Co słychać w Lovecraft - Kati - 18 czerwca 2016

Co słychać w Lovecraft

W Lovecraft jak zwykle nie ma spokoju. Tajemniczy przeciwnik ciągle nęka rodzinę Locke’ów, poszukując klucza do czarnych drzwi. Do jakich podstępów ucieknie się tym razem?

Jak to ze środkowymi tomami bywa, w „Koronie cierni” nie znajdziemy jeszcze odpowiedzi na wszystkie dotychczasowe pytania, co nie znaczy, że będziemy się nudzić. Poznajemy wciąż bardzo pomysłowe zastosowania kolejnych kluczy. Jestem bardzo ciekawa, czym jeszcze zostaniemy zaskoczeni w tej materii. Pod względem fabularnym także nie można narzekać, nawet spokojniejsze momenty niosą ze sobą a to dawkę humoru, a to spory ładunek emocjonalny. Wszyscy mają problemy: i ci dobrzy, i ci źli – naprawdę miło jest zobaczyć, jak czarny charakter sam pakuje się w kłopoty. Każde działanie ma swoje konsekwencje, np. Kinsey pozbyła się strachu (i to dość dosłownie), co bez wątpienia ma plusy, ale i pociąga za sobą różne niebezpieczeństwa. Wciąż jestem pod wielkim wrażeniem kreacji postaci. Ciekawski Bode, zagubiona Kinsey, najbardziej chyba dotknięty rodzinną tragedią Tyler, nieradząca sobie z sytuacją matka są przekonujący aż do bólu.

Do tego mamy interesującą galerię bohaterów drugoplanowych – w szczególności na uwagę zasługują szkolni koledzy Kinsey. Może na pierwszy rzut oka nie wyglądają najciekawiej, ale okazują się zupełnie w porządku i wnoszą dużo humoru.

Po raz kolejny od zmagań z nadnaturalnym przeciwnikiem, skądinąd dobrze przedstawionych, bardziej poruszająca jest warstwa emocjonalna. Jak pokaleczona rodzina Locke’ów radzi (albo i nie) sobie z życiem? Przekonująco przedstawiono jej dramat i próby powrotu do jako takiej normalności, bez odrobiny patosu. Tak jak w poprzednich częściach siła historii tkwi nie tylko we wciągającej fabule, ale i w świetnie skonstruowanych postaciach.

Zakończenie wywołuje kolejne pytania i chęć natychmiastowego sięgnięcia po kolejny tom.

Kati
18 czerwca 2016 - 23:54