#Pyrkon2014 czyli pseudorelacja z pierwszego dnia Festiwalu Fantastyki w Poznaniu - Rasgul - 22 marca 2014

#Pyrkon2014, czyli pseudorelacja z pierwszego dnia Festiwalu Fantastyki w Poznaniu

Trzynasty Pyrkon z rzędu od 2000 roku. Mamy 2014, a to jest mój pierwszy konwent. Dziewiczy. O samej imprezie słyszałem już dawno, ale dopiero teraz trafiła mi się okazja, żeby wyruszyć do Poznania i zasmakować tego fantastycznego klimatu. Poprzednia edycja osiągnęła – sądząc po opinii znajomych oraz udostępnionych na stronie danych – niezwykły sukces. Przerodziła się z zamkniętego miejsca spotkań kilkudziesięciu geeków w ogromne targi dla całych rodzin, a przede wszystkim osób chociaż lekko interesujących się fantastyką.

Solid Snake, noobek Rasgul i... Nazgul :)

Edycja 2014 Pyrkonu kontynuuje te osiągnięcie. W zasadzie jest takim idealnym przykładem schematu Cliffiego B.: „Bigger, better, more badass”. Organizatorzy oddali w rączki uczestników kilka naprawdę ogromnych hal, które były zapchane różnorakim kontentem. Niezależnie czy jesteś LARPowcem, czytasz książki, grasz w gry, albo oglądasz anime, na Pyrkonie znajdziesz coś dla siebie oraz swoich znajomych. Ja sam bardzo jaram się tą tematyką i moc atrakcji spowodowała mętlik w mojej głowie. Nie wiedziałem gdzie iść, bo na raz działo się tyle różnych ciekawych rzeczy.

Na podstawie wielkości eventu łatwo stwierdzić, że wreszcie Polacy otworzyli się na fantastykę. Ludzi od godzin otwarcia już w piątek było mnóstwo, ale kolejek przy wejściu nie uświadczyłem. Kasacja biletów przebiegała sprawnie, a w obsłudze zastałem bardzo przyjemnych i wesoło nastawionych do życia ludzi. Przy zapłaceniu za 3 dni pobytu (koszt 50zł), otrzymałem torbę, w której znajdowały się: identyfikator, smycz, kostka, darmowy kod do gry od Artifex Mundi (oddam klucz w ostatnim tekście :D), kupon rabatowy na bodajże zakup książek oraz dwa wielkie informatory. Oczarowany zawartością paczki, wyszedłem na zewnątrz, by doznać kolejnego szoku. Targi Poznańskie są naprawdę wielkie, robią wrażenie, a teren oddany na sam konwent powala. Prawdopodobnie gdyby nie informator to zgubiłbym się już przy drzwiach wejściowych.

Targowisko było naprawdę oblegane

Krótko po odnalezieniu się na mapie, niezwłocznie ruszyliśmy do pawilonu oznaczonego numerkiem 7 oraz 8, gdzie znajdowały się największe atrakcje. Jest to swojego rodzaju serce Pyrkonu. To tutaj znajdują się sale konferencyjne, blog gier elektronicznych, miejsca do zakupu lub pogrania w karcianki/RPGi/planszówki, a także scena główna. Przez cały piątkowy pobyt nie upuszczałem tego miejsca. Miało swój urok i było po brzegi wypchane różnymi osobistościami, a przede wszystkim bandą różnorakich cosplayerów. Niektórzy z nich nie robili żadnego wrażenia. Założyli na siebie kilka szmat, perukę i imitowali swoją ulubioną postać. Jednak byli oni przyćmiewani przez profesjonalistów. Ludzi, którzy spędzili nad swoimi kostiumami miesiące, by dopieścić każdy wizualny cal. A było na co patrzeć, mówię Wam! Pawilon roił się od jednostek specjalnych, postaci z anime, czempionów z League of Legends czy różnych innych gier wideo, Stormtrooperów, a nawet wyznawców Chaosu z Warhammera. A to dopiero wierzchołek góry lodowej!

Piątek miał być dniem, pochłoniętym przez różne prelekcje. Plany poszły swoją drogą, a praktyka swoją. Udało mi się dostać na jedną, traktującą o podstawach gamedevu, a także odpowiadającą na sporo ważnych pytań w tym zakresie. Jako, że po części planuję w przyszłości tworzyć gry wideo, to uznałem ten panel za niezwykle ciekawy. Był bardzo dobrze poprowadzony, po prostu wyszedłem z niego nasycony informacjami. Resztę czasu spędziłem na łażeniu pomiędzy Blogiem Gier Elektronicznych, a Targowiskiem. Podziwiałem głównie wystawy oraz stoiska różnych wydawców. Napiłem się Nuca-Coli, popatrzyłem na zmagania ludzi w turniejach, strzelałem sobie fotki z różnymi postaciami, a od czasu do czasu usiadłem ze znajomymi, by pograć w proste gierki karciane czy planszowe. #Piąteczek poświęciłem głównie relaksowi i pomimo bolących stóp, faktycznie czuję się wypoczęty. Konwent rozwija skrzydła dopiero w sobotę, więc pierwszy dzień należy traktować jako ciszę przed burzą.

Stormtrooperzy - must have każdego festiwalu fantasy

Ogólnie z planowanych atrakcji widziałem niewiele, ale cały czas czuję się pełny wrażeń. Nie mogłem po prostu napatrzeć się na skalę tego przedsięwzięcia. Dookoła mnie działo się tyle rzeczy, że ciężko było za nimi wszystkimi nadążyć. Czułem się bardzo dziko, ale z następnym dniem powinienem się już oswoić. Jednakże już teraz mogę powiedzieć, że jeżeli lekko liznęliście fantastykę i przypadła Wam do gustu, to musicie żałować, iż nie możecie się znaleźć na Pyrkonie. Warto tu wpaść, nieważne z kim, po prostu warto! Moje wrażenia z soboty na pewno będą rozleglejsze, so stay tuned! Rasgul pozdrawia z Poznania! Cheers!


Zachęcam do odwiedzania mojego fanpage na facebooku oraz ćwierkacza. Znajdziecie tam sporo różnych przemyśleń, głupot i dowiecie się co słychać u Rasgula. Pozdrawiam!

Rasgul
22 marca 2014 - 01:21