Hunt the Truth to seria audiologów, stylizowana na dziennikarskie śledztwo Benjamina Girauda. Projekt został ujawniony razem z podaniem do wiadomości publicznej oficjalnej daty premiery Halo 5: Guardians. Celem całego przedsięwzięcia było budowanie atmosfery i podtrzymanie zainteresowania potencjalnych klientów przed ujawnieniem większej ilości informacji o grze na E3.
Nietypowy sposób na marketing okazał się niezwykle nośny.
Jeśli chodzi o gry z Batmanem, zawierające w nazwie człon Arkham, to generalnie nie ulegam masowym zachwytom. A już najbardziej rażą mnie historie, jakie nam serwują brytyjscy twórcy. Asylum jakoś się broniło kameralnością, ale już City zdenerwowało mnie niekonsekwencją i głupimi pomysłami. Origins przemilczę, bo to inni twórcy. I teraz nadchodzi Knight, którym zajmiemy się poniżej.
Tekst zawiera spoilery, głównie dotyczące tożsamości tytułowego Rycerza Arkham!
Jestem fanem Transformerów. Tych oznaczanych G1, które maniakalnie oglądałem jako brzdąc, jak i tych współczesnych, z filmów Michaela Baya. No i jestem fanem gier opartych na tej licencji. Mogę chyba stwierdzić, że grałem we wszystko co się ukazało na zeszłej generacji na konsolach stacjonarnych. Wszystkie trzy gry na podstawie filmów, oraz dwie perełki z Cybertronem w podtytułach. Długo mi zajęło nadrobienie ostatniej gry z tej "serii", ale jestem już oficjalnie po napisach końcowych Rise of the Dark Spark.
I matko, jaka to jest zła gra!
Od jakiegoś czasu branża żyje ze świadomością, że gra Rise of the Tomb Raider ukaże się NAJPIERW na Xboxie w ramach CZASOWEJ ekskluzywności. Ojej, czyżby zaciął mi się Shift? Nie, ale w podobnym tonie dostarczane są wszelkie informacje związane z nową Larą. Umowa Microsoftu ze Square Enix przyniosła więcej kontrowersji, niż pożytku.
Oglądając konferencję Microsoftu raz za razem łapałem się za głowę. Gigant z Redmont naprawdę ruszył do ofensywy, najwyraźniej zmobilizowany kopniakiem w tyłek przez pierwszy rok obecności ich konsoli na rynku. Między padem dla bogaczy, a potwierdzeniem wyciekniętej reedycji pierwszego Gears of War, włodarze Xboxa ujawnili "aktualizację, o którą fani prosili najczęściej". No i stało się, "Łaniak" jest kompatybilny z grami z 360-tki.
Nigdy nie lubiłem recenzji pakietów gier sprzed lat, bo w sumie nie wiadomo za co oceniać – za jakość gier, które nierzadko są kultowymi klasykami zasługującymi na przypomnienie, czy za jakość odnowienia, które zwykle sprowadzało się do prostej podmiany tekstur?
Premiera gry Śródziemie: Cień Mordoru już dawno za nami, a ja wciąż nie mogę się nadziwić jak studio Monolith uczyniło z tytułowej krainy tak popularne miejsce do spędzania wolnego czasu. Sam wciąż gram i chyba nie będzie wielkim odkryciem, że solą tej gry jest osławiony system Nemezis, gwarantujący nam prawdziwie oryginalne doświadczenie w kontaktach z szeregowymi nawet przeciwnikami. Całość założeń jest po prostu tak dobra, że niemal natychmiast zacząłem się zastanawiać, czy podobny pomysł sprzedałby się w innych grach. Nie chodzi oczywiście o licencjonowanie przez Monolith systemu Nemezis, bo w gruncie rzeczy to tylko marketingowe hasełko, ale świetna mechanika urozmaicająca nam grę w Cieniu Mordoru z powodzeniem mogłaby zabłysnąć poza Śródziemiem.