Survival horror od autora Flashbacka. TEGO Flashbacka - g40st - 1 marca 2011

Survival horror od autora Flashbacka. TEGO Flashbacka

Pamiętacie Flashbacka? We wczesnych latach 90. była to jedna z najlepszych gier przygodowo-platformowych, której często mylnie przypisywano bycie sequelem Another World.

Jeżeli w tej chwili poczuliście mocniejsze bicie serca oczekując zapowiedzi Flashbacka 3 (nie zapominajmy wszak o bodajże pierwszej w historii grze TPP, którą było Fade To Black), to muszę Was rozczarować. Tak dobrze nie będzie. Niemniej jednak Eurogamer podał ciekawą informację, wedle której jeden z kreatorów serii i jej głównych programistów - Paul Cuisset – ma zamiar przypomnieć o sobie wraz z wydaniem na PlayStation Network w drugim kwartale tego roku gry Amy. Ma to być rasowy survival horror, w którym wcielamy się w pannicę o imieniu Lana.

Pech chciał, że w grudniu 2034 roku w miasteczko, w którym mieszka bohaterka, uderzyła kometa, zamieniając jego spokojnych mieszkańców w krwiożercze, socjopatyczne mutanty. A właściwie nie sama kometa, a wirus, który po jej uderzeniu zaczął się rozprzestrzeniać w okolicy. Lana również została zarażona i co jakiś czas sama zamienia się w bezmyślne i brutalne stworzenie.

Kim jest więc tytułowa Amy? Otóż jest to tajemnicza „ktosia” posiadająca ponadnaturalne moce potrafiące powstrzymać wirusa, a przy okazji pomagająca nam ratować świat.

Na razie brak konkretów, wiadomo jedynie, że z monstrami będzie można walczyć lub je unikać, zaś one będą mogły nas wytropić dzięki ciepłu emanującemu z ciała bohaterki. 

Ten mały screen to obecnie jedyny namacalny dowód istnienia gry

Brzmi standardowo, prawda? Gdyby te mutanty podmienić na zombie można by prawie pomylić ten tytuł z dziesiątkami innych produkcji zalewających rynek. Zastanowiło mnie jednak przez chwilę nazwisko wymienionego na początku artykułu pana. Z pespektywy kilkunastu lat mogę dzisiaj śmiało powiedzieć, że Flashback był moim zdaniem najlepszą grą z gatunku, z którymi zetknąłem się w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Uwagę zwracało już niesamowite, wektorowe intro, które w tym czasie niemalże nie miało sobie równych. Do tego dochodziła wspaniała grafika (pierwszą planszą można było się bez końca delektować, ach te palmy niczym z Crysisa ;D) i prześwietna oprawa muzyczna (o ile ktoś dysponował najlepszym komputerem na świecie, czyli Amigą).

Nie wiem czy spodziewać się po Amy cudów wianków. Pewnie nie, biorąc pod uwagę, że ostatnią grą, nad którą pracowała ekipa VectorCell pod kierownictwem pana Cuisseta były przygody zielonego gluta na DS-a (Mister Slime). Niemniej jednak wystawiam kredyt zaufania trzymając jednocześnie kciuki.


 

Na zakończenie przypomnienie intra i kawałka rozgrywki. Część z Was pewnie może się zastanawiać, jakim cudem w 1992 roku osiągnięto tak płynną animację postaci w przestrzeni dwuwymiarowej? Odpowiedź tkwi w technice rotoskopingu, z której korzystał jeszcze wcześniej m.in. Jordan Mechner przy pracy nad pierwszym Prince of Persia. A znacznie wcześniej Ralph Bakshi, reżyser niesławnego, animowanego Władcy Pierścieni, nakręconego pod koniec lat siedemdziesiątych.

g40st
1 marca 2011 - 00:39