Yaakow postanawia ukraść wymarzony instrument. Przyjaciel uczy go grać, ale to trudne, gdy ten nawet nie słucha swoich nut. Tchokola zakochuje się w Cygance, która go okradła. Vincenzo szpieguje dwie młode dziewczyny, a Noe z Baronem handlują z mafią. Wygląda na to, że ich interesy zakończą się wystrzałowo. Kolejny tom historii absurdalnej jak samo życie, podszytej żydowskim humorem i mądrością.
Znacie to? Małomówny mnich i gadatliwy osioł idą razem przez bezkresne stepy. Na swojej drodze spotykają mściwe kraby, szalone demony, krwiożercze rekiny i dinozaury z miastami na plecach. Osioł nawija jak najęty, aż w końcu traci ogon. A mnich? Mnich w odpowiedzi uparcie milczy.
Aldobrando dorasta pod okiem zgorzkniałego starca. Z pokorą przyjmuje surowe wychowanie, brak wygód czy nieobecność ojca i matki. Gdy pewnego dnia zostaje wysłany po Wilcze Ziele, by uratować swego mistrza, nie waha się ani chwili. Czy wszystko nie układa się zbyt wzorcowo? A może to jedna wielka bujda?
Guy Delisle znany jest dzięki swym błyskotliwym, podróżnym pamiętnikom. Spisuje je z perspektywy niepozornego towarzysza. U boku małżonki, członkini "Lekarzy bez granic" ludzie widzą w nim głównie dziecięcego opiekuna. To przykrywka dla tajnej tożsamość, maska Batmana. "Pamiętniki" to jego forma walki ze zbrodnią i niesprawiedliwością – walki poprzez demistyfikację.
Tom drugi zakończyła heroiczna przeprawa pontonem przez Morze Śródziemne. Gdy wydaje się, że na drodze Hakima nie może pojawić się nic gorszego, ten trafia w sam środek węgierskiego obozu dla uchodźców. Miejsca, w którym żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie chciałby się znaleźć.
Wielu z nas słyszało o pontonach pełnych uchodźców, które masowo przybijają do greckich wysp. Hakim pozwala nam zobaczyć to wszystko na własne oczy. Wraz z nim pójdziemy na "targi dla uchodźców", poznamy proces przerzutu ludzi, a wreszcie postanowimy przepłynąć morze pontonem. Bez ubezpieczenia.
Jeśli czyjeś stopy zamieniły się w drewno, komuś skradziono odbicie lub pamięć, albo też zima z jakiś przyczyn nie chce odejść, trzeba posłać po Ginko. Jedynie znawca eterycznych stworzeń zwanych "mushi" może znać na to remedium.
Do niedawna nie byłem nigdy za granicą, ani nie leciałem samolotem, ale w końcu przestałem się bać i postanowiłem urzeczywistnić dwa swoje marzenia.
Pierwszym z nich było zobaczenie na scenie wirtualnej piosenkarki, Miku Hatsune, na punkcie której odbiło mi za sprawą kilku gier rytmicznych z jej udziałem. W ciągu kilku ostatnich lat, gdy szukałem jej teledysków do wpisów, w których wystąpowała natrafiłem na wiele kawałków Miku na żywo. Zacząłem się więc zastanawiać: Jak to jest bawić się na koncercie piosenkarki, która nie ma fizycznej formy? Te myśli towarzyszyły mi przez długi okres czasu. W głowie zakołatała nawet szalona myśl, o tym, że kiedyś wybiorę się na jej koncert, żeby poznać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. To były tylko takie puste rozważania, bo żeby zobaczyć Miku na scenie musiałby najpierw przyjechać z koncertem do Polski.
Czujesz że przechodząc kolejny level chciałbyś być na miejscu bohatera? Nie odpowiada Ci życie bez żadnych przygód? Brak fireballa nie pozwala zapalić ognisko? Zastanów się czy podpisałbyś cyrograf z diabłem za możliwość urodzenia się w innym świecie. Jeżeli kiedyś go spotkasz warto mieć już przy sobie liste.
Współczesne gry starają się coraz bardziej zabudować przestrzeń różnego typu aktywnościami, a czas potrzebny na „pasywną” podróż skrócić do minimum. Niestety, sądzę, że gdzieś zapomniana zostaje przy tym klimatotwórcza rola, jaką pełni odpowiednio przedstawiona podróż.