Oglądając konferencję Microsoftu raz za razem łapałem się za głowę. Gigant z Redmont naprawdę ruszył do ofensywy, najwyraźniej zmobilizowany kopniakiem w tyłek przez pierwszy rok obecności ich konsoli na rynku. Między padem dla bogaczy, a potwierdzeniem wyciekniętej reedycji pierwszego Gears of War, włodarze Xboxa ujawnili "aktualizację, o którą fani prosili najczęściej". No i stało się, "Łaniak" jest kompatybilny z grami z 360-tki.
To znaczy będzie, do końca roku. Na razie w kilka gier grają wybrańcy z programu Preview (w tym niżej podpisany), a liczba tytułów i ich dobór niezbyt napawają optymizmem. No, ale nie zaczynajmy od obaw, może powiem czemu taki ruch Microsoftu to dobry pomysł.
Zalety są chyba jasne dla wszystkich - więcej gier dla posiadaczy Xboxa One, większa wygoda grania w starsze pozycje, więcej gier, brak konieczności płacenia drugi raz za remastery... a i więcej gier. Xbox 360 należał go rekordowo długiej generacji konsol i doczekał się tysięcy gier, które wciąż są warte uwagi, nadrobienia, czy wspominania. Teoretycznie weterani Xboxów mogą wynieść starsze maszynki do grania na strych i obsłużyć wszystko nowiuśkim sprzętem. A osoby zaczynające swoją przygodę z zielonym logiem dostaną nagle mnóstwo atrakcyjnych gier, po przystępnych cenach. Dodatkowo należy pochwalić decyzję o wsparciu cyfrowych wersji gier z 360-tki, bo o ile stały się one ważnym segmentem sprzedaży gier, to ich obecność na nowym sprzęcie nie była taka oczywista. A dzięki takiemu rozwiązaniu nawet comiesięczne Games with Gold staje się ciekawsze, bo w teorii nic nie stoi na przeszkodzie, by "nabyć" oferowane produkcje poprzez stronę xbox.com, a później je podziwiać w cyfrowej bibliotece gier na Xboxie One. I uwaga, najistotniejsze zdanie:
O ile będą wspierane.
Jak się okazuje, sprawa nie jest taka prosta, jak przełączenie jednego guziczka w Redmont i już, wszystko co wyszło na poprzednią generację chodzi na nowej. Microsoft przygotował narzędzia i środowisko dla gier na świeżej konsoli. Reszta zależy od wydawców, którzy muszą decyzję o kompatybilności swoich gier "przyklepać". A w panującej modzie na remastery gier, które wyszły w ostatnich latach na zeszłą generację widzę poważne zagrożenie. Bo wyobrażacie sobie, że przykładowo szefowie Capcomu zacierają ręce wysyłając do sklepów odświeżone wersje dwóch ostatnich odsłon serii Devil May Cry (DMC i 4), a jednocześnie ktoś im podsuwa formularz do zaaprobowania kompatybilności starszych wersji tych produkcji na Xboxie One?
Microsoft odrobinę się wycwanił, bo zaczynając swoją politykę remake'ów w 2011 roku podszedł do tematu trochę inaczej. Halo 1 i 2, Fable, czy nadchodzące Gears of War są produkcjami ponad dziesięcioletnimi (lub prawie), które zostały odświeżone w dużo większym stopniu, niż zapewnienie magicznego 1080p/60FPS. Nowe silniki graficzne, udoskonalenia, przeróbki dużych części gier, czasem możliwość przełączania się na starą wersję... Wydaje mi się, że przy jednoczesnym zapewnieniu o wstecznej kompatybilności wszystkich tytułów first-party, jest to najuczciwsze rozwiązanie. Mamy idealny wybór - nabyć taniej skromniejsze, oryginalne wydania, albo dopłacić za naprawdę odświeżone wersje. Taki wybór nie byłby zły również w przypadku gier jakie ukazały się na obie generacje konsol, ale to już leży w gestii wydawców, czy pozwolą nam mieć taki wybór. Faktem pozostaje, że zapowiedziane niewiele przed planami Microsoftu wersje definitywne Darksiders II i Dishonored od razu wydały mi się raczej niepotrzebne. Jeżeli twórcy wiedzieli o decyzji właściciela platformy, to prawdopodobnie by nie trudzili się przerabiając starsze gry. Ale skoro zapowiedziano je w tak małym odstępie czasu, to jednak wydawcy muszą liczyć, że się sprzedadzą. Nie stawiałbym więc na wsteczną kompatybilność tych gier w najbliższej przyszłości.
Są jeszcze dwie kwestie, które mogą rozwiać te czarne chmury unoszące się nad potencjalnie idealną decyzją Microsoftu. Pierwsza dotyczy samego molocha z Redmont - już teraz podjęte zostały bardzo mądre kroki, by zapewnić jak największą liczbę kompatybilnych gier. Najsprytniejszym rozwiązaniem jest ankieta, która dostępna jest na stronach Xbox Feedback. Pokazuje ona w prosty sposób jakich gier domagają się gracze. Wielu teraz liczy na Red Dead Redemption, Call of Duty: Black Ops II, czy Skyrima na Xboxie One. I wszyscy ci oczekujący spoglądają na Rockstar, Activision i Bethesdę, licząc na pozytywne rozpatrzenie sprawy. A mając tak wyraźny sygnał od fanów muszą być pod dużą presją. "Niech no tylko spróbują zablokować te gry..."
Włodarze Xboxa muszą to bardzo mądrze rozegrać. Wspomniana presja jest ich orężem, by do nowej usługi dopisać jak najwięcej gier. Mogą to osiągnąć w jeszcze jeden sposób - po wprowadzeniu wstecznej kompatybilności dla wszystkich użytkowników powinni bardzo jawnie mówić o kolejnych, dodawanych grach. Myślę o comiesięcznej publikacji listy nowych gier, która stałaby się taką mini-celebracją na kształt ogłoszenia kolejnego zestawu do Games with Gold. Chodzi o postawienie tych wydawców, którzy wyrazili aprobatę, na piedestale i pokazanie ich w dobrym świetle. Powiedzenie: "Patrzcie, ci to są fajni." Wtedy, być może, kolejne firmy rzuciłyby się do wypełniania podań i wysyłania ich do Redmont.
Drugi temat chodzący mi po głowie leży bardziej po stronie twórców. Już teraz Criterion głośno apeluje do Microsoftu, by Burnout był kompatybilny z Xboxem One. Już teraz szef Ubisoftu głośno zachwala to rozwiązanie, bo dzięki temu gry z serii Splinter Cell mogą być dostępne na nowej generacji. Jest powód dla którego robią to głośno, a nie zapukają do drzwi Microsoftu ze skromnym wnioskiem. To dobre dla ich wizerunku! Ubisoft stara się jak może, by go ocieplić po serii wpadek. Może u nich skończy się na grach niedostępnych na Xboxie One, ale to i tak dobra wiadomość. Są też studia, które słyną z uczciwego podejścia do graczy i spodziewałbym się, na przykład wstecznej kompatybilności drugiego Wiedźmina.
Z początku radość z dobrych nowin przerodziła się w obawy związane z modnymi remasterami, po czym znów ujrzałem światełko nadziei, którego głównym źródłem byli gracze. Zarówno ci głosujący na swoje ulubione tytuły na stronach Xboxa, jak i ogół, o względy którego muszą walczyć zazdrośni wydawcy.