Pewnie niejednokrotnie zastanawialiście się, skąd właściwie wzięło się słowo „growy”, albo co tak naprawdę oznacza „poziom immersji”? I, niezależnie czy piszecie o grach, czy należycie do grona czytelników (lub jedno i drugie), zapewne chcielibyście wiedzieć, czy recenzje są pisane rzetelną, poprawną polszczyzną, czy może wkrada się w szereg „trudnych słów” kilka truizmów i pleonazmów.
Bardzo przepraszam, drodzy Czytelnicy, ale będzie nie o grach, ani nawet nie o popkulturze. W dodatku będzie na poważnie. Kiedy siadam do pisania tych słów, w kancelarii premiera Donalda Tuska dawno opadł już kurz po "debacie publicznej" w sprawie umowy ACTA. Debacie - dodajmy - zupełnie mijającej się z celem, bo spóźnionej o ponad pół roku. Przysłowiowa musztarda po obiedzie.
Jedna, wspólna idea, jedna, wspólna twarz. Trzecia Rzeczpospolita czegoś takiego jeszcze nie widziała.
Dlaczego więc o niej pisać? Bo mimo wszystko sam fakt, że się odbyła, i okoliczności, które do niej doprowadziły skłonny jestem uznać za jedno z najważniejszych zjawisk w przestrzeni publicznej III Rzeczpospolitej Polskiej. Po raz pierwszy społeczeństwu udało się napędzić jej rządowi solidnego stracha. Mi przy okazji też - choć z zupełnie innego powodu.
Niniejszy wpis jest otwartą odpowiedzią na teksty redakcyjnego kolegi Matio.K dotyczące umowy ACTA i problemu piractwa w sieci. Zawiera zarówno bezpośrednie komentarze do treści obu notek, uzasadnienie dlaczego się z nimi nie zgadzam oraz mój własny pogląd na oba poruszone w nich tematy.
Przez ostatnie kilka tygodni rzadko się udzielałem na blogu, z powodu wyjątkowo obciążającego czasowo okresu zaliczeń i egzaminów na studiach. Śladowe ilości czasu wolnego przeznaczałem na „gaszenie pożarów”, czyli załatwianie zaległych i skandalicznie przekładanych spraw. Mimo to starałem się śledzić wydarzenia toczące się w polskim (i nie tylko) Internecie oraz na ulicach polskich miast. ACTA jest bowiem problemem, o którym trzeba dyskutować bez względu na to, jaki ma się stosunek do problemu piractwa komputerowego. Ta umowa oznacza dużo więcej, a próba zamknięcia jej tylko i wyłącznie wokół przysłowiowego Kowalskiego pobierającego MP3 z sieci to przejaw niebezpiecznej krótkowzroczności, żeby nie powiedzieć pospolitej ignorancji.
W moim artykule, w którym zgadzam się z ACTA, dałem do o zrozumienia jasno, że w polskie korzenie wrosła się powszechna akceptacja na łamanie praw autorskich. Nie od dziś wiadomo czemu dostawcy sieci kuszą w reklamach zwiększaniem transfery nocą, i do czego w rzeczywistości potrzebne jest dziś łącze powżej 6MB/s. Jak powiedział Krzysztof Gonciarz, osoby korzystający z sieci nie zdążyły wykształcić w sobie szacunku i zrozumienia dla cudzej pracy.
Kolejna książka polskiego autora, związanego z branżą gier, trafiła do sprzedaży. Tym razem na Amazonie, tym razem po angielsku, tym razem jako Christopher Gonciarz. Tym razem nie w temacie gier, ale o rzeczy znanej chyba każdemu korzystającemu z internetu – idiotach. W zasadzie nazwanie „U Mad? The Internet’s Guide to Idiots”książką jest lekkim nadużyciem semantycznym. Rozprawka którą można łyknąć w jeden krótki wieczór nie atakuje tematu pod każdym możliwym kątem, ale w sympatyczny sposób zbiera w jednym miejscu dużo informacji na temat braku uprzejmości w Internecie.
Chciałbym polecić wszystkim Czytelnikom serwisu gameplay.pl darmowego e-booka, którego opublikowałem wczoraj w księgarni internetowej Amazon. To refleksja na temat tego, jak często jesteśmy dla siebie niemili w Internecie, i dlaczego tak jest.
Książeczka jest krótka, bo ma raptem 8000 słów, oraz napisana po angielsku. Zachęcam do rzucenia okiem, bo jej temat jest bliski nam wszystkim: mówi o kulturze w Internecie, trollowaniu, konieczności większego szanowania swoich opinii i bardziej wstrzemięźliwego języka niz często ma to miejsce w sieci. Zapraszam - "U Mad? The Internet's Guide to Idiots".
Żeby przeczytać tę książkę, nie trzeba mieć czytnika Amazon Kindle. Wystarczy ściągnąć aplikację na PC, Androida bądź iPhone'a :)
Książeczka jest darmowa do 9 rano w niedziele!
Czy warto kupić Rage? Warto! Poniżej opowiadam, czemu mi się ta gra spodobała.
W miniony weekend odbyła się w Łodzi już XXII edycja Festiwalu Komiksu i Gier. Największe wydarzenie na komiksowej mapie Polski od kilku lat romansuje z branżą gier wideo, co szczególnie widoczne było w tym roku. Z jednej strony mieliśmy osobną sekcję turniejową, gdzie toczyły się m.in. rozgrywki League of Legends czy Battlefielda 3 (w wersji beta), z drugiej: ciekawy cykl prelekcji na temat elektronicznej rozrywki i jej związków ze światem komiksu. Gwiazdą tegorocznego festiwalu był Akira Yamaoka, znany przede wszystkim ze ścieżki dźwiękowej z gry Silent Hill 2, który w sobotni wieczór wystąpił na scenie wspólnie z zespołem Cool Kids of Death.
Facebunio to już taka sama część naszego życia, jak płatki na śniadanie czy rolka papieru toaletowego.
Na Catherine czekałem z zapartym tchem. Sama gra jest dla mnie cyklem zawodów i zachwytów, ale biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe odczucia - jestem pod wielkim wrażeniem. Oto trochę luźnych przemyśleń na temat nowej gry Atlusa.