No... trochę mnie na gameplayu nie było, ale jak się okazało nic nie jest w stanie zatrzymać na dobre moich grafomańskich zapędów i wróciłem! Dziś mam dla was kolejną, trzecią już, relację z Pyrkonu. Tym razem imprezie towarzyszyło zawodzenie wojujących feministek straszących bojkotem festiwalu i marudzenie domorosłych artystów, którzy już przed festiwalem wiedzieli, że wszystko okaże się totalną klapą, organizatorzy Pyrkonu się sprzedali, a tłumy niewyżytych nerdów będą się zasadzać na honor cnotliwych cosplayerek, których swoją drogą było jeszcze więcej niż ostatnio. Wszystko przez wypełniony pornografią i odwołujący się do najniższych instynktów drzemiących w mężczyźnie spot reklamowy, który możecie obejrzeć tutaj. Straszny, prawda? Najlepsza reklama na świecie to może nie jest, ale mogło być gorzej...
Na szczęście apokaliptyczne wizje ludzi używających zwrotów pokroju „męska końcówka” się nie sprawdziły i na tegoroczny Pyrkon przybyły prawdziwe tłumy (grubo ponad 20 tysięcy!) głodnych wrażeń ludzi, którzy najwyraźniej nie przestraszyli się obscenicznych reklam. Jeśli na kimś liczba ta nie robi wrażenia to wypadałoby mu uprzytomnić, że to dwa razy więcej ludzi niż w zeszłym roku i nawet pięciokrotnie więcej niż na innych tego typu imprezach w naszym kraju.
Trzynasty Pyrkon z rzędu od 2000 roku. Mamy 2014, a to jest mój pierwszy konwent. Dziewiczy. O samej imprezie słyszałem już dawno, ale dopiero teraz trafiła mi się okazja, żeby wyruszyć do Poznania i zasmakować tego fantastycznego klimatu. Poprzednia edycja osiągnęła – sądząc po opinii znajomych oraz udostępnionych na stronie danych – niezwykły sukces. Przerodziła się z zamkniętego miejsca spotkań kilkudziesięciu geeków w ogromne targi dla całych rodzin, a przede wszystkim osób chociaż lekko interesujących się fantastyką.
Do teraz nie mogę pukładać sobie w głowie tego wszystkiego, co zobaczyliśmy na pierwszym w sezonie 2014 wyścigu na torze Albert Park w Melbourne. Ricciardo i Magnussen na podium, Vettela problemy z bolidem, McLareny w formie, zagubiony Raikkonen, dyskwalifikacja drugiego zawodnika Red Bulla, piski opon są głośniejsze od ryku silników... Czy to na pewno Formuła 1?
W naszym kraju często śmiejemy się z polskiej rzeczywistości w jakiej przyszło nam żyć. Czasami mam wrażenie, że żarty te są niesprawiedliwe bądź grubo przesadzone, lecz po zobaczeniu, jak w Polsce(a przynajmniej w Krakowie) obchodzone jest prawdziwe święto fanów muzyki i nośnika winylowego – Record Store Day – muszę stwierdzić jasno – żarty nie kłamią; żyjemy w dziurze i grajdole. Zapraszam na opis tego niezwykłego przedsięwzięcia, jakim jest RSD oraz krótką relację prosto z Krakowa!
Za nami wyścig na magicznym torze Yas Marina w Abu Dhabi. Grand Prix przebiegło bardzo spokojnie: duet Sebastian Vettel - Red Bull znów zabłysnął, sytuacja w niektórych teamach robi się coraz gorętsza, kilku zawodników wciąż z niepewnością spogląda w przyszłość, a forma starych wyjadaczy jakby słabła. Powoli zbliża się czas podsumowań.
Wakacyjna przerwa nie uśpiła ambicji kierowców i na torze w belgijskim Spa byliśmy świadkami wielu emocjonujących manewrów (za które, w kilku sytuacjach, kierowcy zostali ukarani przez sędziów). Wyścig minął zaskakująco szybko, ale działo się naprawdę sporo...
Moja relacja, o ile w ogóle taki wpis można tak nazwać, była dość biedna i zdecydowanie przepełniona krytyką samych targów. Pora na spokojnie wytłumaczyć parę kwestii, które posłużą jako uzupełnienie tego poprzedniego wpisu.
Pamiętacie moją galerię Booth Babes z tegorocznego Tokyo Game Show? Teraz przyszedł czas na faktyczną relację z tej imprezy growej, która była zresztą pierwszymi targami, na których dane było mi się znaleźć. Sprawozdanie postanowiłem podzielić na trzy części, z których pierwsza, którą właśnie czytacie, skupiać będzie się na wrażeniach z dwóch tytułów na konsole stacjonarne, w które przyszło mi zagrać.
Pierwszy dzień, wyłącznie dla mediów i biznesu, już za nami. Mi minął zdecydowanie bardzo szybko. Ludzi nie było dużo, ale na dzień następny organizatorzy spodziewają się 30 tys. W momencie, gdy piszę te słowa, rozpoczyna się już drugi dzień targowy, a zarazem pierwszy dla ludzi z zewnątrz. Od 9:00 mogą zobaczyć to, co my widzieliśmy w piątek.
W ostatnim czasie postanowiłem sprawdzić swoje umiejętności StarCraftowskie na turnieju ProCpu Cup, w którym do wygrania była klawiatura Marauder. Zapisałem się do zawodów trzy dni wcześniej, żeby zając sobie jedno, z 64 miejsc.