PGA 2012 na spokojnie czyli o biednej relacji i paru błędach. - Qualltin - 8 listopada 2012

PGA 2012 na spokojnie, czyli o biednej relacji i paru błędach.

Motywujący obraz na początek.

Moja relacja, o ile w ogóle taki wpis można tak nazwać, była dość biedna i zdecydowanie przepełniona krytyką samych targów. Pora na spokojnie wytłumaczyć parę kwestii, które posłużą jako uzupełnienie tego poprzedniego wpisu.

Zacznijmy od tego, że zrelacjonowałem piątkowy dzień targów, czyli dzień zamknięty, na który wejść mogli tylko akredytowani i osoby posiadające wejściówki VIPowskie. Na sobotniej i niedzielnej wystawie być już nie mogłem, czego bardzo żałuję, bo nastawiłem się bardzo pozytywnie na odbywający się równocześnie z PGA Zjazd Twórców Gier, który mógłby być nader ciekawy, szczególnie w zestawieniu z merytoryczną biedotą, jaką w piątek miałem okazję zastać. Co jednak było takiego, że zmyłem głowę całym targom?

Po pierwsze, zdecydowanie nastawiłem się na zły tor idąc na Poznań Game Arena. Mając w głowie wizję Gamescom czy E3, postawiłem chyba poprzeczkę zbyt wysoko i nie spojrzałem na realia. Targi te są jedynymi tak naprawdę w Polsce o takiej renomie, a zasłużyły sobie zdecydowanie poprzednimi edycjami, które były bardzo udane. Po trzyletniej przerwie wrócono do nich, a ja wymagałem chyba zdecydowanie zbyt wiele. Prawdą jest, że nie można było mówić o zaskoczeniu czy uczuciu „pełności” samych targów, bo nawet sala, w której wszystko się odbywało, była na tyle mała, że jej obejście z uwzględnieniem przyjrzenia się każdemu ze stoisk zajmowało ledwie 10 – 20 minut chodzenia. Słyszałem też różne rozmowy, w których z niedowierzaniem ludzie wypytywali kompetentne osoby o lokalizacje pozostałych stoisk. Można sobie wyobrazić jakie było ich zdziwienie, gdy mówiono im, że to co widzą to wszystko, co przygotowano. Zdecydowanie zabrakło przedstawicieli największych z firm, takich jak Electronic Arts, Ubisoft, a przecież mają one swoje przedstawicielstwa w naszym kraju i bez problemu mogłyby przedstawić choćby filmy zapowiadające nowe tytuły. Do tego dorzucić parę stacji z grami, gdzie można by zagrać w ostatnio wypuszczone produkcje i wiara byłaby zadowolona. Ja też byłbym zadowolony, bo to byłoby to, na co liczyłem pierwotnie. Z premier praktycznie nie pamiętam nic. Wiem, że była Forza Horizon, Farming Simulator 2013, że można było zagrać w Dishonored , FIFĘ 13, parę innych gier i to tyle. Mogę sobie tylko wyobrażać jaki ścisk był w dni otwarte, gdy ogrom ludzi rzucił się do małej, bądź co bądź, liczby stanowisk.

Targi takie to dobra okazja do tego, aby poznać paru ciekawych ludzi i tak naprawdę PGA uznaję w gruncie rzeczy za meeting poznawczy, gdyż wyszedłem stamtąd z większą ilością kontaktów aniżeli na teren targów wchodziłem. Żałuję złego przygotowania z mojej strony. Nie miałem aparatu, chociaż to wynika po prostu z jego braku, co wykreśliło automatycznie fotorelację, a pewnie byłoby parę miejsc i sytuacji, które można by przedstawić. A jeśli nie, to zawsze są hostessy, którym zapewne ciężko pracowało się będąc obleganym przez wzrok rzeszy mężczyzn pragnących nacieszyć nie tylko oko gracza, ale także oko faceta.

Jestem pewien, że organizatorzy ostatecznie zadowoleni są z przebiegu targów. Ich zadowolenie może znacząco wpłynąć na następną edycję. Być może tym razem wynajmą większą halę i zapełnią ją co do metra kwadratowego miejsca, goszcząc przy tym zarówno największe studia i firmy jak i najnowsze i jeszcze nie będące w sprzedaży tytuły, których posmakowanie na miejscu będzie istną wisienką na torcie PGA w roku 2013. Lokalizacja Poznańskich Targów jest świetna, bo to ledwie parędziesiąt metrów od dworca PKP. Sam teren jest też ogromny, co daje nieograniczone możliwości, które przy dobrej zasobności portfela ogranizacyjnego mogą stworzyć coś niesamowitego.

Ja natomiast wiem już jak się przygotować na następną imprezę takiego typu, a pierwszą z czynności będzie uzbieranie na aparat, który poradzi sobie z robieniem zdjęć w większości warunków, m.in. przy słabym oświetleniu. Zastanawiacie się po co taki wpis? Chciałem uściślić mój stosunek do targów i wrażenia z nich, gdyż o pewnych sprawach mogłem zdać sobie sprawę dopiero po dłuższej przerwie. Poznań Game Arena to z pewnością event, który zasługuje na kolejną szansę, a zapewne wiele krytyk trafić mogło do osób odpowiedzialnych za organizacyjne aspekty, co może zmusić ich do wyciągnięcia wniosków tak samo, jak wyciągnąłem je ja po swoich popełnionych błędach przygotowawczych. Pamiętajcie, że piszę przez pryzmat moich osobistych doświadczeń w tej materii oraz sugeruję się tylko tym, co miałem okazję osobiście zobaczyć w dniu zamkniętym. Jeśli byliście i macie odmienne zdanie, byłoby fajnie, gdybyście napisali je w komentarzach. To z pewnością powiększy stan wiedzy zainteresowanych osób. Trzymajcie się!

Ps. Tak, tak. To jest takie moje pośrednie przyznanie się także do błędu. ;-)

Qualltin
8 listopada 2012 - 16:31