Doom czyli gra legenda - UV - 27 grudnia 2010

Doom, czyli gra legenda

UV ocenia: Doom (1993)
95

O legendarnej grze firmy id Software trudno pisać dziś inaczej niż z pozycji kolan, ale chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że w pełni na to zasługuje. Opowieść o walce samotnego żołnierza z demonami okupującymi marsjańską bazę złotymi zgłoskami zapisała się w historii elektronicznej rozrywki, walnie przyczyniając się do popularyzacji jednego z najważniejszych jej gatunków – pierwszoosobowych strzelanin. Choć Doom nie był tak naprawdę pierwszym produktem tego typu, to właśnie on zebrał największe laury spośród wydanych na początku lat dziewięćdziesiątych  shooterów, stając się najjaśniejszą gwiazdą pierwszej fali FPS-ów.

Doom był kolejną po grach z serii Catacomb i Wolfensteinie 3D produkcją firmy id Software, której silnik zaprojektował utalentowany programista – John Carmack . Pod względem technologicznym nowy napęd rozkładał na łopatki konkurencję, choć nadal nie oferował pełnego trójwymiaru. Ograniczenie to nie miało jednak wówczas większego wpływu na odbiór tytułu – postęp był tak duży, że mówiło się o zupełnie nowej jakości. Mapy nie były już budowane z klocków w kształcie sześcianu, a przylegające ściany nie mogły być zwrócone do siebie jedynie pod kątem prostym. Gra pozwalała konstruować pomieszczenia o różnej wysokości, pokrywać teksturą (nawet animowaną) dowolną powierzchnię, programować zdarzenia w zależności od poczynań użytkownika (proste skrypty), a także poruszać się bohaterowi w pionie za pośrednictwem schodów i wind. W porównaniu  z płaskim jak stół Wolfensteinem 3D był to skok w inny wymiar.

Produkt firmy id Software wybijał się ponad przeciętność nie tylko solidnym fundamentem, czyli technologią, ale również czynnikiem z punktu widzenia użytkownika najważniejszym – grywalnością. Doom oferował znakomitą zabawę, bo był po prostu piekielnie dynamiczną  strzelaniną. Graczom oddał do dyspozycji bogaty i różnorodny arsenał środków zagłady (począwszy od piły łańcuchowej, poprzez różne bronie palne i wyrzutnię rakiet, na futurystycznych pukawkach z kultowym BFG 9000 kończąc), które służyły do eksterminowania znakomicie prezentujących się i zapadających w pamięć monstrach. Zachwyt budził też projekt lokacji, które zwiedzaliśmy w trakcie kampanii. Na początku wędrówki walka toczyła się wewnątrz marsjańskiego kompleksu, by w kolejnych epizodach przesuwać się coraz niżej w kierunku piekła. Ostatnie mapki kipiały od wzbudzającej kontrowersje symboliki – na ścianach pojawiały się wizerunki demonów i pentagramy, a wśród elementów wyposażenia wnętrz coraz częściej widzieliśmy pozbawione członków ciała nieszczęśników, cierpiących niewyobrażalne katusze. Ogromny ładunek brutalności i rzadko prezentowane w konkurencyjnych produkcjach sceny nie przysporzyły grze fanów wśród obrońców moralności, ale miłośnicy bezpardonowej jatki byli wprost zachwyceni. Doom był symulatorem mordu, jakiego ówczesny świat elektronicznej rozrywki nie widział.

Od%20strony%20graficznej%20Doom%20prezentowa%u0142%20si%u0119%20w%201993%20roku%20znakomicie.
Od strony graficznej Doom prezentował się w 1993 roku znakomicie.

Doom nie odniósłby pewnie tak wielkiego sukcesu, gdyby nie inne, nie mniej ważne czynniki. Jednym z nich był sposób dystrybucji, który w łatwy sposób pomógł grze trafić niemal do każdego zakątka świata. Produkt firmy id Software, podobnie zresztą jak Wolfenstein 3D, był rozprowadzany w systemie shareware – rozpoczynający zmagania epizod kopiowało się z przyzwoleniem twórców za darmo, a jeśli przypadł nam on do gustu, pozostałe dwa zestawy misji można było dokupić. Dzięki takiemu rozwiązaniu każdy mógł sprawdzić, czy Doom mu odpowiada bez wydawania jakichkolwiek pieniędzy.

Swoje dołożył tez tryb multiplayer. Doom był pierwszym reprezentantem raczkującego wówczas gatunku, który pozwalał strzelać nie tylko do tępych stworów, ale także do innych graczy. Rywalizacja w sieciach lokalnych (o Internecie nikt nie marzył) cieszyła się dużą popularnością i trudno się temu dziwić – możliwość starcia nawet czterech użytkowników jednocześnie przyciągała jak magnes, zwłaszcza że moduł wieloosobowy był równie emocjonujący, co tradycyjna kampania.

Jednym%20z%20mocniejszych%20punkt%F3w%20Dooma%20jest%20bestiariusz.
Jednym z mocniejszych punktów Dooma jest bestiariusz.

Ostatnim czynnikiem, który zadecydował o ogromnym sukcesie tej strzelaniny była otwarta struktura, dająca zielone światło dla amatorskich modyfikacji. Niedługo po premierze gry pojawiły się pierwsze edytory, pozwalające zmienić dosłownie wszystko, od mapek po projekty broni. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bardziej ambitni użytkownicy produkowali nowe poziomy, a niektórzy pokusili się nawet o ogromne konwersje, zamieniające klasycznego Dooma w coś zupełnie innego.

Doom jest produktem wybitnym. Choć nie stworzył szalenie popularnego dziś gatunku, to właśnie on dołożył jedną z największych cegieł w jego rozwoju. Nie tylko zapoczątkował jedną z najbardziej znanych serii w historii. Udowodnił również, że znakomitym pomysłem na rozrywkę może być sieciowa rywalizacja, pokazał potencjał tkwiący w użytkownikach, gotowych modyfikować produkt za pomocą własnoręcznie skonstruowanych narzędzi. Ścisła czołówka mojego prywatnego rankingu jednych z najlepszych gier w dziejach świata, stąd taka, a nie inna ocena. Szczerze polecam, nie znać tego shootera to grzech.

UV
27 grudnia 2010 - 20:27