Recenzja: Aliens. Labirynt
Guns, Gore & Cannoli 2 (PS4) - eks-gangster bohaterem wojennym
Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Pillars of Eternity: Ja Już grałem
Kanadyjska myśl techniczna. Recenzja albumu Protest The Hero - Volition
Recenzja: Bloodborne. Pieśń wron. Tom 2
Jak mówi stare Chińskie przysłowie „Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów”. Poetyckość, metaforyczność oraz głębia wyrazu nie zawsze muszą być przedstawiane za pomocą słowa pisanego. Doskonałym tego przykładem jest manga Idący człowiek autorstwa Jirō Taniguchi manga, w której oszczędność tekstu jest jedną z jej największych zalet. Ponadczasowy i ponad epokowy Japoński komiks, który dobitnie pokazuje, że tego rodzaju rozrywka nie zawsze musi oznaczać prostotę.
Uniwersum Metro 2033, którego twórcą jest Dmitry Glukhovsky, to prawdziwy fenomen literatury postapokaliptycznej, który na przestrzeni lat stał się przysłowiową kurą znoszącą złote jajka. Swoich sił w tworzeniu dzieł z tego cyklu, próbowało wielu artystów. Jednym z nich jest Andriej Butorin, który postanowił zaserwować czytelnikowi coś innego niż kolejną powieść, będącą kontynuacją wydarzeń z innych publikacji. Mutant to zupełnie nowe podejście do znanej tematyki i próba pokazania innego obrazu zniszczonego świata.
Okrowie - rasa stworzeń fantasy, obdarzona ponadprzeciętną siłą i niepowstrzymaną chęcią siania zniszczenia. Elfy – piękna, długowieczna, obdarzona przeróżnymi zdolnościami magicznymi rasa, dla której bliskość z naturą jest czymś niezwykle ważnym. To tyle, jeśli chodzi o ogólnie przyjętą wiedzę, jak jednak doskonale wiadomo, w każdej społeczności od czasu do czasu pojawiają się jednostki „mocno odmienne”.
World of Warcraft ma już 25 lat! To niesamowite, jakim fenomenem stała się seria i jak Blizzard umiejętnie przekształcił ją w żyłę złota. Ćwierćwiecze nieustannego czerpania pełnymi garściami z uniwersum ani na moment nie zmniejszyło jego potencjału. Miliony ludzi na całym świecie z portfelami w dłoniach wciąż czeka na kolejne popkulturowe dzieła sygnowane logiem WoW. Nie inaczej jest w naszym kraju, gdzie seria ma całkiem spore grono wiernych fanów.
Mroczny klimat, fascynacja śmiercią i wszystkim tym, co przerażające, wielkie zamiłowanie do wiktoriańskiego stylu oraz duża dawka specyficznego humoru – elementy, które po połączeniu tworzą iście Burtonowską mieszankę wybuchową. Jeżeli jeszcze do tego dodamy kreatywność i talent Mitsukazu Mihary, przed oczami pojawia się nam obraz jednej z najlepszych mangowych czarnych komedii, które kiedykolwiek pojawiły się na rodzimym rynku.
Mrok, niepokój i niczym nieskrępowany sadyzm – trzy elementy, które występują w mandze Czarodziejki.net od samego jej początku. Tom piąty serii podtrzymuje dotychczasowy klimat połączenia horroru i mocnego thrillera psychologicznego, będąc pozycją godną uwagi dla wielu czytelników.
Państwo gdzie każdy nosi maskę, za którą skrywa swoje prawdziwe oblicze, zarówno to fizyczne, jak i duchowe. Ziemie, na których elfy nie są darzone zbyt wielkim szacunkiem i nie mają tutaj nazbyt lekkiego życia. Miejsce, gdzie rozgrywana jest nieustanna gra polityczna, a otrucia i zabójstwa na zlecenie są czymś naturalnym. Tak właśnie wygląda Cesarstwo Orlais, największa i najbardziej wpływowa kraina w całym Thedas.
Wartka akcja, chwila sypialnianej przyjemności i odrobina pysznego jedzonka – trzy elementy, które pojawiają się w niemal każdym tomie Murciélago i są znakiem rozpoznawczym tej serii. Tytuł dobił już do trzynastego (dla niektórych pechowego) tomu, nic nie wskazuje jednak na to, żeby miało go dotknąć jakieś nieszczęście w postaci wyraźnego spadku jakości. Nadal jest mocno, wyraziście i ciekawie.
Mroczne Przeznaczenie to z pozoru kino akcji w sam raz na jesienny wieczór. Jest w nim dużo strzelania w klimacie science fiction, są pościgi, jest nawet trochę krwi i przesłania dla politycznych przeciwników Donalda Trumpa. Problem w tym, że film ten nosi przedrostek “Terminator” i sam lansowany jest na realną kontynuację 2 genialnych odsłon, które zmieniły w swoim czasie kino. Jak w obecnej rzeczywistości odnajduje się obraz w reżyserii Tima Millera?
Gdyby odsunąć od niego na chwilę hasło “Terminator” i nie łączyć go z dylogią Jamesa Camerona (podpisującego się pod Mrocznym Przeznaczeniem jako producent) otrzymujemy typowego akcyjniaka na jeden raz, z podstarzałym ale wciąż jarym Arnoldem i kilkoma dynamicznymi scenami rozwałki. Nic tylko usiąść i oglądać oraz zadawać jak najmniej pytań “czy to ma sens?”.
Każdy kolejny rozdział, każda kolejna strona, każdy kolejny kadr przybliżają nas do końca historii. Czternasty tomik mangi to preludium do wielkiego finału, w którym będą decydować się losy nie tylko samego Imperium, ale całego świata. Ocaleli członkowie Night Raid, będą zmuszeni do ostatniego ogromnego wysiłku, który może przynieść im zarówno chwałę, jak i śmierć.