Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
W życiu każdego człowieka pojawia się chwila, w której postanawia zrobić coś absurdalnego. W moim przypadku jest to zakup niskoalkoholowego napoju piwopodobnego marki Tesco. Poniżej opiszę dlaczego nie warto zaopatrywać się w to wątpliwej jakości cudenko oraz wymienię jedną, jedyną zaletę jaką posiada opisywany produkt.
Design opakowania budzi wiele negatywnych emocji, co nie powinno dziwić z kilku oczywistych powodów. Już samo logo Tesco wpływa źle na podświadomość, głównie za sprawą tanich i nie zawsze dobrych produktów. Mniejsza o firmę, ponieważ browary z Tesco są tworzone przez firmę Van Pur, jednej z najgorszych rodzimych wytwórni piwa. Jak widać na obrazku, widnieje tu biało-zielona kolorystyka pasująca do zawartości. Aczkolwiek brakuje jej czegokolwiek charakterystycznego, wyglada mimo wszystko tanio i tandetnie. Gorzej niż w wielu innych bardzo tanich piwach.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam. Dziś postanowiłem opisać typowego, mocnego lagera. Jednym z bardziej znanych przedstawicieli tego gatunku jest Dębowe Mocne. Piwo należy do Kompanii piwowarskiej i schodzi z półek sklepowych niczym bułeczki. Zapewne dlatego, że ma dobry stosunek ceny do jakości. Zatem przyjrzyjmy mu się nieco bliżej.
Opisywane piwo "zapakowano" w standardowe, brązowe butelki o pojemności 0.5l oraz 0.66l, a także w aluminiowe puszki. Etykieta choć nieco dyskusyjnej jakości, wizualnie prezentuje się niezwykle dobrze. Ładna i różnorodna etykieta jest zarazem charakterystyczna dla tego browaru. Wygląda zdecydowanie lepiej niż jej poprzedniczka. Zaś namalowane w tle drzewo budzi zapewne u wielu osób pozytywne skojarzenia.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam ponownie w Razielowej piwotece. Przyznaję, że zrobiłem sobie dłuższą przerwę od tego cyklu. Jest to spowodowane tym, że mniej znane, a często lepsze browary nie są atrakcyjne dla czytelników. Przez ten czas, zastanawiałem się o czym popularnym napisać i ostatecznie zdecydowałem się na Wojaka. Wymienię zatem zalety i wady tego produktu, a Was serdecznie zachęcam do czytania oraz komentowania.
Wygląd opakowania nie budzi dobrych skojarzeń. Zresztą opisywany trunek nie udaje czegoś czym nie jest. Wizualnie sprawia wrażenie bardzo taniego piwa i takim w istocie jest. Brązowa butelka daje mocny kontrast dla wojskowo zielonej etykiety. Także jej wzór naśladuje w pewnym stopniu wojskowy mundur. Jaki jest efekt końcowy? Moim zdaniem dosyć kiepski. Zdecydowanie lepiej byłoby wpasować nalepkę do zielonej buteleczki. Puszka zaś prezentuje się nieco lepiej, ale i tak nie jest to szczyt wysmakowanego designu, zresztą wcale nie musi. W końcu są ważniejsze rzeczy, o czym wspominałem w poprzedniej części. Jakość etykiety jak się zapewne domyślacie, pozostawia sporo do życzenia - po schłodzeniu, odkleja się i marszczy.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Kolejny raz zabieram się za opisanie bardzo mocnego piwa. Jednak tym razem wybrany przeze mnie specyfik jest niezwykle wyjątkowy. Nie jest on typowym przedstawicielem miodowych browarów pomimo tego, iż zawiera w sobie ten słodki dodatek. Jak zatem sprawdza się mieszanka dużej ilości alkoholu z miodem? O tym przekonacie się w poniższym artykule.
Design nie należy do mocnych stron. Wiele osób widząc czerwoną etykietę z narysowanym dziadkiem degustującym piwo w brązowej butelce o nieco innym kształcie, kojarzy Kipera z piwem najniższej półki. Puszka prezentuje się o wiele lepiej - czarna, matowa powłoka dodaję elegenacji. Także trwałość nalepki pozostawia sporo do życzenia, bo ta lubi się odklejać nawet wtedy gdy piwo wcale nie jest schłodzone. Widocznie twórcy użyli złego kleju, który prawdopodobnie nie trzyma jak należy.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Od czasu do czasu trzeba, ot tak z reguły posmakować czegoś znanego, ogólnodostępnego, koncernowego. Szczególnie gdy wiąże się z tym pewien sentyment. Pamiętam czasy gdy pijałem głównie zielone Lechy, bo smakowały, były w dobrej cenie i wszędzie dało się je kupić. Później nadszedł czas na próbowanie wszystkiego co popadnie. Poznałem wówczas lepsze piwa, a leszek odszedł w odstawkę. Ostatnio zdecydowałem się przetestować trunek z dawnych lat i ocenić jego formę. Jesteście ciekawi? Zapraszam zatem do lektury.
Lech w standardowej formie od zawsze był zielony, przynajmniej odkąd pamiętam. Nie dziwi więc kolor butelki oraz etykiety w tej łagodnej i zarazem wpadającej w oko barwie. Od zawsze podobały mi się one bardziej od ich brązowych odpowiedników. Piwo dostępne jest w wersjach 0.33l, 0.5l i 0.66l. W przypadku puszki do wyboru pozostaje tylko półlitrowa zawartość. Czas na subiektywne gusta - uważam że design jest nowoczesny i zachęcający do zakupu co ma z pewnością swoje odbicie ze względu na mniej typową kolorystykę. Jeżeli zaś chodzi o jakość etykiety to jest ona bardzo wytrzymała, trzeba naprawdę się postarać aby ją uszkodzić. Czy to oznacza, że twórcy skupili swą uwagę na opakowaniu zamiast walorów smakowych? O tym przekonacie się w kolejnych akapitach.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Cześć! Kiedyś obiecałem kilku osobom, że zajmę się ciemnym piwem, dokładniej porterem i to z prawdziwego zdarzenia. Zastanawiałem się, który browar wybrać i po krótkim namyśle zdecydowałem się na coś naprawdę mocnego - dosłownie! Zatem gościem dzisiejszego odcinka będzie Żywiec Porter!
Żywiec znany jest przede wszystkim z wersji białej, czyli standardowej. Tu zaś mamy jego całkowite przeciwieństwo (czarne opakowanie). Na pierwszy rzut oka widzimy biały napis na czerwonym tle, w następnej kolejności koronę, a wokół niej dwie postacie symbolizujące ten browar. O ile biała etykieta wydawała mi się brzydka i staroświecka (przed zmianą), o tyle w przypadku czarnej nie mam żadnych zastrzeżeń. Butelka prezentuje się prestiżowo i szlachetnie. Także do jakości naklejki nie mam zarzutów. Jak sami widzicie, na tę chwilę widać same zalety, zobaczmy więc czy dalej będzie równie dobrze.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witajcie! Tym razem na odstrzał poszła limitowana edycja Żubra Ciemnozłotego. Jak na dość rzadki i przede wszystkim czasowy rarytas cena jest zaskakująco niska. Osobiście nie cierpię Żubra i nigdy nie pałałem do niego sympatią, lecz jego unikatowa wersja dość miło mnie zaskoczyła. Oczywiście nie należy się spodziewać dobrego piwa, bo do tego jeszcze sporo brakuje, ale jest to krok w dobrym kierunku.
Standardowo zaczynam od opisu butelki, a ta prezentuje się przyzwoicie, na pewno lepiej niż jej ciemnozielona wersja. Złoto-brązowa etykieta, czy jak to woli ciemnozłota budzi przynajmniej w moim przypadku ciepłe emocje, na dodatek ładnie komponuje się z brązową butelką. Poza zmianą kolorystyki reszta na pierwszy rzut oka pozostała bez zmian. Widoczny na tle żubr budzi wspomnienia z całkiem zabawnych reklam, które przyszło mi wiele razy obejrzeć w telewizji. Niestety nie mogę nic dobrego napisać o jakości, która pozostawia wiele do życzenia - standardowo podatna na odklejanie się i marszczenie.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam już w trzeciej części! Tym razem przygotowałem dla Was ciemne piwo, które szczerze powiedziawszy nie przypadło mi ani trochę do gustu. Poniżej dowiecie się dlaczego. Zdecydowałem się omówić produkt browaru Gontyniec, charakteryzujący się głównie z butelkami typu bączek (0.33l). Przed Wami - Gniewosz Piwo Koźlak!
Może od razu zacznę od tego, że po Gniewoszu spodziewałem się piwa podobnego do Koźlaka oferowanego przez browar Amber. Nic z tych rzeczy! Różnica między nimi jest tak kolosalna jak porównanie Fiata 126p do Bentleya Continentala GT! W dalszym ciągu tego tekstu dowiecie się wszystkiego, co mam temu piwu do zarzucenia.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam serdecznie w drugiej części! Spora liczba rozbudowanych komentarzy w poprzedniej edycji zachęciła mnie do dalszego działania. Tym razem tak jak obiecałem, zająłem się browarem, który mogę śmiało każdemu polecić. Oto przed Wami - Ciechan Miodowe!
Poprzednio sporo osób wyraziło swoje niezadowolenie z powodu dobranego przeze mnie słabego piwa (dla niektórych napoju piwopodobnego), jak i mało profesjonalnego podejścia do tematu. Dlatego postanowiłem wyjść naprzeciw i spełnić Wasze oczekiwania.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
W pierwszej części zdecydowałem się opisać znane chyba każdemu piwo Harnaś. Wybór nie był prosty, ale postanowiłem na początek zrecenzować coś ogólnodostępnego, bo w końcu któż z nas nie miał okazji go spróbować?
Jak wiadomo największą zaletą Harnasia jest jego niska cena. Mało tego, osobiście uważam, że w tej kwocie ciężko znaleźć coś lepszego. W końcu największy konkurent spod znaku Tatry jest w moim odczuciu znacznie gorszym trunkiem, zaś lepsze browary kosztują już te parę "groszy" więcej. Przyznaję za to, że dziś niechętnie sięgam po to piwo, ponieważ obecnie preferuję coś lepszego.