbawionej humoru opowieści – tak, jest to komiks z Deadpoolem, który w ogóle nie śmieszy, chyba że w niezamierzony sposób. Wisienką na torcie są szkaradne rysunki. Zdecydowanie odradzam.
Uncanny Avengers
Scenariusz: Rick Remender Rysunki: John Cassaday Data premiery: 2016 |
Rick Remender to scenarzysta tworzący dzieła o bardzo sinusoidalnej jakości – jego komiksy pełne są przeplatających się genialnych momentów i naprawdę idiotycznych pomysłów. Uncanny Avengers nie jest wyjątkiem od tej reguły i już w pierwszym tomie można znaleźć scenę, która swego czasu wywołała sporo kontrowersji i jeszcze więcej śmiechu wśród fanów. Jest też jednak w tym komiksie niemało scen całkiem niezłych, można więc dać mu szansę, zwłaszcza że jest to seria która przez większość czasu trzyma się na uboczu głównych wydarzeń i rzadko kiedy wplatana jest w wydarzenia z innych komiksów. Zachęcające jest też to, że skład grupy jest mocno nieszablonowy – połowa członków zespołu pochodzi z Avengers, druga połowa zaś z X-Men.
Uncanny X-Men
Scenariusz: Brian Michael Bendis Rysunki: Chris Bachalo Data premiery: 2016 |
Pozycja obowiązkowa dla osób, którym spodobało się All-New X-Men tego samego scenarzysty, gdyż jest to seria, która była w Stanach wydawana z nią równoległe i obie dość często się ze sobą przeplatają. Podczas gdy ANXM skupiało się na perypetiach nastoletnich mutantów z przeszłości przeniesionych do teraźniejszości, Uncanny to opowieść poważniejsza, przedstawiająca losy Cyclopsa i małej grupy jego sympatyków, którzy po wydarzeniach z Avengers vs X-Men są uznawani za terrorystów i ścigani przez cały świat. Największym problemem tej serii jest to, że tak naprawdę nie zmierza do niczego konkretnego, scenarzysta tak naprawdę nie miał na nią żadnego konkretnego planu. Tym niemniej, jest to solidne czytadło, które powinno przypaść do gustu fanom mutantów – zwłaszcza takim jak ja, którzy uważają, że Cyclops od początku miał rację w Avengers vs X-Men i to Kapitan Ameryka był największym bucem tego crossovera.
Thor Gromowładny
Scenariusz: Jason Aaron Rysunki: Esad Ribic Data premiery: 2016 |
Chyba najlepszą deklaracją jakości tego komiksu będzie to, że mimo iż nie darzę marvelowego Thora jakąś większą sympatią, jest to najbardziej interesująca mnie seria z całego tego zestawienia. Jason Aaron zabrał boga grzmotów z Ziemi i wysłał go w podróż w miejsca bliższe mitologii niż typowym superbohaterom – w przeszłość, gdzie jako młody podróżnik Thor odnalazł tajemnicze zwłoki zabitego boga, w teraźniejszość, gdzie na odległej planecie pozbawionej bogów Odinson odkrywa przerażającą prawdę o tym co się z nimi stało, i w odległą przyszłość, gdzie jako ostatni pozostały przy życiu mieszkaniec Asgardu staje on do heroicznej walki. Intrygującą fabułę uzupełnia pełna patosu pasującego do opowieści narracja oraz doskonałe rysunki Esada Ribica. Jest to jeden z najbardziej wychwalanych komiksów Marvela ostatnich lat, zdecydowanie warto po niego sięgnąć, nawet jeśli dotąd nie darzyło się postaci Thora większą sympatią.
Thanos Powstaje
Scenariusz: Jason Aaron Rysunki: Simone Bianchi Data premiery: Wakacje 2016 |
Spójrzmy prawdzie w oczy – póki co filmowcy Marvela kompletnie schrzanili sprawę przedstawienia Thanosa jako wielkie zagrożenie, którego mamy się obawiać i głowić jak niby Avengers mają sobie z takim kozakiem poradzić w finale trzeciej fazy budowania kinowego uniwersum. Jak ktoś chce zyskać respekt do tej postaci, musi to zrobić za pośrednictwem komiksu – a Thanos Rising to bardzo dobra na to okazja, gdyż jest to świeża miniseria przedstawiająca początki Szalonego Tytana. Obserwujemy najmłodsze lata Thanosa, jego rodzącą się fascynację śmiercią i coraz bardziej ogarniające go szaleństwo, które ostatecznie uczynią go jedną z najgroźniejszych, najpotężniejszych i najinteligentniejszych istot zamieszkujących wszechświat Marvela. Solidna fabularnie lektura, która może do tego pochwalić się naprawdę świetnymi rysunkami. Dla wielu osób plusem może być też to, że w przeciwieństwie do pozostałych tytułów jest to tylko pojedyncza miniseria – jeden album zamyka całą historię.
Inne plany
Oprócz wymienionych powyżej komiksów, Egmont zamierza kontynuować również wszystkie serie zaczęte w 2015 roku. Dla przypomnienia, są to Avengers, New Avengers, All-New X-Men, The Superior Spider-Man, Wolverine i X-Men oraz Guardians of the Galaxy-Strażnicy Galaktyki. W ramach tychże serii dostaniemy też dwa crossovery: Nieskończoność, której pełny przebieg poznamy w oddzielnym poświęconym jej albumie oraz w tomach Avengers i New Avengers; oraz Bitwę Atomu zderzającą ze sobą kilka komiksów z linii X-Men. Choć oficjalny komunikat nie zawiera żadnych informacji o cenach, możemy założyć, że ta pozostanie bez zmian – za liczące około 150 stron wydanie w miękkiej oprawie zapłacimy najpewniej czterdzieści złotych.