Od premiery Diablo III śledzę intensywnie komentarze na forum GOLa. Odkąd opublikowano recenzję Czarnego, przybyło tematów do śledzenia, a mi tematów, na które chciałbym napisać. Jednak chyba przetrenowałem, nie mam nastroju albo siły dyskutować czy przedstawiać swojego punktu widzenia. Przynajmniej dziś, bo dzień był intensywny i nie mam większej ochoty wsadzać kija w mrowisko.
Czytam sobie co ludzie piszą o Diablo 3 i ogarnia mnie wielka radość, z jednej strony, oraz wielki smutek, z drugiej. Jakże tu bowiem się nie cieszyć skoro zdecydowana większość przeciwników nowej odsłony Diablo, przywołuje jako koronny argument fakt, że część druga była lepsza. Nie żebym był za takim porównywaniem, absolutnie. Zwyczajnie odzywa się we mnie zwykle uśpiony narcystyczny diabełek mówiący – ale jesteś super, 12 lat temu dałeś 10 na 10 i ludzie nadal bronią tej gry, co tylko potwierdza ocenę.
Przygotowałem się do wyjścia jak Niemcy do inwazji na Rosję. Laptop pokazał mi właśnie 8% pozostałej pojemności baterii, więc w kilku słowach, bez fajerwerków. Siedzę właśnie w sali numer 10 wrocławskiego Multikina w Arkadach. Wokół przybywa ludzi, sala jest już prawie pełna. Powód jest nie byle jaki - krajowe finały światowych rozgrywek Starcrafta 2.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu, nagrywając podcast z kolegami z portaluktóregonazwyniemożnawymieniać dowiedziałem się o filmie dokumentalnym. Nie o zwykłym dokumencie, bo te naprawdę rzadko opierają się na grach wideo a jeśli już, często pokazują je w niezbyt dobrym świetle. W Wirtualnej Wojnie Jacka Bławuta gra – Ił 2 – staje się tylko tłem dla pokazania, jak bardzo różnią się od siebie ludzie w kwestii pamiętania o Drugiej Wojnie Światowej.
Piłkarskie emocje sięgają zenitu. Z jednej strony mamy ciekawą końcówkę rozgrywek ekstraklasy która wskazuje, że w niedzielę warto będzie się wybrać na Wrocławski rynek. Z drugiej strony trener polskiej reprezentacji ogłosił szeroki skład kadry a do tego zaprezentowano Polakom utwór który będzie towarzyszył naszej reprezentacji podczas mistrzostw Europy. Co ciekawe, to właśnie ta ostatnia rzecz wywołuje w Internecie największe kontrowersje.
W Iron Sky zakochałem się, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy trailer. Film jawił mi się jako coś świeżego, niesamowicie innego, łączącego wiele różnych fantastycznych elementów w – nomen omen – fantastyczny sposób. Zebraliśmy się więc w ostatni piątek większą brygadą i ruszyliśmy do multiplexu. Przy wejściu na salę coś mi nie grało – dzień premiery a mnóstwo krzeseł pustych.
Jako posiadacz peceta i konsoli stwierdziłem jakoś przy premierze Witchera 2 że poczekam. Gra akcji to coś co wolę sobie odpalić na Xie i bawić się bez spadków płynności które może mi przecież zaserwować mój wspaniały, ale zębem czasu tknięty pecet. Po kilku(nastu) miesiącach okazało się, że wybrałem dobrą drogę. CDP z odpowiednią pompą zapowiedział premierę W2 na konsole Microsoftu. Pozostawało czekać i przy najbliższej możliwej okazji, zdobyć kopię dla siebie.
Nie do końca zbadane są drogi jakimi podążąją impulsy w mojej mózgownicy. Do efektu końcowego dzisiejszego przepisu przeszedłem długą drogę. Zaczęło się od wizyty w sklepie Smaki Świata i kupna małej puszeczki papryczek chipotle. Te wędzone jalapeno jak się okazało – już po ugotowaniu gulaszu – świetnie nadają się do potraw przyrządzanych długo. Zacząłem od nich, dodałem kilka składników i już następnego dnia mogłem poczęstować gości świetnym gulaszem z kopytkami.