Moda na gry retro chyba nigdy się nie skończy. Na nostalgii jedzie się łatwo, stworzenie gry w stylu czegoś sprzed 20 lub 30 lat jest znacznie tańsze niż produkcja „współczesnych” tytułów. W końcu liczy się rozgrywka i pomysł, a nie gra grafika. Dlatego doszliśmy do sytuacji, gdzie na rynek trafiają produkty, z których wcześniej zrezygnowano. Tylko czy opłaca się grać w coś, co wydawcy odpuścili sobie ćwierć wieku temu? Ultracore zdaje się odpowiadać na to pytanie.
Dawno, dawno temu, gdy Nintendo było synonimem słowa gry wideo, pewna japońska firma starała się zmierzyć z gigantem. Nie chodzi mi o Segę lecz PlayStation. Jednym z ważnych kroków by dorównać wielkiemu N było posiadanie własnej wypasionej maskotki. Z Mario miał się zmierzyć niejaki Crash Bandicoot. Dzisiaj mało kto pamięta o tej postaci, ale swego czasu „rudy lis” był symbolem PSX. Crash był tak popularny, że doczekał się własnej kolekcji mini gierek i gry o gokartach. Ta druga pozycja znana jako Crash Team Racing jest powodem powstanie niniejszego tekstu. Patrząc na ten tytuł przez moje różowe okulary wspomnień z dzieciństwa, jestem przekonany, że jest to jedna z najlepszych gier tego typu jakie kiedykolwiek pojawiły się na konsolach. Czy zderzenie z rzeczywistością zmieni moje zdanie na temat Crash Team Racing?
Wielu wydawców i deweloperów przekonało się o tym, że Switch jest maszynką do robienia pieniędzy. Możliwość zabrania ze sobą gierek do kieszeni/plecaka a później odpalenie ich na telewizorze zahipnotyzowała tłumy. Dlatego prawie każdy wydaje starsze gry licząc na sporą kasę od miłośników maszynki Nintendo. Nie mam jakichś niezbitych dowodów, ale wydaje mi się, ze omawiany tytuł należy właśnie do produkcji nastawionych na szybka kasę.Może Psikyo Shooting Stars Bravo jest jednak czymś więcej?
Bo gry retro to przecież gry stylizowane na vintage.
Piekło pojawia się w grach wideo stosunkowo często. W końcu różne kultury i różne wierzenia mają swoją wersje tego miejsca. Kraina pełna demonów i umarłych jest niezwykle klimatyczna i nadaje się zarówno do zwariowanej strzelanki, gry przygodowej jak i survival horroru. Nie zdziwiłbym się gdyby istniała gra wyścigowa, której akcja jest umieszczona w piekle (Twisted Metal?). Gierki indie również bawią się z motywem piekła i w przeciągu ostatnich paru lat widziałem kilka ciekawych produkcji z piekłem jako miejscem akcji. Dlatego postanowiłem sprawdzić interesująca zapowiadające się Hell is Other Demons.
Jestem trochę zdziwiony bo od dobrych kilkunastu lat panuje moda na retro gierki inspirowane stylistykę produkcji z epoki 8 i 16 bitów. Każdego tygodnia pojawiają się kolejne tytuły, które wyglądają i działają jak coś stworzonego na NESa czy SNESa. Ja już dawno zgubiłem się w gąszczu tych produkcji bo trudno je od siebie odróżniać. Teraz na Nintendo Switch pojawia się kolejna gierka tego typu. Tylko czy Aggelos wyróżnia się spośród podobnych produkcji czymkolwiek?
Bez zbędnego przedłużania zapraszam do przeczytania kolejnej części Przeglądu Anime. Tym razem zajmiemy się rokiem 1984 – w którym to pojawiło się kilka naprawdę interesujących pozycji, które powinien zobaczyć każdy szanujący się fan tego działu kultury.
Bez zbędnych formalności, zapraszam do zapoznania się z drugą częścią zestawienia „Perełek konsoli PlayStation 2”. Mam nadzieje, że pośród poniżej przedstawionych tytułów, każdy znajdzie coś dla siebie co zapewni mu masę przyjemności.
Jest rok 1998. Na PlayStation 1 trafia gra o przygodach sympatycznego fioletowego smoka, który wyrusza na ratunek swoim zamienionym w kamienie pobratymcom. Spyro The Dragon podbija serca graczy i staje się początkiem serii, z którą po latach wiele osób kojarzyć będzie pierwszą platformę Sony. Robi to, choć w gruncie rzeczy nie wprowadza specjalnie wielu nowości do gatunku. Wystarczy jednak, że oferuje nieznaną do tej pory wielu graczom wolność podczas eksploracji wirtualnych światów. I to właśnie jej przyjrzymy się bliżej.
PlayStation 2 było, jest i pewnie jeszcze długo będzie w opinii bardzo wielu graczy na całym świecie, jedną z najlepszych konsol w historii przemysłu elektronicznej rozrywki. Sony po sukcesie swojego pierworodnego dziecka, nabrało pewności w swoich działaniach i należytego doświadczenia. Owocem czego było zapewnienie swojej kolejnej konsoli naprawdę bardzo bogatej biblioteki gier. Pośród setek lepszych lub gorszych pozycji, znalazła się liczna grupka gier, które z różnych względów nie zostały docenione przez graczy w momencie swojej premiery. Dziś nic nie stoi jednak na przeszkodzie aby wyciągnąć na światło dzienne kilka takich „perełek” dając im szansę na drugie życie tym razem w należytym blasku chwały.