Wprawdzie obiecywałem Wam kolejne części materiału z „Alone in the Dark”, jednak mroczne macki Cthulhu czynią wszelkie możliwe zło, by nagranie mojego szczęśliwego opuszczenia nawiedzonej rezydencji nie znalazło się w necie. Najpierw były problemy z dźwiękiem, a teraz okazało się, że wideo jest uszkodzone i żaden edytor nie chce go przyjąć. Będę zatem musiał nagrać wszystko jeszcze raz, a w międzyczasie proponuję zapoznanie się z kolejnym kultowym klasykiem, ponownie od niezastąpionej ekipy z Id Software. Przed Wami „Doom 2”, czyli pierwszoosobowa strzelanina z piekła rodem; prawdziwy kamień milowy gatunku.
Po nieco dłuższej przerwie pragnę zaprezentować Wam kontynuację jednej z moich ulubionych gier, czyli „Wolfensteina 3D”. Legendarna Włócznia Przeznaczenia, czyli broń, którą rzymski legionista Kasjusz (po przyjęciu chrztu przemianowany na Longinusa) zadał ostateczny śmiertelny cios Jezusowi Chrystusowi, znajduje się w posiadaniu niemieckich nazistów. Legenda głosi, że pozwala ona na wyleczenie wszelkich ran, dlatego należy odbić ją z rąk hitlerowców. Może to oczywiście zrobić tylko jeden człowiek, nikt inny niż słynny B.J. Blazkowicz. W materiale pokazałem również dwa poziomy z pewnych tytułów związanych z marką „Wolfenstein”, o których wielu graczy nie wie, bądź nie pamięta. Zapraszam serdecznie do oglądania!
W czerwcu 1996 roku miałem szesnaście lat na karku, na koncie prawdopodobnie wszystkie ówczesne pierwszoosobowe strzelaniny (nazywane wtedy w Polsce grami "doomopodobnymi"), a w sercu uwielbienie dla dokonań firmy id Software. Fenomenalny Doom był moją ulubioną grą z tamtego okresu i to on zdecydował o mojej wielkiej miłości do shooterów – choć równie często sięgałem po inne, bardziej rozbudowane produkcje, to właśnie efpeesy stały się dla mnie esencją rozrywki na komputerze. I tak jest również dziś.
Na Quake’a czekałem tak samo jak wszyscy – prawdę mówiąc nie znałem wówczas nikogo, kto nie byłby nim w jakimś stopniu zainteresowany. Nowe dzieło cudownych dzieci z Teksasu zostało stworzone by zmiażdżyć coraz śmielej poczynającą sobie konkurencję (z lubianą grą Duke Nukem 3D na czele), w polskiej prasie wręcz kipiało od entuzjastycznych zapowiedzi. To miał być prawdziwy wstrząs – nie tylko z nazwy. Nadciągająca wielkimi krokami strzelanina jeszcze przed premierą przymierzana była do tytułu gry roku - wydawało się, że ma go wręcz w kieszeni. Balon oczekiwań został nadmuchany do niebotycznych rozmiarów, a kiedy wreszcie pękł...
Wczoraj minęła dwudziesta rocznica narodzin studia id Software, jednej z najbardziej uznanych firm zajmujących się tworzeniem oprogramowania rozrywkowego. To właśnie temu amerykańskiemu producentowi zawdzięczamy powstanie najpopularniejszego dziś gatunku gier komputerowych, czyli pierwszoosobowych strzelanin, a także takich hitów jak Wolfenstein 3D, Doom czy Quake.
Wydany w grudniu 1994 roku Heretic był drugim (po nowatorskiej grze CyClones) pełnoprawnym FPS-em, który został zaprojektowany przez amerykańskie studio Raven Software. O ile we wcześniejszym Shadowcasterze deweloperzy spod znaku kruka trzymali się jeszcze erpegowej konwencji, tak w swoim kolejnym dziele zrezygnowali z charakterystycznych dla tego gatunku elementów i skupili się na czystej jatce. W efekcie tych starań zrodził się typowy klon Dooma, który jednak w odróżnieniu od swojego legendarnego kuzyna, został osadzony w realiach fantasy.
O legendarnej grze firmy id Software trudno pisać dziś inaczej niż z pozycji kolan, ale chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że w pełni na to zasługuje. Opowieść o walce samotnego żołnierza z demonami okupującymi marsjańską bazę złotymi zgłoskami zapisała się w historii elektronicznej rozrywki, walnie przyczyniając się do popularyzacji jednego z najważniejszych jej gatunków – pierwszoosobowych strzelanin. Choć Doom nie był tak naprawdę pierwszym produktem tego typu, to właśnie on zebrał największe laury spośród wydanych na początku lat dziewięćdziesiątych shooterów, stając się najjaśniejszą gwiazdą pierwszej fali FPS-ów.
Po długim, bo kilkuletnim okresie przerwy, postanowiłem przypomnieć sobie trzeciego Dooma – głośną strzelaninę firmy id Software z 2004 roku, która swego czasu zebrała niezasłużone (moim zdaniem) cięgi. Można pokusić się o stwierdzenie, że produkt firmy id Software spotkał niegdyś ten sam los, co ostatnio Mafię II. Balon wygórowanych oczekiwań został nadmuchany do tego stopnia, że gdy wreszcie pękł, gra nie zdołała zaspokoić wygłodzonych fanów. Doom 3 nie był w żadnej mierze tytułem rewolucyjnym, a takim go wszyscy przed premierą postrzegali, ale rewelacyjnym jak najbardziej. Mogłem się o tym przekonać zresztą ponownie przed kilkunastoma dniami.
Ręka w górę kto nie może doczekać się Rage. No właśnie, czyżby większość z Was pomyślała teraz, że id Software właśnie przebiera nogami, żeby podzielić się z nami wiadomością o rychłej premierze gry? A figę. John Carmack oznajmił na łamach OPM (Official PlayStation Magazine), że wcześniej doczekamy się nowego Dooma, nad którym prace idą w tej chwili pełną parą.
W maju dowiedzieliśmy się, że premiera Rage nastąpi dopiero w przyszłym roku. Gra do tej pory nie weszła jeszcze w fazę alfa. Mogę więc pobawić się we wróżkę i przepowiedzieć, że debiut nastąpi raczej później niż wcześniej, a więc pewnie w okolicach przyszłorocznych świąt.
W miniony weekend postanowiłem przypomnieć sobie grę Quake II, najbardziej udaną odsłonę legendarnego cyklu, która oferuje znakomity tryb multiplayer i świetnie zrealizowaną kampanię dla wielbicieli samotnej rozgrywki. Na potyczki w sieci ochotę miałem co prawda marną, ale perspektywa unicestwienia armii Stroggów była kusząca jak diabli – czym prędzej zabrałem się więc do poszukiwania pudełka z grą.