Animal Planet w prehistorii - Norek - 26 lutego 2016

Animal Planet w prehistorii

Znasz to uczucie, gdy wszystko chce Cię zabić? Ja też nie, ale od czego są gry komputerowe – najnowszy Far Cry przeniesie Cię do odległej o kilka tysięcy lat Europy, gdzie łatwiej o śmierć niż o zasiłek w Niemczech. Wszystko to za sprawą krwiożerczych drapieżników, potężnych bestii czy zorganizowanych w stada łowców. Ten niebezpieczny świat cechuje się prawdziwym wyrachowaniem, gdzie walka o przetrwanie jest nadrzędnym celem, zarówno ludzi, jak i zwierząt. Przyjrzymy się zwłaszcza tym drugim, gdyż fauna w najnowszej grze Ubisoftu to prawdziwa perełka.

W czasach obecnych to ludzie opanowali całą Ziemię, stając się gatunkiem dominującym, ale nim do tego doszło wiele tysięcy lat temu nasi przodkowie plasowali się w łańcuchu pokarmowym gdzieś pośrodku. Cóż, do dzisiaj zresztą człowiek nie ma większych szans w starciu sam na sam z takim niedźwiedziem, czy też rozwścieczonym nosorożcem. W Far Cry 4 można jeszcze było spróbować załatwić sprawę z pomocą potężniejszych pukawek, ale co wtedy, gdy do dyspozycji ma się włócznię? Primal nie rezygnuje z mechanik znanych z poprzednich odsłon, jednakże umiejscowienie akcji w czasach prehistorycznych to duży zwrot, z którym wiąże się między innymi odpowiednie wpasowanie człowieka w otaczający go świat. I muszę przyznać, że do wielu rzeczy można by się przyczepić, ale jako Takkar swoje miejsce w szeregu poznałem.

Najważniejsze jest zrozumienie hierarchii. Zwierzęta naturalnie dzielą się na mniejsze, większe, bytujące w wodzie, zajmujące tereny górzyste, a co najważniejsze – żywiące się trawką, bądź słabszymi gatunkami. Tych w Oros jest bardzo dużo – żółwie, kozice, jelenie, orły, sowy, kruki, cała masa drapieżników takich jak jaguary, lwy jaskiniowe, wilki, tygrysy szablozębne, aż do prawdziwych wielkich bestii jak niedźwiedzie, nosorożce, czy mamuty. Już sama ilość zwierząt jest imponująca, a każdy rodzaj cechuje się innymi zachowaniami. Kozice, czy jelenie starają się spokojnie podgryzać trawkę, orzeł broni swojego gniazda, a niedźwiedź rozszarpie każdego nieopatrznego wędrowca, który podejdzie zbyt blisko.

To właśnie poczynania zwierząt sprawiają, że całe Oros aż tętni życiem. Tereny bytowania zazębiają się, bardzo często nad jednym jeziorem można spotkać kilka gatunków. Dodatkowo drapieżniki bez pardonu polują na wspomniane jelenie, kozice, czy jaki, a nawet na przeciwników – tygrys szablozębny w tej materii jest bezwzględny. Niejednokrotnie jesteśmy świadkami sytuacji, w której koty podgryzają gardła bezradnym ofiarom, a polujące w grupie wilki dopadają niewinną sarenkę. Jest brutalnie, jest krwisto, jest emocjonująco – zachowania zwierząt zostały szczegółowo dopracowane, co widać niemalże na każdym kroku. Aż strach wyjść w nocy, kiedy w lesie słychać wilki, a wszystkie większe drapieżniki udają się na łowy.

Polowanie jest nieodłącznym elementem zabawy. Zwierzęce skóry potrzebne są do wszystkiego (ach, to zamiłowanie Ubisoftu do zbieractwa…), co wymusza częste używanie broni. Nawet skradanie się do kozic potrafi być satysfakcjonujące, a ubicie grubszego zwierza wymaga odrobiny pomyślunku, celnego oka, użycia pułapki oraz skorzystania z pomocy własnego pupila. Takkar szybko uczy się umiejętności oswajania zwierząt, dzięki czemu może niemal dowolnie przywoływać raz udobruchanego towarzysza. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wysłać do ataku bezszelestnego jaguara, albo w odwrotnym przypadku, potężnego niedźwiedzia. Oglądanie tego pierwszego cicho przemykającego wśród trawy lub tego drugiego w pełnym szale bojowym stojącego na dwóch łapach jest niezapomnianym wrażeniem.

Właśnie takie charakterystyczne rzeczy zapamiętuje się najbardziej. A w tej kwestii jest naprawdę ciekawie. Potężne mamuty budzą respekt, miotając wrogami na boki i miażdżąc nawet najsilniejszych przeciwników czy zwierzęta. Niedźwiedzie walczą między sobą o terytorium, drapieżne koty uganiają się za zwierzyną, a orły bronią swojego gniazda. Co więcej, te ostatnie potrafią nawet porywać zwierzęta z ziemi! W nocy można natknąć się na wilki polujące w watahach, a na bagnach zaobserwowałem krokodyla zjadającego nieostrożnego spacerowicza. Dodajmy takie smaczki jak tygrys bojący się wody (Diego?!), niedźwiedź wyżerający miód czy osaczające gracza wilki, które można odstraszać płomieniami.

Ten świat zostawiony samemu sobie radzi sobie wyśmienicie. Klimat prehistorii jest tutaj świetnie utrzymany właśnie dzięki zwierzętom, ich zachowaniu, polowaniom i wszechobecnej walce o przetrwanie. I nawet sowa – zwiadowca nie psuje tego pozytywnego wrażenia.

Norek
26 lutego 2016 - 11:13