Patologia na Youtube – czym się przejmować? - Staniu - 20 lutego 2018

Patologia na Youtube – czym się przejmować?

Najpopularniejszym serwisem do uploadu i przeglądania filmów był, jest i prawdopodobnie długo jeszcze będzie Youtube. Nie wiem czy jeszcze ktoś pamięta, ale ta sama strona od zawsze była źródłem ciekawych, dziwnych, a nawet patologicznych filmów. Których jest więcej? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Popularność zyskują jednak w ostatnim czasie materiały z delikatną nutką wulgarnej, obrzydliwej i chorej patologii.

Wyzwiska, pobicia, łojenie wódy na żywo – dla każdego coś się znajdzie. A chętnych do oglądania nie brakuje, bo streamy i „shoty” pato-youtuberów wykręcają naprawdę niezłe wyniki. Świadczyć o tym może zakładka „Na czasie”, gdzie zazwyczaj znajdziemy kilka rażących filmów z tej kategorii. Na początek warto sobie odpowiedzieć na pytanie, co stoi za taką popularnością filmów i streamów, w których zawarte zachowania na co dzień określamy mianem marginesu społecznego. Odpowiedź jest prosta. Ciekawość i chęć dowartościowania się. Przez lata oglądaliśmy Ferdka Kiepskiego, więc kolejnym poziomem są wygłupy na Youtube. Oglądając ludzi gorszych, słabszych, z marginesu, czujemy się lepsi. W myślach mówimy sobie „ale kretyn, ja bym tak nigdy nie zrobił”. Czy istnieją inne powody, dla których ludzie oglądają coś takiego? Moim skromnym zdaniem ni to śmieszne, ni to nowe. Ot przeniesienie się osiedlowych patusów do internetu. Znajome zachowania, burdy, krzyki. Do tej pory temat omijany szerokim łukiem. Kto by pomyślał, że youtubo-patusy doczekają się fanów. Szczerze? Ja bym pomyślał. Ba! Pomyślałem!

Przypomnijcie sobie, jak za dzieciaka widywaliście tzw. meneli, żebraków, osiedlowych pijaczków, którzy wieczorami po wypiciu soku z gumi jagód radośnie darli swoje gardła, w poetycki sposób oznajmiając światu jak im źle. Fascynowało nas to? Raczej nie. Gardziliśmy takimi osobistościami i nie chcieliśmy mieć z nimi nic wspólnego. Mimo wszystko zapadali nam w pamięć i byli znani czasem i w całym mieście. Nie dziwi więc fakt, że wszechobecny internet przeniósł znane nam już widoki w świat wirtualny. Widownia większa, można robić „dymy” bez wychodzenia z domu i przy okazji zarobić. Bowiem dotacje sypią się garściami. Także jedna i druga strona wychodzi zadowolona.

Czy pato-twórcy są jakimkolwiek zagrożeniem dla młodych umysłów? Owszem, ale tylko wtedy, gdy rodzice nie sprawdzają co oglądają ich pociechy. Wielu jest naśladowców, którzy chcą dorównać, lub nawet przebić swoich idoli. Dla starszych takie widoki nie będą natomiast niczym szokującym. Jedyne co mnie w tym wszystkim dziwi, to słaba reakcja ze strony samego YouTuba. Filmy, streamy czy shoty, rzadko są usuwane. Patologia się szerzy, tłum wiwatuje, a największy serwis z bazą filmów nie jest w stanie rozwiązać problemu. No właśnie. Nie może, czy nie chce? Odpowiedzi na to pytanie prędko nie dostaniemy. Władze Youtube zaskakują, blokując nieszkodliwe treści, jednocześnie przymykając oko na szerzącą się falę patologii. Może to trochę jak walka straży miejskiej z menelami? Przymknąć oko, bo i tak nie ma sensu z tym walczyć?

Staniu
20 lutego 2018 - 19:46