Assassin's Creed IV: Black Flag byłby lepszą grą, gdyby nie był Assassin's Creedem
Parę słów o piratach. Tych prawdziwych i tych stereotypowych
W co gracie w weekend? #278: Powrót do LittleBigPlanet
Mało znane role znanych aktorów - Johnny Depp
Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara - film nie zachwycił recenzentów
Zobacz pierwszy zwiastun nowych Piratów z Karaibów
W trzecim odcinku Umineko dzieją się takie rzeczy, że szok, ale dziś daruję sobie ciężkie spoilery z tej gry. Postanowiłem, że tym razem napiszę w kilku słowach o LittleBigPlanet, do którego wróciłem po siedmiu latach i znów poczułem się jak małe dziecko.
Niedawno przeczytałem komentarz "nie pamiętam ostatniego dobrego filmu z Johnnym Deppem". Zastanowiłem się i wyszło mi, że naprawdę dobry był ostatnio gościnny występ w kinowym 21 Jump Street. No ale od kilku dni kinowe ekrany są poddawane ciągłemu abordażowi ze strony nowych Piratów z Karaibów, a rola Jacka Sparrowa (nawet jeśli w każdym filmie z serii wygląda ona tak samo), jest znana i uznana. Czyli ten Depp coś w sobie ma. Zajrzyjmy w przeszłość i poznajmy te mniej znane role amerykańskiego gwiazdora.
Choć niektórzy z pewnością będą narzekać, że to już nie to samo, co w „Klątwie Czarnej Perły”, „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara” oferuje fanom serii sympatyczne spotkanie z ulubionymi bohaterami i całkiem zgrabne zamknięcie historii o karaibskich awanturnikach.
Powrót Kapitana Jacka Sparrowa w szalonej ekstrawaganckiej kreacji Johnny’ego Deppa był oczywistą koniecznością, bez niego po prostu tego filmu nie dałoby się nakręcić. Jednak wszyscy fani „Piratów…” zadawali sobie pytanie – czy wraz z nim powróci dwójka pozostałych bohaterów pierwszych filmów, czyli Will Turner i Elizabeth Swann. A jeśli wrócą, to w jakim wymiarze? Cóż, występy Orlando Blooma i Keiry Knightley są dość oszczędne, jednak istotne dla głównej osi fabuły, więc jest to pewien kompromis. Na dodatek ponownie zobaczymy kilku piratów ze starej załogi Sparrowa oraz Kapitana Barbossę w wydaniu Geoffrey’a Rusha. Wszystko jednak kręcić się będzie wokół postaci kreowanej przez Deppa, a także syna Willa Turnera – Henry’ego, który podejmie się misji wyrwania ojca z objęć klątwy przez którą musi dryfować bez końca na pokładzie Latającego Holendra. By to uczynić, Henry będzie musiał odnaleźć legendarny artefakt – Trójząb Posejdona. Młodemu chłopakowi pomoże w tym zadaniu nie tylko Sparrow, ale też tajemnicza młodziutka astronomka Carina napotkana przypadkowo przez obu panów. Wszystkim zagrażać będzie jednak Kapitan Salazar (Javier Bardem), a ściślej rzecz ujmując jego duch, który zrobi wszystko, by zgładzić Sparrowa.
W piątek 26 maja na ekrany polskich kin wejdzie najnowsza, piąta odsłona Piratów z Karaibów. Zemsta Salazara zapowiadała się dobrze, ale pierwsze recenzje ostudziły ekscytację, z jaką wielu fanów pirackiej sagi oczekiwało powrotu Johnny’ego Deppa do roli ekscentrycznego kapitana Jacka Sparrowa.
Myli się ten, kto sądzi, że artykuł ten będzie dotyczyć dziejów The Pirate Bay i przygód korsarzy pływających po szerokich wodach torrentów. W przeddzień premiery piątej części „Piratów z Karaibów” warto przypomnieć najważniejsze tytuły o morskich wilkach, które przez kolejne dekady bawiły kinomanów.
Koncern Disney zamieścił w sieci pierwszy zwiastun Piratów z Karaibów: Martwi głosu nie mają, czyli piątej części pirackiej sagi z Johnny Deppem w roli głównej. Materiał, dostępny również w wersji z polskimi napisami i dubbingiem, skupia się na prezentacji nowego-starego wroga Jacka Sparrowa – Kapitana Salazara, granego w filmie przez Javiera Bardema (To nie jest kraj dla starych ludzi, Skyfall).
Niektórzy mają to szczęście, że wakacje przywitały ich już teraz, reszta zaś musi na swoje wymarzone wolne poczekać jeszcze kilka(naście) tygodni. Nie znaczy to jednak, że nie możemy się już teraz oddać słodkim majakom, przedstawiającym słońce prażące powierzchnie złocistych plaż, skąpo ubrane kobiety, palmy i szklanki, w których co wieczór mieszać będzie się rum z colą. No dobra, codzienne natężenie alkoholowej fiesty skończyłoby się źle dla naszego zdrowia, ale i portfela, nie lepiej więc przysiąść pod parasolem wbitym w piasek, z torby wyciągnąć laptopa przystrojonego piracką banderą i oddać się błogiej rozgrywce?
W każdej długiej serii gier następuje mniejsza lub większa zmiana konwencji. Czasami mamy do czynienia ze znacznym postępem i mocną zmianą stylu rozgrywki oraz contentu, tak jak zrobiło to studio Infinity Ward przy okazji Call of Duty 4: Modern Warfare, czy chociażby Battlefield 3. Zdarza się jednak, że twórcy nie mają pomysłu na mocny krok w przód(którego seria Call of Duty aktualnie potrzebuje). Wtedy dochodzi do sytuacji kryzysowych. Rynek gier jest na tyle obszerny, że każdy wykorzysta „słabość” konkurenta.
Bywa również tak, że jedynym możliwym lub racjonalnym wyjściem jest zmiana miejsca akcji, czyli konkretnie – świata przedstawionego. Takiej decyzji dokonał Ken Levine ze studiem Irrational Games przy projektowaniu Bioshock Infinite, ale również Ubisoft - w trzeciej części serii Assassin’s Creed.
Jacek Kaczmarski podczas jednego z koncertów powiedział, że tak samo jak każda dziewczynka chce w młodości zostać księżniczką, tak samo każdy chłopiec marzy o byciu piratem. Nie wiem czy każdy chłopiec o tym marzy, ale jestem skłonny uznać, że większość. Pytanie tylko, dlaczego? Kim są piraci, spoglądający na nas z drugiej strony ekranu? Cóż jest takiego w tych obszarpańcach, że lubimy pirackie powieści, filmy i gry?
Niewiele jest serii, do których mam takie zaufanie jak do „Assassin’s Creed”. Jeszcze mniej jest gier, na których premiery naprawdę wyczekuję, a tytuły, które rocznie zamawiam w preorderze dadzą się policzyć na palcach jednej ręki Abe’a. Oglądając najnowsze gameplaye z ACIV, zdałem sobie jednak sprawę, że wcale nie czekam na najnowszego „Assassin’s Creed” – to na co czekam to "duchowy spadkobierca" (modne ostatnio wyrażenie) gry nieco starszej.