Scott Snyder i jego Bohaterowie Sprawiedliwości nie bawią się w zbędne konwenanse czy subtelności. Walą oni czytelnika prosto w twarz z siłą kilkunastu kilogramowego młota, wybijając sporą część zębów, ale za to pozostawiając szeroki i szczery uśmiech świadczący o zadowoleniu z lektury dzieła. Nowa era Ligi Sprawiedliwości to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Ogromny sukces zarówno od strony scenariuszowej, jak i artystycznej, który pozwolił DC wzbogacić się o kilka dodatkowych dolarów.
Główna część historii zaczyna się w momencie, kiedy tajemniczy kosmiczny byt ląduje na pustyni w Nevadzie. Obiektem interesują się nie tylko członkowie Ligi, ale również Lex Luthor, który gromadząc wokół siebie najgroźniejszych super złoczyńców z Legion of Doom, postanawia wykorzystać nieokiełznaną siłę obiektu dla swoich pokręconych planów. Później historia to już istna jazda bez trzymanki. Mocna, widowiska, brutalna i pełna ekscytacja walka pomiędzy członkami Ligi Sprawiedliwości i grupą złoczyńców, których plany mogą doprowadzić do zakłady całego multiuniwersum. Pierwszy tom nowej serii Justice League to dzieło, które nie pozwoli czytelnikowi nawet na najmniejszą chwilę nudy.
Scott Snyder posiada już spore doświadczenie w kreowaniu światów z uniwersum DC. Szczególnie jeśli mowa tutaj o historii Mrocznego Rycerza. Jako twórca Batmana miał on już okazję tworzyć postacie niektórych członków Ligi (Dark Nights: Metal), jednak dopiero powierzenie mu tej serii pozwoliło mu na pełne rozwinięcie skrzydeł twórczych. Od samego początku uwydatnia się jego interesujące podejście do całej plejady superbohaterów. Mając do dyspozycji takie „gwiazdy” jak wspomniany Batman, Superman czy Wonder Woman, postanawia on bardziej skupić się na mniej oczywistych postaciach takich jak John Stewart (Green Lantern) czy Martian Manhunter. Nie oznacza to oczywiście, że innych bohaterów tutaj nie ma, swoje role spełniają tutaj zarówno wspomniana wielka trójka, jak i Hawkgirl, Aquaman, Cyborg oraz Flash. Każdy z nich ma tutaj swoje pięć minut jednak w wizji Snydera to Manhunter i Stewart stanowią punkt centralny całej opowieści. Ciekawy pomysł, który ma jednak pewne dość wyraźne luki. Postacie te dość sporadycznie w ostatnim okresie pojawiały się w serii Justice League, przez co mogą być mało znane dla mniej obeznanego czytelnika. Snyder nie marnuje jednak czasu i miejsca na przybliżenie ich sylwetek odbiorcy, tylko od razu rzuca ich w wir widowiskowej akcji.
Spośród członków Legion of Doom najbardziej wyróżnia się Sinestro i jego mocno zagmatwane relacje ze Stewartem. Obie postacie epatują skrajnie mocnymi emocjami, często nie potrafiąc się do końca kontrolować i nie zwracając uwagi na nic innego jak tylko wzajemna nienawiść. Pozostała grupka złoczyńców (Grodd, Manta, Gepard, Joker) odgrywa tutaj znacznie mniejszą rolę w większości momentów skupiając się na swoim szaleństwie i chęci zemsty na poszczególnych członkach Ligi Sprawiedliwości.
Jeśli chodzi o sam poziom scenariusza, to śmiało można napisać, że Scott Snyder wykonał naprawdę kawał solidnej pracy. Ciekawa, dynamiczna historia, w której nie zabrakło solidnej szczypty twórczego chaosu. Widowiskowa akcja zaczyna się tutaj już na pierwszych stronach i trwa nieprzerwanie aż do samego końca. Powoduje to, że chwilami osoba, która nie jest dobrze obeznana z całą serią, może poczuć się odrobinę zagubiona, a w jej głowie będą kotłowały się kolejne pytania. Dodatkowo pewne założenia koncepcyjne są prowadzane nazbyt szybko bez należytego ich rozbudowania i sensownego zakończenia. Sytuacja stopniowo poprawia się z każdą kolejną przeczytaną stroną, ale pewne elementy już do samego końca nie zostaną w pełni wyjaśnione.
Warstwa artystyczna dzieła prezentuje naprawdę wysoki poziom. Jorge Jimenez wykonał kawał świetnej pracy, przedstawiając swoją wizję Ligi Sprawiedliwości. Rysunki autorstwa Jim Cheunga oraz Douga Mahnke, również przykuwają uwagę i potrafią zachwycać. Wszyscy oni mają swój wyrazisty i odmienny styl, który łączy się tutaj w całość, tworząc naprawdę przepięknie narysowany komiks. Mowa tutaj zarówno o projektach postaci, jak i o niebywale szczegółowych i dopracowanych lokacjach, w których dzieje się akcja.
Liga Sprawiedliwości – Totalność, to naprawdę rewelacyjne dzieło, w którym potrafią zachwycić obie strony konfliktu ideologicznego. Dobre pomysły, widowiskowa akcja, nowe podejście do pewnych utartych schematów i przepiękne ilustracje. Nawet biorąc pod uwagę minusy związane z pewnym chaosem fabularnym, nadal mamy tutaj do czynienia z komiksem rewelacyjnym, który powinien znaleźć się w posiadaniu każdego fana marki DC.
Radosław Frosztęga
OCENA |
Komiks do recenzji udostępniło wydawnictwo Egmont.