Age of Empires 2 - DżejGame #1
Starship Troopers: Terran Command - Urban Onslaught
Honey, I Joined a Cult
Starship Troopers: Terran Command
W co gracie w weekend? #358: Gears 5, Halo TMCC, Tales of Vesperia, Perfect Dark Zero, Steins;Gate LBP, Frostpunk, Umineko, Ni no Kuni i FFXIII
Krótka piłka - They Are Billions na PS4
Nic nie jest w stanie zabić zombie. Z jakiegoś dziwnego powodu moda na te potworki nie przemija i co jakiś czas na rynku pojawiają się kolejne produkcje o żywych trupach. To jest jakaś dyskryminacja względem mumii i innych potworów, które nie miały okazji zabłysnąć w gierkach. W każdym razie teraz na konsolach ląduje They Are Billions. Czy ta produkcja zaoferuje nam jakieś nowe podejście do zgniłych stworków napędzanych mózgami?
Często dostaję mail z wiadomością o jakiejś grze, o której nigdy wcześniej nie słyszałem. Czytam dany materiał prasowy i wyobrażam sobie jak dana gra będzie wyglądać po tym jak opisali ja spece od PR. Potem szukam w internecie jakiegoś materiału wideo przedstawiającego gameplay danego tytułu. Często jestem zawiedziony tym co widzę bo w głowie wyobrażałem siebie coś pasującego bardziej pod mój gust. Czasami jednak trafia się perełka, która jest dokładnie tym czego bym chciał. Ciekawe do której grupy należy Lornsword Winter Chronicle?
Wieki temu zagrywałem się w The Settlers i The Settlers 2. Niemieckie strategie skupiające się na budowaniu i produkcji zamiast na walce jak Dune 2 czy Warcraft. Wolniejsze tempo rozgrywki nie przeszkadzało w czerpaniu frajdy z serii gier o pociesznych ludkach osadzających się w nowym świecie. Kolejne odsłony cyklu jakoś mnie nie porwały i prawie zapomniałem o tych gierkach. Teraz miałem okazję zagrać w Townsmen - A Kingdom Rebuilt i na moment powróciły wspomnienia z minionych lat. Jednak czy to dobrze?
Świat gierek ciągle zatacza kręgi. Prawie 10 lat temu zagrałem na Wii w całkiem przyjemną, prostą grę strategiczną. Teraz ten sam tytuł powraca na kolejna konsolę Nintendo. Tylko czy Swords & Soldiers na Nintendo Switch jest coś warte?
Pewne gry kojarzą się z konsolami a inne z pecetami. Przynajmniej tak jest w moim przypadku i jak myślę o JRPG automatycznym skojarzeniem jest konsola podczas gdy RTS pasuje mi tylko do PC. Oczywiście to pozostałość dawnej epoki, gdy oba rynki gier były oddzielone jakimś polem minowym i samo przedarcie się z jednej strony na drugą było zbrodnią. Teraz jest na szczęście inaczej i każdy może się we wszystko zagrywać. Dlatego też postanowiłem sprawdzić jak pecetowa produkcja typu sim wypada na konsolce Sony. Czy Project Highrise: Architect’s Edition buduje czy też rujnuje wrażenie, że można teraz na wszystkim grac we wszystko?
Druga Wojna Światowa i okultyzm idą całkiem w parze. W literaturze, filmie a nawet grach stosunkowo często pojawia się wątek nazistów opanowanych żądzą wykorzystania sił nadnaturalnych. Wszystko to ma podstawę w udokumentowanych wydarzeniach dziejących się przed i w trakcie najokropniejszego konfliktu w dziejach naszej planety. Dlatego możemy założyć, ze gdyby Cthulhu był prawdziwym potworem to Hitler i spółka staraliby się go przywołać i przeciągnąć na swoją stronę. Achtung! Cthulhu Tactics podejmuje się właśnie tej tematyki i serwuje nam historię typu co by było gdyby?
Bycie nauczycielem nie jest prostą robotą. Osobiście mam mocno ograniczone doświadczenia bo pracowałem głowinie z osobami starszymi jak studenci i i licealiści. Od znajomych słyszę jednak, że zgodnie ze starym przekleństwem uczenie cudzych dzieci nie jest dobrą robotą. Mimo wszystko gierka o uczeniu młodych poszukiwaczy przygód wydała mi się czymś wartym zainteresowania i poświęcenia czasu. Tylko czy Valthirian Arc: Hero School Story nie okaże się kolejnym przykładem na to, że uczenie innych to strata czasu?
Po latach grania w różne produkcje zorientowałem się, że zupełnie nie zależy mi na wysokim poziomie trudności, kręcę też nosem, jeśli fabuła jest szczątkowa. Frostpunk jest grą wymagającą, a opowiedziana w niej historia to taki luźny szkic świata dotkniętego globalnym zlodowaceniem. Zatem nie jest to gra dla mnie. Coś mnie jednak przyciągało do nowego dzieła 11 bit studios i dałem się skusić na pudełko z prześlicznym artbookiem w zestawie. Po kilkunastu godzinach jestem pewien, że to była słuszna decyzja. Frostpunk jest bardzo, ale to bardzo dobry!
Gry tej nie da się wepchnąć do wora gromadzącego jeden tylko gatunek. Gdybym musiał, hasłem przewodnim byłoby "strategia". Ale Frostpunk jest też grą w przetrwanie, ale na poziomie społecznym. Jest to gra w budowanie miasta. Jest swego rodzaju to symulator grupowych zachowań i test dla przywódczych uwarunkowań gracza. No i najważniejsze - jest to produkcja na tyle oryginalna i dobrze zrobiona, że może przekonać do siebie także gracza nastawionego głównie na intensywne, filmowe przygody. Czyli mnie.
Czarny Wilk kilkanaście dni temu słusznie zauważył, że wśród graczy na bieżąco śledzących wydarzenia w branży panują głównie grobowe nastroje. Jak jednak może być inaczej, skoro kolejni producenci i wydawcy, nawet ci do tej pory zazwyczaj solidni i rzetelni, robią wszystko, by zaufanie fanów utracić? Jak zwodzić i zawodzić graczy pokazali w minionych miesiącach ludzie z Creative Assembly, twórcy uwielbianej przez miliony serii Total War. Oto opowieść w sześciu aktach o rozczarowaniach, bugach, nieprzemyślanych działaniach i sprzedawaniu bubli.
W zamierzchłych czasach, kiedy całe gry mieściły się na płytach CD, Europejscy gracze nie mieli łatwego życia. Większość gier pojawiała się na Starym kontynencie sporo po premierach w Stanach i Japonii. Masa gier dostępnych w USA była poza naszym zasięgiem bo konsole posiadały blokady regionalne. Dodatkowo japońskie produkcje rzadko były tłumaczone na zrozumiały język i pozostawało nam czytanie opinii wybrańców rozumiejących kanji. Kiedy na swoim PS Vita widzę tytuł taki jak Tokyo Tattoo Girls, wiem że przez ostatnie 23 lata poczyniliśmy niezłe postępy.