Trylogia Bioshock na PlayStation 4 – warto czekać? - Antares - 27 lutego 2016

Trylogia Bioshock na PlayStation 4 – warto czekać?

Zatańczymy jeszcze raz

Jeśli plotki sprzed dwóch tygodni okażą się prawdą, niebawem doczekamy się wydania trzech gier z serii Bioshock na PlayStation 4 i Xbox One. W sieci pojawiły się jednak bardzo sprzeczne opinie na temat sensowności tego pomysłu. Jako wielki fan, postanowiłem pochylić się nad tematem, czy warto.

Każdy, kto choć trochę mnie zna wie jak bardzo uwielbiam Bioshock. Pomimo powszechnej wśród fanów opinii, że część pierwsza była najlepsza, w moim wypadku szczyt podium zajmuje Bioshock: Infinite. Jestem świadom wad tej gry, ale to dla mnie najlepszy Bioshock na zawsze. I zarazem najlepsza i najulubieńsza gra w moim prywatnym rankingu. A grami pasjonuję się i zajmuję od dawna.

Dlatego też opcja zagrania w zremasterowaną trylogię na PlayStation 4 kusi mnie niesamowicie nawet gdyby nie wprowadzono żadnych usprawnień. Będę miał po prostu pretekst, by znowu odwiedzić Rapture i Columbię. Malkontenci twierdzą jednak, że pomysł ponownego wydania trylogii to tani chwyt, skok na kasę. Na dodatek niepotrzebny, bo gry z serii nawet dziś wyglądają fantastycznie, zwłaszcza na PC, na ustawieniach ultra. Po prostu zachwycają.

I wiecie co? Zgadzam się z tym, że gra nadal wygląda świetnie. Tylko, że nie wszyscy lubią grać na PC. Badania wykazują, że PlayStation 4 jest dla wielu posiadaczy pierwszą konsolą w historii. Dla wielu graczy być może pierwszą platformą do gier jaką nabyli. Nie możemy też zapominać, że wielu ludzi zrezygnowało ze stacjonarnych pecetów na rzecz laptopów, z racji tego, że wykorzystujemy je do pracy i częściej podróżujemy po świecie. Takie są trendy. A na laptopie już tak przyjemnie i wygodnie się nie gra.

Artysta u którego się tatuuję też zagrał i się zajawił

Jeśli 2K Games wyda trylogię Bioshock na nowych konsolach z grafiką na poziomie ultra z PC, rozdzielczością full HD i 60 klatkami animacji na sekundę, już to będzie wystarczające, by sięgnąć po zestaw. Obowiązkowo, jeśli się nie grało wcześniej. Mam jednak przeczucia, że oprawa zostanie choć odrobinę podrasowana. Dzisiejsze układy graficzne dysponują fajerwerkami, których dawne karty po prostu nie miały. I nie jest trudno je wykorzystać. Dlatego też reedycja serii ma szansę wyglądać olśniewająco. Wystarczy doszlifować parę detali, bo stylizowana grafika się znacznie mniej starzeje. Na samą myśl już się jaram…

A dlaczego warto zagrać w Bioshocki? Bo takie elementy jak rozgrywka, fabuła, czy klimat, są po prostu ponadczasowe. Bo to gry, które genialnie łączą akcję z opowiadaniem historii. Co więcej, robią to na różnych płaszczyznach – poprzez przedstawione wydarzenia, porozrzucane tu i ówdzie nagrania oraz narrację przez otoczenie. Wreszcie, to genialne gry pod kątem artystycznym. Zaprojektowane ze szczegółami w każdym calu. Na polu architektury, wystroju wnętrz, wyglądu broni, ubrań… Dość powiedzieć, że stanowią inspirację dla fanów na całym świecie, którzy utrwalają elementy z gry na stałe, na swoich ciałach, za pomocą tatuażu. Sam poświęciłem całą swoją prawą rękę na temat Bioshock Infinite – nie tylko dlatego, że uwielbiam tę grę, ale też dlatego, że po prostu nadaje się na tatuaż.

Wydanie trylogii na nowych konsolach to świetny pomysł. Zapewne pod nóż pójdzie tryb multiplayer w nieco odstającej od reszty poziomem dwójce. Ale warto zagrać w jedynkę i Infinite. Zwłaszcza, że na pewno zestaw będzie zawierać wszystkie DLC, a może też i inne bonusy. Ja czekam na ten zestaw od dawna, podobnie jak wielu fanów piszących do 2K Games na Facebooku i Twitterze. Ponadto, jest jeszcze jeden detal – wydanie trylogii teraz może oznaczać, że wydawca zbiera się do ogłoszenia prac nad kolejną odsłoną serii. Oby to nastąpiło jak najszybciej. W marcu miną 3 lata od premiery Bioshock Infinite

Antares
27 lutego 2016 - 22:56