Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Cwany ten Singer. Recenzja filmu X-Men: Przeszłość, która nadejdzie
14 nieścisłości fabularnych w filmowej serii X-Men
Prince of Persia jako sandbox?
Niesamowity Spider-Man 2 - recenzja filmu
Niech mistrzem Hiszpanii zostanie Atletico
14 września 2012 roku zapisze się złotymi zgłoskami w pamiętnikach wszystkich fanów uniwersum Half-Life’a. Tego właśnie dnia na świat wypuszczona została modyfikacja Black Mesa, odwzorowująca pamiętny klasyk z 1998 roku na silniku Source. Dla wygłodniałych fanów to smakowity kąsek, choć trochę zaspokajający apetyt w obliczu braku zapowiedzi Half-Life 3. Nie dziwią zatem generalnie pozytywne recenzje. Chcielibyście poznać odpowiedź na pytanie, jak Black Mesa wygląda w oczach człowieka, który do serii Half-Life nie pała właściwie żadnymi uczuciami (poza szacunkiem, o sentymencie nie może być mowy)? Zapraszam do rozwinięcia.
Zanim niemieckie studio Spellbound wzięło się za rzeczy, których nie potrafi robić, a czego owocem była przeciętna Arcania, zasłużyło się wypuszczeniem na świat dwóch udanych produkcji z gatunku gier taktycznych. O ile wydany później Robin Hood: Legenda Sherwood był prostszy i o wiele bardziej tolerancyjny na pomyłki gracza, tak Desperados: Wanted Dead or Alive przenosiło ideę słynnych Commandosów w realia Dzikiego Zachodu. Gra potrafiła stanowić wyzwanie, ba, umie to nawet dzisiaj, choć po tych 11 latach wydaje się prostsza, niż wówczas. Pewnie dlatego, że to ja się zestarzałem.
Pamięć absolutna byłby filmem jakich wiele. Dużo akcji, urodziwe kobiety, efekty, jakaś intryga. Do kin każdego roku wchodzi co najmniej kilka takich produkcji. Dlaczego ta się wyróżnia? Bo jeżeli jest się remakiem dość udanego klasyka sprzed ponad 20 lat, to na taki film patrzy się trochę inaczej. A idąc dalej – jeżeli pamięta się (lub podobnie jak ja przypomniało sobie dzień wcześniej) oryginał, to trudno się podczas seansu zaskoczyć. Wciąż pozostaje jednak zabawa w wyłapywanie różnic, obserwowanie popisów aktorskich i cieszenie oczu widowiskowością. I wszystko gra jak należy, ale niestety tylko do pewnego momentu.