Resident Evil 7 – dobry kierunek zmian? - Brucevsky - 15 czerwca 2016

Resident Evil 7 – dobry kierunek zmian?

I w końcu się doczekaliśmy. Capcom zapowiedział kolejną odsłonę legendarnej serii niegdyś survival-horrorów, a ostatnio gier akcji. Resident Evil trafi na konsole już na początku 2017 roku i będzie dość mocno różnił się od poprzednich odsłon serii. Czy obrany przez japońskich twórców kierunek zmian jest dobry? Na pewno dyskusyjny.

Dawno już prezentacja gry nie wywołała tylu sporów i nie podzieliła graczy na tak liczebnie równe obozy. Jednych klimatyczny, mroczny trailer i wrzucone na PlayStation Store demo zachwyciły, innych całkowicie zniechęciły do zakupu. Skąd tak odmienne zdania?

Wreszcie wraca nastrój grozy

Grupę zadowoloną z kierunku zmian stanowią przede wszystkim osoby, które Resident Evil pokochały pod koniec XX wieku za mroczną, przerażającą otoczkę, uczucie niepewności podczas zwiedzania tajemniczego domostwa i wszechobecny nastrój grozy. Dla nich wszystkich ostatnie części serii, w których Capcom odszedł od założeń survival-horroru na rzecz efektownych akcji i strzelanin, są porażką i zbezczeszczeniem marki. "Siódemka" stanowi powrót do tych budzących niepokój korzeni, więc jest przyjmowana z otwartymi ramionami. A że wiąże się to przy okazji z całkowitą zmianą mechaniki i sposobu zabawy? To naturalna kolej rzeczy, bo elementy budzące grozę przed laty dzisiaj co najwyżej śmieszą. Wielkie pająki, zmutowane dobermany wyskakujące przez szybę i zombi z szafy już wielu spowszedniały. Dzisiaj częściej bawią lub co najwyżej motywują do pociągania za spust niż wywołują autentyczne przerażenie. Straszne są tymczasem projekty w stylu Outlast, w których przemierza się skąpane w mroku korytarze tajemniczych miejsc, próbując odkryć mroczną tajemnicę i stawić czoła nieznanemu złu. Resident Evil 7 korzysta z tego, budząc chociażby skojarzenia z anulowanym, a przyjętym wcześniej z entuzjazmem P.T.

To nie jest Resident Evil

Przeciwników rewolucyjnych zmian w serii jednak też nie brakuje. Pomimo mieszanych opinii po premierze "szóstki", wielu graczy nie jest specjalnie zachwyconych z kolejnego pomysłu Capcom na rozwój cyklu. Dla nich RE to Leon S. Kennedy, walka z przeważającymi siłami wroga i ograniczonymi zapasami, złowroga korporacja Umbrella oraz łamiące wszelkie granice zdrowego rozsądku mutacje pod wpływem działania wirusa. To trzymająca w napięciu przygoda, w której elementy grozy są wymieszane z czystą akcją i wydumanymi zagadkami logicznymi. Dla nich wszystkich "siódemka" jest niepotrzebnym klonowaniem popularnych od pewnego czasu horrorów z pierwszoosobowym widokiem. Jakbym chciał pograć w Outlasta, to był uruchomił Outlasta – grzmią krytycy na forach internetowych i w komentarzach pod trailerami i da się ich zrozumieć. Capcom podpiął ten ciekawy projekt pod znaną nazwę, ale równie dobrze mógł pokazać go jako zupełnie nową markę. Z Resident Evil wydaje się, że siódemka ma niewiele wspólnego. Wielu odbiorców boli też fakt, że japońska firma obiecywała wyciągnąć odpowiednie wnioski po premierze "szóstki", a także dwóch remasterów produkcji z GameCube’a. Fani uniwersum mieli powody, by wierzyć, że Resident Evil znowu stanie się survival-horrorem, porzuci nadmiar akcji, ale jednocześnie nie zrezygnuje z najbardziej charakterystycznych elementów. Podczas E3 okazało się jednak, że Japończycy postanowili zrewolucjonizować swoje dzieło całkowicie, a apetyty oddanych fanów cyklu zaspokoić odświeżoną wersją dwójki.

Dobry czy zły kierunek?

Jednoznacznie ocenić działania Capcom w tym momencie trudno. Wszystko wyjaśni się po premierze gry, gdy wyjdzie na jaw, jak wiele charakterystycznych elementów serii Japończycy zdołali umieścić w "siódemce" lub jak wiele z nich porzucili. Oba obozy, tak różnie oceniające Resident Evil 7, mają swoje racje. Rzeczywiście, cała seria wymagała odświeżenia, jeśli nadal chciała straszyć i porażać klimatem. Równie dobrze jednak przedstawiony projekt można było nazwać inaczej, a nie podpinać go pod słynną serię i to jako kolejną odsłonę głównej osi. Ja tradycyjnie zamierzam cierpliwie poczekać i oceniać dopiero efekt końcowy. A Wy macie już wyrobione zdanie w kwestii nowego RE?

-----

Podobają Ci się teksty publikowane w Gralingradzie? Daj temu wyraz - komentuj i śledź mój profil na Facebooku i Twitterze.

Brucevsky
15 czerwca 2016 - 18:53