Koreańczycy planują zdominować WCS. Nie tylko w swoim kraju
Jagten czyli Polowanie - wielkie kino z małego kraju
Blizzard budzi się z zimowego snu. Teraźniejszość i przyszłość StarCrafta II
Recenzja BioShock: Infinite - kandydat na najbardziej przecenioną grę roku?
The Free Bundle #5 - kolejna paczka darmowych gier indie
Pierwszy zwiastun The Wolverine nie przyspiesza mi tętna
Warhammer 40 000: Space Marine pierwszy raz zobaczyłem na gamescomie 2011, kiedy to przesiedziałem przy multiplayerze jakieś pół godziny. Co najbardziej zapamiętałem z tego krótkiego doświadczenia, to świetne oddanie „ciężaru” postaci, którą sterowaliśmy. Miałem pewne obawy czy wyłącznie to wrażenie, jakkolwiek przyjemne, wystarczy żeby przyciągnąć mnie do kontrolera tyle długo, żebym przebrnął przez tryb single-player. Okazało się, że tak, a Space Marine mnie nie zawiódł, chociaż formuła zupełnie się już wyczerpała.
Fabularnie gra jest prosta. Mały oddział Ultramarines udaje się na planetę-kuźnię, która została zaatakowana przez gromadę Orków. Wcielamy się w dowódcę - Kapitana Tytusa. Na miejscu spotykamy sojuszników, w postaci niedobitków Imperialnych Gwardzistów, desperacko broniących się przed ogromną armią zielonoskórych. Naszym zadaniem jest zabezpieczenie wielkich mechów – Tytanów, zanim przejmą nad nimi kontrolę Orkowie. Oczywiście w międzyczasie okazuje się, że stawka jest większa, niż by się na początku wydawało. Mniej więcej w dwóch trzecich gry mamy jakiś tam zwrot akcji, ale szczerze mówiąc można go bez problemu przewidzieć na długo przed.
God of War: Wstąpienie został niedawno zapowiedziany. Gra, jak jest - póki co, nie wiemy. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że jeden z GOLowych forumowiczów znalazł już w roboczej okładce powód do zbulwersowania się.
Najlepiej sami zajrzyjcie do odpowiedniego tematu. Zabawa zaczyna się od dziesiątego komentarza.
Skończyłem Mass Effect 3. Ochłonąłem, przetrafiłem wszystko, przemyślałem. Doszedłem do pewnym wniosków, które chcę teraz wyłożyć. W wielkim skrócie dzieło BioWare określić moża słowami - "było warto, ale...".
Uwaga! Tekst przesiąknięty jest spoilerami. Jeżeli jesteś spojlerofobem, to nie czytaj dalej! To nie jest recenzja, a raczej opis moich przeżyć w Mass Effect 3, wraz z odniesieniami do poprzednich części.
Nietrudno pewnie zorientować się, że ten tekst będzie polemiką z kolegą K.Skuzą, który parę dni temu opublikował tekst wzbudzający małą burzę. Jako osoba, która niecierpliwie wyczekuje wszelakich informacji o sprzętach, które zastąpią w końcu zakurzone i przestarzałe PlayStation 3 i Xboksa 360 muszę zaprotestować. Ja mam już dosyć tej generacji! Dlaczego?
Czas ładowania poziomów. Istna masakra. W niektórych grach, jak na przykład Deus Ex: Human Revolution, zakrawała wręcz na mordęgę. Przejście z jednej części miasta do drugiej trwało czasami kilkadziesiąt sekund. Nawet instalacja na dysku niewiele pomogła (grałem na X360). Potrzebne nam są szybsze napędy optyczne, albo przejście na dyski SSD, które potrafią znacząco obniżyć czasy ładowania. O tym, jak wielką różnicę potrafi zrobić dysk SSD wiedzą Pctowcy, którzy mają na nim zainstalowany system. Człowiek nie zdąży oderwać palca od przycisku, a system już się wczytał.
Pora na kolejny odcinek Dzienników Starcraftowych! Za długą przerwę obwinajcie BioWare i fakt, że zrobili tak świetną grę jak Mass Effect 3 :)
Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę moje ego będzie Ci wdzięczne, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Jeżeli macie ochotę na coś innego, to obczajcie też mojego prywatnego bloga (treści przeznaczone raczej dla osób dorosłych).
Weekendowy Mózgorezator nadszedł. Tym razem przygotowałem dla Was odcinek specjalny, chociaż mam w zanadrzu też inny ciekawy zespół. Na forum NeoGaf znalazłem pojawił się interesujący wątek, w którym użytkownicy wyszukują w serwisie YouTube filmiki i muzykę łączące dubstep ze światem gier wideo. Jak pewnie się spodziewacie, efekty są porażające :)
Peggle to nie jedyna gra, któa zyskuje w połączeniu z dubstepem. Farming Simulator również od razu nabiera kolorów.
Lubicie Prima Aprilis? Ja tak, bo chociaż spodziewam się nawału absurdalnych pomysłów, ze strony różnorakich firm, to niezmiennie zaskakuje mnie kreatywność osób odpowiedzialnych za tzw. "pranki". Poniżej wybór żartów, na które udało mi się dzisiaj natknąć.