Pierwszy dzień, wyłącznie dla mediów i biznesu, już za nami. Mi minął zdecydowanie bardzo szybko. Ludzi nie było dużo, ale na dzień następny organizatorzy spodziewają się 30 tys. W momencie, gdy piszę te słowa, rozpoczyna się już drugi dzień targowy, a zarazem pierwszy dla ludzi z zewnątrz. Od 9:00 mogą zobaczyć to, co my widzieliśmy w piątek.
Bardzo dużo osób marzyło wręcz o byciu na tej edycji PGA. Organizatorzy zbudowali niezły hype, który nakręcił sprzedaż biletów i nastawił akredytowanych na ogrom doznań i premier. Niestety, to jednak tylko hype, bez większego pokrycia. Ciężko o rodzimym przedsięwzięciu pisać negatywnie, ale z pewnością nie można przedstawiać wszystkiego w superlatywach, bo się po prostu nie da.
Teren Poznańskich Targów jest ogromny, więc jak stwierdził RockAlone2K, z którym miałem okazję chwilę porozmawiać, miejsca bylo tyle, że i Gamescom by się tutaj świetnie sprawdził. Ostatecznie jednak każdy był przekonany, że miejsca było w brud, ale zapełnienia go stoiskami już zabrakło. Na przestrzeni ogromnych połaci teneru można było odwiedzić w gruncie rzeczy tylko 2 pomieszczenia, choć słowo "hangary" pasowałoby bardziej, gdzie w jednym zorganizwano salę ze scneą główną, a w drugiej stoiska wystawców. Można było spacerować między tymi dwoma miejscami, jednak cały czas towarzyszyło mi wrażenie, że to nie może być wszystko, że czymś powinni jeszcze nas zaskoczyć. Niestety nie. Tak, jak mogłoby się błędnie wydawać na samym początku, że VIPy i dziennikarze dostaną pokaz czegoś ekskluzywnego i w większej ilości, tak dostarczono nam strasznie okrojoną wersję.
Zaczęło się od sceny głównej, na której parę słów powiedział przedstawiciel Targów, a następnie miejsce na scenie mieli zająć analitycy rynku ze swoimi wnioskami nt. polskiego rynku gier. Projektor odmówił jednak posłuszeństwa i z czasem ludzie zaczęli po prostu wychodzić. Ja po prawie 15 minutach też opuściłęm salę. Nie zazdrościłem dwóm panom, którzy mieli mówić o polskich graczach, a w zamian dostali rolę "zapchajdziury" scenowej, a każdy dobrze wie, że ciężko utrzymać taką widownię na miejscach gdy dzieje się coś złego ze sprzętem. Trzeba było więc udać się do sali wystawowej, jednak i tam nie wszystko jeszcze działało. Ciężko było na czymś zawiesić na dłużej oko. Wprawdzie spędziłem tam czas do samego końca dnia wystawowego, jednak wszystko to zawdzięczać mogę głównie nowo poznanym ludziom, z którymi miło można było spędzić czas, który pierowotnie miał być przeznaczony na korzystanie z wystaw.
O stoiskach nie będę pisał, bo wszystko można wyczytać na stronie głównej targów, wspomnę tylko o świetnym zorganizowaniu wystawy Framing Simulator 2013, któremu towarzyszył pomarańczowy ciągnik, oczywiście "nówka sztuka", oraz ogromna ilość jabłek. Dwie miłe panie okrążały halę rozdając jabłka, które, a tutaj mam potwierdzone informacje, smakują wręcz wyśmienicie. Dla głodnego każda rzecz może smakować idealnie, szczególnie gdy rzuca się w pogoń za paniami a jego głównym celem nie są one, a jabłka, które noszą w koszykach. Można było rozsiąść się wygodnie na przygotowanej kanapie i wcielić się w rolę idącego z postępem technologicznym rolnika.
Reasumując: nie zobaczyłem żadnej premiery, a przynajmniej nie takiej, która mogłaby cokolwiek dla mnie znaczyć, nie pograłem też w nic specjalnego. Wszyscy wczoraj wyraziliśmy nadzieję, że sobotni dzień uratować może Zjazd Twórców Gier, którego plan przedstawia się imponująco w porównaniu do dnia piątkowego na PGA. Jeśli jeszcze nie byliście tam, a macie zamiar iść, zdecydowanie posmakujcie ZTG. Ja sam nie wiem, czy na sobotę uda mi się dostać. Zakładam, że będzie ogrom ludzi, a co gorsza, wielu spodziewa się, że PGA zamieni się w meeting ze znanymi youtuberami, a jest ich paru, bo pierwsze tego symptomy można było widzieć już w piątek. Nie zazdroszczę panom tego, co ich czeka, jeśli naprawdę na tle całego dnia dotrze tam 30 tys. ludzi. :-)