Postapokaliptyczne klimaty są bliskie memu sercu, więc chętnie sięgnęłam po „Zatopione Miasta” Paolo Bacigalupiego. Co prawda jest to powieść dla młodzieży, a ja zaliczałam się do niej w ubiegłym stuleciu, ale wciąż jestem młoda duchem. Na dodatek jest to drugi tom trylogii, który w Polsce ukazuje się przed tomem pierwszym („Ship Breaker”), co na dzień dobry może być odstraszające, ale z tego co wiem, obie części owszem rozgrywają się w tym samym świecie, nie są jednak powiązane fabularnie, więc może rozpoczęcie cyklu od środka nie będzie takie złe.
Wadjet Eye Games wie co robi i robi to doskonale, produkując gry żywo przypominające klasyki z lat 90. ubiegłego wieku. Po udanym Gemini Rue i świetnym Resonance przyszedł czas na kolejny tytuł tego utalentowanego zespołu – Primordia.
Udało mi się właśnie ukończyć Deadlight. Utrzymana w eksploatowanym ostatnio na potęgę klimacie apokalipsy zombie gra wciąga na dobre. Nawet kogoś, kto liniowości w grach nienawidzi. Krótko zrecenzuję to, co napotkałem na mojej drodze do wyznaczonego celu.
Jakiś czas temu zachciało mi się ponadrabiać zaległości literackie: przeczytać trochę pominiętych klasycznych pozycji, trochę może niekoniecznie klasycznych, ale takich, które kiedyś obiły mi się o uszy, a których z jakiegoś powodu nie przeczytałam. W niektórych przypadkach od momentu „obicia się o uszy” minęło paręnaście lat i już nie pamiętam, dlaczego daną książkę pominęłam. Czasami po prostu ginęła wśród innych ciekawych pozycji, czasami nie mieściła się w budżecie, czasami nie miałam na nią nastroju, a czasami instynkt podpowiadał mi, że z tą książką jest coś nie tak.
Polecenie tej książki ma raczej charakter uzupełniający, takie działanie pro forma. Dlaczego? Bo Metro 2033 autorstwa Dmitrija Głuchowskiego jest przedstawicielem must have nurtu post apokaliptycznego. Motyw banalny, ale wykonanie iście profesjonalne. Jest to książka która aspiruje w moim przypadku do tytułu książki wszechczasów.
Po roku wracamy do miasta, w którym nasze życie miało się dobrze do czasu pierwszego z trzęsień Ziemi. W wyniku kolejnych wstrząsów wtórnych metropolia popada w ruinę. Na ulicach ograbione samochody, sklepy, wszędzie ciała ludzi, którym nie udało się uciec albo od burz piaskowych, wracających jak bumerang i nękających tych, co przeżyli genezę zdarzeń, albo od głodu i pragnienia. Gdzieś w tym łańcuchu jest jeszcze brak człowieczeństwa, bo na naszej drodze natrafić co krok możemy na bandytów, dla których to, co mamy w plecaku, jest wystarczającym powodem do zabicia nas. Recenzuję grę I Am Alive na komputery stacjonarne.
Twórca DayZ, Dean Hall, przyznał ostatnio, że nie zakładał tak ogromnego sukcesu modyfikacji, którą stworzył do ostatnimi czasy słabiej sprzedającej się ArmA 2. Jego dzieło okazało się tchnięciem w grę drugiego życia - sprzedaż wersji elektronicznej i pudełkowej sytmulatora wojennego poszła ostro w górę. Niewiele musiało minąć czasu, aby podjęto decyzję o stworzeniu samodzielnej gry noszącej tytuł Dnia Zet. Powstał specjalny temat na oficjalnym forum, który Rocket publicznie zatwierdził, a w nim miejsce do wyrażania swoich opinii na temat funkcjonalności jakie powinny się w pudełkowej wersji znaleźć. Każdy ma prawo się wypowiedzieć, wybrać jedną z takich możliwości i spróbować przebić jej akceptację.
"I am alive" jest grą z gatunków survival horror. W nasze ręce trafia żywot mężczyzny, który powraca do zniszczonego przez trzęsienie ziemi Chicago. Na jego drodze mnóstwo przeszkód, które należy pokonać. Wyposażony w pistolet i łuk, do których amunicji ma jak na lekarstwo, zmagać będzie się wrogo nastawionymi mieszkańcami popadłego w ruiny miasta. W większości "I am alive" zasługuje na tytuł sprawnie przygotowanej platformówki, a całości dopełniają elementy przygodowe.
Krater to postapokaliptyczne RPG akcji, które niedawno pojawiło się na PC i przeszło bez większego echa (tak naprawdę to z newsami dotyczącymi tej gry na bieżąco byli chyba jedynie fani postapo). A właściwie to przeszłoby, bo za sprawą wyjątkowej edycji kolekcjonerskiej ma szansę zapisać się w pamięci wielu osób na bardzo długo...
Krater jest bardziej "emocjonujący" niż Mass Effect, Skyrim i może nawet Ico. Na przykład wczoraj podczas gry miotałem przez pięć minut przekleństwami, po tym jak cała moja drużyna została zabita na skutek prostego błędu. Bo musicie wiedzieć, że w tej całkiem niezłej grze umiera się na śmierć i nawet rozwinięte postacie mogą nagle zejść z ziemskiego padołu. Z tego względu przygotowałem krótki poradnik dla osób, które zamierzają wybrać się w tą podróż.