Kiedy przestępcy zaczynają być coraz bardziej zuchwali, a strach nie pozwala zwykłym obywatelom na normalne funkcjonowanie w uporządkowanym społeczeństwie, pojawiają się oni. Jedni nazywają ich obrońcami sprawiedliwości inni funkcjonariuszami faszystowskiego systemu. Jedno jest pewne, są oni stróżami prawa, arbitrami i katami w jednej osobie, czyli Sędziami sprawiedliwości.
Parafrazując słowa pewnej znanej piosenki: to już jest koniec, dalej nie ma już nic. Kolejna świetna seria od wydawnictwa Waneko dobiła do swojego ostatniego tomu. Tym razem padło na tytuł Dimension W mangę, która od samego początku pod mocno naukową otoczką dostarczała czytelnikom masę wyśmienitej rozrywki i sporo trzymającej w napięciu akcji.
To już przeszło dwa lata odkąd w naszę ręce trafił pierwszy tomik z czwórką dziewczyn przemierzającą czasoprzestrzeń. Fioletowo – różowa konwencja, sympatyczne charaktery i solidna intryga sprawiają, że seria jaskrawo wyróżnia się na tle innych. Czas zadać pytanie: czy spełnia pokładane nadzieje i kończy tak dobrze jak się zaczęła?
Evan Currie to autor dość dobrze znany miłośnikom powieści sci-fi, głównie dzięki świetnej serii Odyssey One. Kiedy jedna historia się kończy, a głowa ciągle jest pełna pomysłów, to kwestią czasu było pojawienie się czegoś nowego. Fani nie musieli zbyt długo czekać na kontynuację kosmicznej sagi. Tym razem bohaterowie rzuceni są w mniej zbadane i niezbyt gościnne regiony kosmosu, gdzie czeka ich mnóstwo wyzwań i mocniej akcji, czyli dokładnie tego, co książkowi galaktyczni wyjadacze lubią najbardziej (przynajmniej niektórzy).
Część naukowców twierdzi, że ludzkość, zamiast zadawać sobie pytanie „, czy jesteśmy sami w kosmosie” powinna raczej pytać „kiedy ktoś postanowi nas odwiedzić”. Jeśli już to nastąpi czy będzie to kurtuazyjna wizyta, gdzie przy herbatce wymienimy uprzejmości, czy może bardziej jak kontakt Kolumba i Indian? Vladimir Wolff w swoim cyklu Pierwsze starcie postanawia pokazać swoją wizję takiej „wizyty”, która pokazuje niecne zamiary gości.
Fani książek z gatunku science fiction z pewnością doskonale znają nazwisko B.V. Larson. Autor dostarczył na rynki światowe kilka solidnych pozycji, które epatowały kosmiczną fantazją autora. Jedną z nich jest seria Rebel Fleet, której czwarta część stosunkowo niedawno pojawiła się na rodzimym rynku. Miłośnicy tytułu z pewnością mocno zaintrygowani są dalszymi losami kapitana Blake’a, który słynie z tego, że uwielbia wpakowywać się w przeróżne poważne kłopoty.
Zaledwie kilka miesięcy po debiucie serii Shadow Raptors na rynku pojawia się kolejny tom całkiem dobrze zapowiadającej się powieści sci-fi. Szybko pragnę uspokoić wszystkich zaniepokojonych ekspresowym postępem prac, które mogły odbić się na jakości dzieła – nadal jest dobrze. Autor najwyraźniej ma nieograniczone pokłady wyobraźni i czuwa nad nim muza (niewykluczone, że w postaci kota), odpowiedzialna za powieści z gatunku space opera.
Kapitan Leo Blake-wielki bohater rebelii, który zdołał pokonać Imperium i pokazać, że z Ziemią warto się liczyć. Ma on jednak niesamowity dar do ściągania na siebie przeróżnych kłopotów, które w większości przypadków sprowadzają zagrożenie na całą planetę. Po raz kolejny będzie musiał on objąć dowodzenia nad powierzoną mu jednostką i zrobić wszystko, aby rozwiązać zaistniały problem.
Pan Dariusz Domagalski nie zasypuje gruszek w popiele i trzecia część serii Hamjdal po raz kolejny zachwyca czytelników wartką akcją. Tym razem jednak ludzcy bohaterowie zostaną postawieni w sytuacji, która nie przyniesie im chwały i zaszczytów, wręcz przeciwnie czeka ich ból, cierpienie, rezygnacja a niektórych z nich nawet śmierć.
Wydawnictwo Egmont przyszykowała dla swoich miłośników po raz kolejny prawdziwą perłę będącą zwieńczeniem nie jednej kolekcji komiksów. Tym razem chodzi o kultowe i ponadczasowe zbiorcze wydanie Trylogi Nikopola. Opus magnum twórczości Enki Bilala, dzieło przez wielu krytyków nazywane najlepszym europejskim komiksem wszechczasów.